“To było piękne, ale i trudne doświadczenie. Nagle okazało się, że gramy bardzo dużo koncertów. Dla mnie jako osoby, która miała raczej problemy ze sceną, granie trzech koncertów w tygodniu było sporym psychicznym obciążeniem. Z drugiej strony był to poligon, na którym okazało się, że jestem w stanie to robić, co więcej, robić to nawet na sensownym poziomie. W dość krótkim czasie dowiedziałem się, czego chcę i że wcale nie potrzebuję tego aż tak dużo. Fajnie, że usłyszało o mnie tak wielu ludzi – w końcu miałem jakąś bazę słuchaczy, z których sito kolejnych albumów pozostawiło najwytrwalszych” – wspominał swoją pierwszą solową płytę Bisz w “Wyborczej”.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS