A A+ A++

Edward Skotnicki w Klubie To i Owo, 30 czerwca 2022 r.

Ela Bigas: Jak zaczęła się pana droga artystyczna? Czy taki nietuzinkowy talent kogoś zaskoczył?
Edward Skotnicki: Pierwsze dość nieudolne teksty powstawały jeszcze w czasie studiów. Prezentowałem je w gronie zaufanych osób, nie mając odwagi przedstawić ich szerszemu gronu. Po rozpoczęciu  pracy w jaworznickiej Azotce wspólnie z nieżyjącym już przyjacielem utworzyliśmy minikabaret „Banknocik”, pod auspicjami Stow. Inż. i Techników Przemysłu Chemicznego (agenda NOT). Działaliśmy z pomocą kilku innych osób w latach 70. aż do ogłoszenia stanu wojennego.

Talenty artystyczne nie są niczym piorun z jasnego nieba, są z człowiekiem od dzieciństwa.  Czy rozważał Pan studia na uczelni artystycznej?
Nigdy. Występy publiczne z prezentacją własnej twórczości były i są dla mnie dość stresujące, bo nie mam talentu „odtwórczego”. Zawsze wolałem, aby moje teksty  prezentował publicznie ktoś bardziej ode mnie do tego predestynowany – np. mój przyjaciel. Ta moja cecha na szczęście nie przeszkadzała mi w prezentowaniu mojej „twórczości” w gronie znajomych lub przyjaciół.

Szczególnie cenione przez Pana własne teksty i osiągnięcia artystyczne to…   Napisałem w sumie kilkaset tekstów piosenek i tekstów satyrycznych, które prezentowałem na spotkaniach towarzyskich (zjazdach absolwentów, imprezach okolicznościowych i in.). Cenię mniej lub bardziej przede wszystkim te, które poruszają tematy ważne dla nas jako społeczeństwa i które moim zdaniem wnoszą coś nowego do dyskusji o naszym zachowaniu, naszej mentalności, naszych cechach narodowych i  fobiach.
Nie podejmuję się oceniać, które z tych utworów są  bardziej cenne niż inne. Jeśli już musiałbym wybrać, to chyba moją książkę pt. „Afera”, którą wydałem w 2013 roku i która była formą mojego rozliczenia z przeszłością.

Jakiego autora tekstów szczególnie Pan ceni?
Jeśli pytanie dotyczy autorów teksów piosenek, to niewątpliwie Wojciecha Młynarskiego, którego uważam za mistrza niedościgłego riposty  i autora „śpiewanych felietonów”

Pana teksty działały na nerwy niektórym nazwijmy to umownie „ważnym osobom”. Czy rzutowało to na pana codzienność, ktoś Pana czymś postraszył, miał Pan kłopoty?
Jeśli w tekstach poruszało się ważne politycznie i społecznie tematy, to siłą rzeczy autorzy byli narażeni na różnego typu  szykany. Nie mam zamiaru robić z siebie „męczennika idei”, bo nikt mnie za moje teksty nie wsadzał do więzienia. Tym niemniej 13 grudnia  1981 roku spędziłem kilka godzin na Komendzie Miejskiej MO tłumacząc się z działań antysystemowych, których nota bene nigdy nie prowadziłem. Więcej stresu przeżyła wówczas moja żona i troje nieletnich dzieci, które przeraziła nagła wizyta o 9.rano w niedzielę uzbrojonych po zęby ZOMO-wców.

Czy pana dawne teksty na aktualności nie tracą?
Pewnie niektóre tak, ale zdziwiłaby się Pani, ile ze starych tekstów zachowało aktualność… To dowód, że wraca „nowe”…

Czy współcześnie tworzy Pan teksty równie prześmiewcze?
Owszem, zdarza mi się ciągle jeszcze przygotować coś w miarę śmiesznego na kolejne spotkanie z przyjaciółmi. Tworzy się na ogół wtedy, kiedy wyczuwa się na tego rodzaju twórczość zapotrzebowanie.
Parę lat temu w Lanckoronie znalazłem bardzo sympatyczny drewniany gadżet z napisem: „Błogosławiony ten, kto potrafi śmiać się z samego siebie – będzie miał ubaw do końca swoich dni”. Tabliczka z tą treścią zdobi kominek w moim domu i przypomina mi tę starą prawdę.

Dziękuję. Ela Bigas 

W Klubie To i Owo koncert Edwarda Skotnickiego

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKatowicka Akademia Rozwoju Przedsiębiorcy – bezpłatne szkolenia dla przedsiębiorców
Następny artykułZarządy osiedli rozpoczęły działalność