– Zdenerwowałam się, ponieważ ograniczono moje prawa człowieka, bo nie mogłam uczestniczyć w życiu mojego dziecka – mówi Anna Piaścik, poruszająca się na dość dużym, elektrycznym wózku inwalidzkim. – We wtorek wybrałam się z synem do sali zabaw Kroko Spoko w Łomży. Pracownica poinformowała mnie, że nie mogę wjechać wózkiem do tej sali, bo na oponach znajdują się bakterie i zarazki. Ale ja przecież nie mam innej możliwości poruszania się. Wózek jest moimi nogami.
Wtorkowe zdenerwowanie Pani Anny zaczęło się po godzinie 19. Jak twierdzi kobieta, pracownica zaproponowała, by klientka poczekała na wózku w “przedsionku”, gdzie dzieci zostawiają buty – w sali zabaw zarówno pociechy, jak rodzice lub opiekunowie mają obowiązek zdejmowania butów, co zapisane jest w regulaminie Kroko Spoko. Ten sam regulamin określa, że za bezpieczeństwo dzieci odpowiadają rodzice i opiekunowie, a nie personel sali zabaw. Dorośli mają strefę przy stolikach na krzesełkach, natomiast ich pociechy strefę rekreacji przy konstrukcjach sprawnościowo-ruchowych. Pani Anna ok. godziny czekała w oddaleniu, przeżywając smutek, że nie może towarzyszyć synowi. Wtedy pojawiła się druga pracownica, mająca kompetencje kierownicze, próbując wyjaśnić przykrą sytuację. – Nie powiedziano mi o możliwości dezynfekcji kół – twierdzi Pani Anna, postulując, aby prowadząca salę firma zmieniła w taki sposób regulamin, aby nie zatrzymywać niepełnosprawnego na wózku. Uważa, że trzeba douczyć pracowników, by przekazali prawidłowo informacje. – Wydaje mi się, że pracownik na widok osoby na wózku powinien sam od razu zaproponować, że pomoże w czyszczeniu i dezynfekcji kół – proponuje Pani Anna. – Środki dezynfekcji powinny być na miejscu.
Najważniejsze jest bezpieczeństwo sanitarne dzieci
– Tam doszło do horrendalnego nieporozumienia – wyjaśnia nieprzyjemne zdarzenie prezes Mariusz Ludwiczak ze spółki komandytowej Inwestycji BMJM, która prowadzi sale Kroko Spoko w Łomży i Białymstoku. Prezes zapewnia, że rozmawiał z pracownicą, “mądrą i wrażliwą kobietą”. – Gdyby nasza pracownica zobaczyła, że klientka poczuła się urażona, na pewno spróbowałaby to wyjaśnić. U nas nie ma ograniczenia regulaminowego, że na salę nie wpuszczamy osób na wózkach. Mamy taką procedurę, że koła wózków muszą być czyste i zdezynfekowane. Gdy osobie niepełnosprawnej towarzyszy druga osoba dorosła, to wręczamy jej szczotkę i osoba towarzysząca czyści koła. Kiedy kogoś takiego brak, pracownik zwyczajowo proponuje, że koła w wózku wyczyści i zdezynfekuje…
Widziałem obraz nagrania monitoringu i pracownica potwierdza, że klientka podjechała na wózku, lecz gdy dowiedziała się, że trzeba koła obczyścić, przyjęła to do wiadomości, mówiąc, że zostanie w szatni. Pracownica nie odczytała sytuacji, że klientka się obraziła. Dopiero godzinę później przy kierującej salą liderce, która zajechała po godzinach swojej pracy, okazało się, że klientka miała żal.
Z perspektywy prezesa Ludwiczaka, zdarzenie wyglądało tak, jak przekazała mu pracownica, choć rozumie rozgoryczenie matki na wózku inwalidzkim. – Ludzie z niepełnosprawnościami wszędzie muszą walczyć z przeciwnościami losu, zapewne dlatego klientka zareagowała emocjonalnie, mając kolejną przeszkodę do pokonania – analizuje złożoność wydarzenia prezes Ludwiczak. Powtarza, że zakaz wjazdu wózkami do strefy zabawy, gdzie dzieci biegają z rozpędem, służy do zapewnienia bezpieczeństwa również osobie na wózku. – Nieczęsto gościmy w Kroko Spoko osoby na wózkach inwalidzkich. Zawsze mogą wjechać do strefy rodzica, ale z czystymi i zdezynfekowanymi kołami.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS