Reprezentacja Polski siatkarek od tygodni gra bez nominalnej atakującej. Zespół Stefano Lavariniego czeka na powrót Magdaleny Stysiak po kontuzji. Nie wiadomo ile to zajmie. Na kogo więc powinien postawić selekcjoner? Olivię Różański czy Martynę Czyrniańską?
Informacja o kontuzji, która dotknęła Magdalenę Stysiak, bardzo wpłynęła na plany Stefano Lavariniego względem reprezentacji Polski siatkarek. To ona w parze z Malwiną Smarzek miała być odpowiedzialna za prawe skrzydło. Ta druga również narzekała publicznie na uraz, dlatego zabrakło jej w składzie na Ligę Narodów. A co się stało Magdzie?
– Kolano zaczęło mnie boleć przed półfinałami ligi włoskiej. Po nich się to nasiliło. Zrobiłam rezonans. Było podejrzenie naderwania więzadła właściwego rzepki. Okazało się, że nie jest aż tak źle. Zebrało się w środku sporo płynów i doszło do zapalenia ścięgna. Rehabilitacja jest codziennie. Jeżdżę do po lekarzach i chcę jak najszybciej wrócić, bo tęsknię za siatkówką – mówi w TVPSPORT.PL atakująca. Prognozy odnośnie do powrotu nie były wielce optymistyczne. – Najważniejsze pytanie było takie, czy będę miała operację czy nie. Jeśli zgodziłabym się zabieg, rehabilitacja trwałabym do sześciu miesięcy. Nie wyraziłam na to zgody. Chciałam podleczyć się bezoperacyjnie. Pod koniec czerwca chciałabym coś zacząć robić w siatkówce. Nie mam na myśli meczów, ale treningi i zobaczyć, jak kolano zareaguje. Jest dużo lepiej, czuję bardzo dużą poprawę – dodaje.
Wstępnie z selekcjonerem jest umówiona na rozmowę na czerwcowych sparingach kadry w Radomiu. Nie ukrywa, że bardzo liczy na powołanie na mistrzostwa świata i… rywalizację na pozycji z koleżankami. – Olivia sobie super radzi w ataku, więc śmiałam się z nią, że będę z nią walczyć o miejsce w składzie – przyznaje siatkarka.
Wspomniana Olivia Różański to pierwszy wybór trenera na pozycji atakującej pod nieobecność Stysiak i Smarzek. Zawodniczka to ofensywna przyjmująca, więc w teorii była najbardziej predysponowana do gry w ataku. Okazało się, że sama zmiana nie był łatwa dla polskiej siatkarki. Nie czuła się pewnie. – Moja pozycja to przyjęcie. Wyzwaniem jest dla mnie granie w ataku. Piłki nie przychodzą z tej samej pozycji, wszystko się różni – nawet skakanie do bloku. Na lewym skrzydle przychodzi mi to łatwiej – mówiła na początku Ligi Narodów Różański.
Mecze w turnieju miała różne. 33 procent skuteczności ataku w meczu z Brazylijkami, 19 w starciu z Kanadą. To zmieniło się w spotkaniu z Koreą Południową, kiedy zdobyła dziesięć punktów przy 47 procentach w ataku. Z Niemcami było już 21 punktów (44 procent) i niezła gra w bloku. Z Japonią znów był spadek i kończenie średnio jednej na trzy piłki. Przy stanie 1:2 w meczu z Tajlandią trener postawił więc na zmiany. Na prawe skrzydło przesunął inną przyjmującą, Martynę Czyrniańską. Choć nie było to dla niej łatwe, mecz został wygrany. Ona sama zdobyła 16 punktów, Różański 24. Skuteczność jednak nie imponowała. – Olivia Różański się poświęca i w ostatnim czasie występuje w ataku. Już nieco zdążyła się do tego przywyknąć, dlatego tak też zacząłem mecz. Im dalej w spotkanie, tym bardziej widziałem, że nie ma dobrego połączenia z Martyną. Nie wyglądała na boisku tak dobrze, jakby mogła. To był moment, w którym przypomniałem sobie, że w podobnych sytuacjach niekiedy zmieniałem przyjmującą z atakującą. Przesunąłem więc Olivię na „czwórkę”, a Martynę na „szóstkę”. Po trzecim secie uciąłem krótką pogawędkę z Joanną Wołosz. Uznaliśmy, że to najlepsze rozwiązanie. Wcześniej jednak tego nie próbowaliśmy – powiedział po meczu z Tajkami Lavarini.
Zapytany, czy przestawi Czyrniańską raz jeszcze na atak. Odpowiedział, że nie wie. W meczu USA w ataku wyszła jednak właśnie ona. Efekt? 12 punktów i 33 procent skuteczności ataku. Usprawiedliwieniem może być to, że sam mecz kompletnie nie ułożył się po myśli Polek i nawet Martyna Łukasik nie była o wiele efektywniejsza. Patrząc na to, że ani Różański, ani Czyrniańska póki co nie pokazały pełni możliwości w ataku na skalę tego, co potrafią prezentować w przyjęciu, wydaje się, że ich próby na prawym skrzydle to tylko granie na czekanie. Powrót Magdaleny Stysiak jest coraz bliżej i to mistrzostwa świata mają być momentem końca eksperymentów z pozycją atakującej w kadrę. O ile oczywiście zdrowie Stysiak i Smarzek na to pozwoli.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS