A A+ A++

Pokolenia urodzone w latach 90., zwłaszcza wychowujące się w większych miastach, otaczała narracja, że nie istnieją istotne różnice między narodami. Nieważne, czy jest się z tego, czy innego kraju albo miasta. Nie ma znaczenia otoczenie, uwarunkowania określonego państwa i społeczeństwa. Ludzi łączą jedynie cechy uniwersalne, a nie miejsce urodzenia, regionalna gospodarka, lokalne powiązania czy środowisko. „Więcej wspólnego macie (lub będziecie mieli) z wykształconymi Amerykanami, Australijczykami czy Francuzami, niż z sąsiadami, którym codziennie mówicie (albo i nie) dzień dobry” – pobrzmiewały tego typu pouczenia.

Tymi uniwersalnymi wartościami, oprócz opakowujących w ładną z zewnątrz całość truizmów o miłości, solidarności i tolerancji, były głównie sprawy materialne. Pieniądze i podążanie za nimi, co czasem określano przyjemniej i, fakt faktem nieco pełniej – przynajmniej dla niższych klas społecznych – poszukiwaniem chleba i dachu nad głową. Czyli spełniania podstawowych potrzeb, które w tej rozpływającej się wizji życia ciężko w pełni zaspokoić.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGIŻYCKO: Poszukiwani za kradzieże złapani
Następny artykułJaki suplement z kreatyną lepszy – monohydrat czy jabłczan? w tabletkach czy kapsułkach?