Historyk i bibliofil Sławomir Zgrzywa podarował Muzeum Przyrody-Dworowi Lutosławskich w Drozdowie kolejne unikalne książki z lat 60. XIX i początku XX wieku, autorstwa członków rodu Lutosławskich. – Bardzo ucieszyła się z tego pani Marta Niklewicz, przedstawicielka rodu Lutosławskich w Radzie Muzeum, która zaskoczyła mnie słowami, że nigdy nie widziała w druku czegoś napisanego przez Franciszka Lutosławskiego – mówi Sławomir Zgrzywa, dodając, że rzeczywiście są to rzadkie pozycje i czyni starania o pozyskanie kolejnych unikatów tego typu.
Sławomir Zgrzywa, starszy inspektor ochrony zabytków w Delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łomży, członek ŁTN im. Wagów oraz Rady Muzeum w Drozdowie, do niedawna jej przewodniczący, wzbogaca zbiory tej placówki od lat.
– Już nawet dokładnie nie pamiętam, który to już raz przekazuję książki do muzeum w Drozdowie – mówi Sławomir Zgrzywa. – W miarę jak coś zdobędę ciekawego, związanego z Lutosławskimi – chodzi przede wszystkim o publikacje, również prasę, głównie z artykułami Wincentego i Kazimierza, ale też córek Wincentego, ale też o zdjęcia – przekazuję to do muzeum. Uważam, bo już kiedyś coś takiego założyliśmy, chociaż wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że będzie taki wielki remont i nastąpi przystosowanie pomieszczeń pałacu do celów prezentacji historycznych, żeby stworzyć w Drozdowie „Bibliotekę Lutosławskich”, bo napisali tak wiele i ich dorobek powinien być zgromadzony w jednym miejscu. Lepszego nie można sobie wyobrazić.
Wciąż nie jest to zbiór kompletny, ale jest on ciągle uzupełniany, dzięki czemu drozdowskie muzeum dysponuje na tę chwilę największą publiczną kolekcją publicystyki i dzieł literackich autorstwa przedstawicieli rodziny Lutosławskich.
– Samej Sofii Casanovy Lutosławskiej jest, nie tylko w prasie polskiej, ale przede wszystkim w zagranicznej, jakieś 800 artykułów, a takich zbiorów jeszcze nie mamy – mówi Sławomir Zgrzywa. – Jednak przez te lata gromadzenia zawsze dążyłem do tego, żeby zdobyć jakąkolwiek pracę Franciszka, seniora rodu Lutosławskich i twórcy potęgi gospodarczej Drozdowa, fundatora kościoła czy założyciela browaru. Wiedzieliśmy, że napisał kilka rzeczy, ale po pierwsze nie tak dużo, a po drugie był to początek drugiej połowy XIX wieku, trochę trudno jest więc takie pozycje znaleźć.
Jednak w myśl starej maksymy „kto szuka, ten znajdzie” Sławomir Zgrzywa po długich poszukiwanich natrafił na artykuł autorstwa Franciszka Lutosławskiego.
– Niedawno udało mi się zidentyfikować, w ramach „Roczników Gospodarstwa Krajowego” z roku 1862, dokończenie artykułu Franciszka Lutosławskiego, poświęconego jego wizytom i obserwacjom gospodarstw rolnych w Europie – mówi Sławomir Zgrzywa. – Teraz będę szukać tej wcześniejszej części, a na innej aukcji zauważyłem i jestem akurat w trakcie wymiany korespondencji z właścicielami tego obiektu, rocznik jeszcze starszy, bo z 1859 roku, w którym najprawdopodobniej też jest spory artykuł Franciszka, więc będę musiał to ustalić, poprosić o dokładniejsze zdjęcia czy skany.
Kolejne pozycje przekazane do muzeum przez Sławomira Zgrzywę to egzemplarz pisma „Eleusis” z roku 1909, wydanego w stulecie urodzin Juliusza Słowackiego, zawierającego artykuł Wincentego Lutosławskiego „Zadania prac nad Słowackim” oraz rozprawa księdza Kazimierza Lutosławskiego „O potrzebie filozofii w wykształceniu rolnika-obywatela” z roku 1913.
– Udało mi się zdobyć kolejny tom pisma wydawnego przez Wincentego Lutosławskiego – mówi Sławomir Zgrzywa. – To raczej rocznik, bo raz do roku ukazywał się na pewno, pismo Elsów, stowarzyszenia założonego przez Lutosławskiego i akurat ten numer jest poświęcony Juliuszowi Słowackiemu. Następne dzieło, które trafiło do muzeum to pozycja napisana przez księdza Kazimierza Lutosławskiego, dotyczący filozofii wykład w formie czterech listów, skierowny do rolników-ziemian. To również dość rzadka książka, natknąłem się na nią po raz pierwszy, a ponieważ trochę pozycji autorstwa Kazimierza Lutosławskiego już do Drozdowa przekazałem, to ta również do nich dołączyła.
Pan Sławomir znajduje te książki i pisma przede wszystkim na aukcjach internetowych, niestrudzenie wyszukując kolejne publikacje Lutosławskich, nierzadko już białe kruki.
– To przede wszystkim aukcje krajowe – wyjaśnia Sławomir Zgrzywa. – Takie perełki cały czas wypływają, ale jednak rzadko, bo czegokolwiek autorstwa Franciszka szukałem 10 lat. Najczęściej pochodzą z tych ośrodków, w których ugruntowany jest ruch antykwaryczny, jak Kraków, Warszawa, Poznań, a więc również te miasta z którymi Lutosławscy byli związani. Ale zdarza się Białystok czy Katowice, są to różne ośrodki. Na oku mam następne pozycje, ale zobaczymy co z tego wyjdzie – czasami kupienie czegoś jest dosyć trudne, nigdy nie ma gwarancji, że się to uda, ale nie zamierzam rezygnować! – podsumowuje niestrudzony pasjonat.
Wojciech Chamryk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS