– Chciałam przede wszystkim, żeby sąd wydał wyrok, w którym stwierdzi, kto jest winny rozpadu małżeństwa. Mój mąż zagroził, że jak nie zmienię powództwa, to puści mnie z torbami. Początkowo śmiałam się z tych gróźb, ale dość szybko okazało się, że dom i działka należą tylko do niego, bo grunt kupił przed zawarciem małżeństwa. Dom budowaliśmy co prawda wspólnie, ale też jeszcze zanim powiedzieliśmy sobie tak, więc formalnie również należał do męża. Mogłabym się sądzić o ten kawałek majątku, ale musiałabym wykazać, że ponosiłam koszty związane z budową domu. A jak to zrobić po dwudziestu paru latach? Tymczasem Witek twierdził, że dom należy się jemu, bo przecież nie dołożyłam do tego złotówki. Wyszło na to, że nie mam nic. Żadnych oszczędności, zaskórniaków, żadna część – jak sądziłam – naszego wspólnego majątku nie należała do mnie. Bo wszystko albo było jego, albo jego rodziców.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS