A A+ A++

Podczas gdy w Europie toczą się zażarte dyskusje nad przyszłością czołgów i rozbudową formacji pancernych, w Japonii obserwujemy odwrotny proces. W przyszłym roku Lądowe Siły Samoobrony (Rikujō Jieitai) mają zredukować liczbę swoich czołgów o przeszło połowę. Pomysł budzi oczywiście kontrowersje, tym bardziej że wyszedł nie od ministerstwa obrony, ale od resortu finansów. Tak jak wszędzie obie strony sporu mają argumenty na poparcie swoich tez, natury tak finansowej, jak i wojskowej.

Chyba nigdzie resorty obrony i finansów nie darzą się sympatią. Chyba w żadnym kraju na świecie wojsko nie uważa, że dostaje wystarczająco dużo pieniędzy. Z kolei dla biurokratów odpowiadających za budżet państwa siły zbrojne są workiem bez dna. W Japonii spory te mają dodatkowy wymiar ze względu na pacyfistyczne przekonania społeczeństwa. Nie zmienia to faktu, że w budżetowych bataliach największym wrogiem Sił Samoobrony (Jieitai) jest resort finansów.

Lądowe Siły Samoobrony posiadają według zestawienia The Military Balance 2022 łącznie 579 czołgów podstawowych trzech typów. Większość z nich – 335 sztuk – to opracowane z niemiecką pomocą i stąd zewnętrznie podobne do Leopardów 2 pierwszych wersji wozy typu 90. Ich uzupełnieniem jest setka czołgów trzeciej generacji typu 10 (na ilustracji tytułowej) i 145 opracowanych jeszcze w latach 70. czołgów typu 74. W ostatnich latach do czołgów dołączyły kołowe wozy wsparcia typu 16 uzbrojone w armatę kalibru 105 milimetrów. Do tej poty miano ich dostarczyć przeszło 120.

W przyszłym roku ministerstwo obrony planuje wycofać – jak mówią nieoficjalne doniesienia – około 300 wozów pancernych, dokładna liczba nie została jeszcze przedstawiona. W praktyce oznacza to pozbycie się czołgów typu 74, który chociaż zyskał status ikony popkultury, prezentuje ograniczoną wartość bojową, a zapewne także najstarszych i najbardziej zużytych czołgów typu 90. Te ubytki częściowo mają zostać pokryte zamówieniami kolejnych czołgów typu 10 i typu 16. Wyraźnie widoczny jest trend przechodzenia na lżejsze pojazdy, którymi łatwiej operować w japońskich warunkach terenowych.

Czołg typu 90.
(Rikujō Jieitai)

Redukcja sił pancernych ma zatem pewne uzasadnienie, chociaż może dziwić w obliczu planowanego zwiększenia wydatków na obronę do poziomu 2% PKB. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że Japonia jest krajem wyspiarskim, a ewentualny konflikt z Chinami będzie mieć charakter przede wszystkim morsko-powietrzny. Do tego udział sił japońskich w jakichkolwiek operacjach na kontynencie jest z różnych względów mało prawdopodobny. Lądowe Siły Samoobrony nie są w takiej sytuacji priorytetem i w bataliach budżetowych stoją na dużo słabszej pozycji niż marynarka i lotnictwo.

Tutaj do gry wchodzi ministerstwo finansów. Dziennik Asahi Shimbun dotarł do dokumentu rozdysponowanego przez resort w kwietniu tego roku pomiędzy członkami Rady Systemu Podatkowego, organu doradczego przy ministrze finansów. Czołgi określono w nim jako „problematyczny sprzęt obronny”. Autorzy dokumentu stwierdzają, że należy w pełni wyjaśnić społeczeństwu, czy dalsze poleganie na czołgach jest uzasadnione. Jak łatwo się domyślić, argumentacja opiera się na widowiskowych porażkach rosyjskich wojsk pancernych w wojnie z Ukrainą i skuteczności nowoczesnych przenośnych systemów przeciwpancernych.

Czołg typu 74.
(Megapixie)

W grę wchodzą oczywiście argumenty finansowe. W bieżącym roku podatkowych cena jednostkowa czołgu typu 10 wyniosła 1,4 miliarda jenów (49 milionów złotych). Dla porównania: pojedynczy Javelin ma kosztować japońskiego podatnika 23 miliony jenów (810 tysięcy złotych). Dla resortu finansów oznacza to wyjątkowo niekorzystną dla czołgów relację koszt/efekt. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że wozy typu 16 kosztują około 700 milionów jenów za sztukę.

Ministerstwo obrony odrzuca zarzuty. Resort zwraca uwagę, że Javeliny same nie wygrają starcia, konieczna jest współpraca z innymi rodzajami uzbrojenia, w tym z czołgami, mającymi wyjątkową kombinację siły ognia, mobilności i ochrony. Kolejnym argumentem za zachowaniem dużych jednostek pancernych jest utrzymanie przez Rikujō Jieitai umiejętności związanych z wykorzystaniem takich jednostek i zdolności do prowadzenia operacji połączonych.

Kołowy wóz bojowy typu 16.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Dodajmy, że ministerstwo finansów nie chce ograniczać wydatków na obronę, a przynajmniej głośno o tym nie mówi. Chętnie natomiast atakuje resort obrony jego własnymi planami modernizacji Jieitai. Argumentacja wygląda tutaj następująco: skoro duży nacisk kładziony jest na zdolności do prowadzenia operacji w kosmosie, cyberprzestrzeni i spektrum elektromagnetycznym, dlaczego przywiązuje tak dużą wagę do konwencjonalnego sprzętu?

Japońskie wojska pancerne

W okresie zimnej wojny Japonia zbudowała dość pokaźne siły pancerne. Pod koniec lat 80. liczba czołgów w jednostkach sięgała 1200. Zostały one skoncentrowane na najdalej na północ wysuniętej z głównych wysp – Hokkaido – gdzie miały odeprzeć ewentualną sowiecką inwazję. Doprowadziło to do wyłonienia się grupy oficerów z jednostek pancernych i zmechanizowanych rozmieszczonych na północy kraju, nazwanej „Mafią z Hokkaido”. Jej przedstawiciele nadal uważają, że wojska pancerne i zmechanizowane powinny stanowić trzon Rikujō Jieitai, nawet jeżeli japońska strategia kładzie coraz większy nacisk na inne operacje.

Wraz z końcem zimnej wojny i zniknięciem sowieckiego zagrożenia uwaga decydentów i planistów skierowała się na południowy zachód, w kierunku Chin. Wprawdzie Siły Samoobrony nigdy w pełni nie przestawiły się na działania ekspedycyjne, jednak środek ciężkości nieubłaganie przesuwał się w kierunku spornych z Chinami wysp Senkaku i Tajwanu. W związku z tym japońska strategia kładzie coraz większy nacisk na działania desantowe i odbijanie wysp zajętych w razie konfliktu przez Chińczyków, operacje, w których duże związki pancerne i zmechanizowane nie odgrywają wiodącej roli.

Ćwiczenia 7. Dywizji.
(Rikujō Jieitai)

Spuścizna zimnej wojny jest jednak nadal widoczna. To na północy stacjonuje większość jednostek ciężkich a „Mafia z Hokkaido” przez lata z powodzeniem przeciwstawiała się odchudzaniu i przenoszeniu większej liczby oddziałów na południowy zachód. To na Hokkaido stacjonuje 7. Dywizja, jedyna obecnie japońska dywizja pancerna i jedyny użytkownik bojowych wozów piechoty typu 89. Na północy rozmieszczone są również 2. Dywizja, posiadająca w składzie pułk pancerny, a także 5. i 11. Brygada, każda z batalionem pancernym. Co istotne, większość posiadanego przez te jednostki sprzętu to nowoczesne czołgi podstawowe typów 90 i 10.

Na tym tle reszta kraju wygląda marnie. Stacjonują tam trzy bataliony pancerne, wszystkie wyposażone w leciwe już czołgi typu 74. Jedyny inny cięższy sprzęt pancerny to kompanie (szwadrony) kołowych wozów bojowych typu 16, znajdujące się w składzie 6. i 8. Dywizji oraz 14. Brygady.

Problemy z czołgami

W górzystym kraju, jakim jet Japonia możliwości, użycia dużych zgrupowań pancernych są ograniczone. Stosunkowo najlepsze warunki dla takich formacji panują na Hokkaido. W grę wchodzą jednak również inne warunki, takie jak nośność mostów czy szerokość tuneli. Stąd pierwsze powojenne czołgi typów 61 i 74 charakteryzowały się relatywnie niedużymi rozmiarami i masą poniżej 40 ton.

Wóz zabezpieczenia technicznego typu 11 na bazie czołgu typu 10.
(Los688)

Problemy zaczęły się wraz z typem 90. W projekcie położono nacisk na jak najlepszą ochronę, co zaowocowało masą przekraczającą 50 ton. W efekcie jedna trzecia japońskich mostów okazała się niedostępna dla nowych czołgów, co znacznie ograniczyło możliwość przerzucania jednostek w nie wyposażonych. Chcąc wypełnić powstałą lukę, Lądowe Siły Samoobrony zażądały „czołgu autostradowego”, wozu o mniejszej masie, a tym samym większej mobilności taktycznej i operacyjnej. W ten sposób narodził się typ 10. Dzięki zastosowaniu nowych rozwiązań udało się zapewnić wysoką odporność pancerza, a jednocześnie uzyskać masę 48 ton. Te nieco ponad dwie tony mają fundamentalne znaczenie: czołg typu 10 może przejechać przez 84% japońskich mostów.

Ograniczenia terenowe skłoniły także Lądowe Siły Samoobrony do zainteresowania się kołowymi wozami wsparcia, takimi jak włoski Centauro. Przy projektowaniu typu 16 pod uwagę brano nie tyle możliwość wykorzystania go w morskich operacjach desantowych, ile zdolność do samodzielnego i szybkiego pokonywania dużych odległości drogami. Miało to zapewnić Rikujō Jieitai zdolność do szybkiego rozmieszczenia dużej siły ognia w pobliżu kluczowych obiektów, a także sprawniejszego prowadzenia działań w terenie górzystym i zurbanizowanym.

Zobacz też: Amerykańskie F-15C w Japonii latają z zasobnikami Legion

Rikujō Jieitai

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWAT S.A.: Podpisanie aneksu do umowy o kredyt w rachunku bieżącym
Następny artykułAfery Ubera ciąg dalszy. Pojawił się polski wątek