„Nie mogliśmy się poddać i zostawić w Poznaniu naszych barw oraz opraw, które szykowaliśmy kilka tygodni, na które zrzucało się wielu z Was” – napisali kibice Lecha Poznań w oświadczeniu wydanym po zajściach przed Stadionem Narodowym.
Przypomnijmy: chodzi o wczorajszy mecz finału Pucharu Polski między Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa, który odbywał się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Kibiców Kolejorza zatrzymano przed wejściem ze względu na zbyt duże sektorówki, które chcieli wnieść na stadion – przyznają, że wiedzieli o ograniczeniach wielkości.
Ponieważ odmówili zostawienia sektorówek – nie zostali wpuszczeni na stadion, doszło też do starć z policją, która użyła gazu. Dziś Lech Poznań Ultras, główny organizator kibicowskiego wyjazdu na ten mecz wydał oświadczenie na Facebooku.
„Absurdalne decyzje, armie policjantów pod stadionem oraz prowizoryczne zabezpieczenia – godne prowokacji sprzed kilku lat” – napisali rozgoryczeni kibice. – „Mimo znanych oświadczeń nie mogliśmy się poddać i zostawić w Poznaniu naszych barw oraz opraw, które szykowaliśmy kilka tygodni, na które zrzucało się wielu z Was. Wierzyliśmy do samego końca, że PZPN czy kto tam decyduje ostatecznie zmieni zdanie i uratujemy największe piłkarskie święto w Polsce. Niestety tak się nie stało. Wybrali 10 tysięcy w…nych kiboli pod obiektem, a na samym stadionie stypę.
Kibice zapewnili też, że walczyli nie tylko o barwy, ale o ruch ultras w Polsce. Bo gdyby wczoraj zgodzili się na ograniczenia, to one wkrótce stałyby się normą.
„Zgodzilibyśmy się na brak opraw, potem całkowity brak flag, a na końcu by zakazali szalików, bo przecież można nimi zakryć twarz” – napisali. – „Nie wchodząc pokazaliśmy ogromną solidarność kibicowską, która spotkała się z uznaniem wielu grup kibicowskich w Polsce, także tych z którymi na co dzień nie sympatyzujemy”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS