A A+ A++

Publicysta rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej RIA Nowosti Timofiej Siergiejcew w artykule „Co Rosja powinna zrobić z Ukrainą?” przedstawił swoją wizję przyszłości wzajemnych relacji. Doradza, by w celu „denazyfikacji” kraju zastosować najradykalniejsze metody – łącznie z fizyczną likwidacją znacznej części jego mieszkańców.

Siergiejcew jest przedstawiany jako rosyjski strateg polityczny, pisarz, filozof, który przedtem pracował przy kampanii wyborczej ukraińskiego oligarchy Wiktora Pińczuka, oraz późniejszego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowicza. Od 2014 r. jest publicystą RIA Nowosti.

„Takiej Ukrainy nam nie trzeba”

Publicysta uważa, że „nazistowska, banderowska Ukraina, jako wróg Rosji i narzędzie Zachodu do zniszczenia Rosji, jest jej niepotrzebna”. Podkreśla, że skoro dziś sprawa „denazyfikacji” sąsiada przeszła na praktyczną płaszczyznę, on jako specjalista ma kilka rad dla rosyjskich władz.

Potrzeba „denazyfikacji” Ukrainy jest wymieniana jako jeden z celów tzw. specjalnej operacji wojskowej – jak oficjalnie w Rosji określana jest napaść na sąsiedni kraj.

„Ukraina: rząd zły i źli ludzie”

Na początku autor ze smutkiem konstatuje, że „najprawdopodobniej większość” Ukraińców – „została opanowana i wciągnięta w politykę nazistowskiego reżimu”. Nie działa tu jego zdaniem zasada, że „ludzie są dobrzy – tylko rząd jest zły”. I uznanie tego faktu powinno być podstawą „polityki denazyfikacji”. Jego zdaniem nie ma różnicy między „światem Poroszenki” czy „światem Zełenskiego”, na którego głosowali ukraińscy wyborcy. Pozostali „antyfaszyści” zostali według Siergiejcewa przywołani do porządku przez „totalny terror”.

Według rosyjskiego filozofa należy dokonać totalnego zniszczenia „na polu walki” wszystkich tych Ukraińców, który odważyli się wziąć broń do ręki – niezależnie czy służą w Siłach Zbrojnych Ukrainy, ochotniczych batalionach czy Obronie Terytorialnej. Wszyscy oni z automatu maja być uznani za wojennych przestępców, odpowiedzialnych za „ludobójstwo narodu rosyjskiego”. Według niego potrzebna jest „totalna lustracja” i likwidacja wszystkich organizacji związanych z „praktyką nazizmu”.

„Chamstwo”, „imperium kłamstw”, „zrobili z nas frajera”: Putin tłumaczy napaść na Ukrainę

Kolejną grupą ukraińskiego społeczeństwa, którą zwycięska Rosja powinna się zająć, mają być „bierni naziści” – czyli wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób wspierali ukraińskie władze. Tu autor proponuje szeroką „reedukację, dokonywaną poprzez ideologiczne represjonowanie postaw nazistowskich i ścisłą cenzurę: nie tylko w sferze politycznej, ale koniecznie w sferze kultury i edukacji”.

Zdaniem autora to poprzez kulturę i edukację przygotowano i przeprowadzono głęboką masową „nazyfikację” – opartą na perspektywie zwycięstwa „nazistowskiego reżimu nad Rosją, nazistowskiej propagandzie, wewnętrznej przemocy i terroru, a także ośmioletniej wojnie z mieszkańcami Donbasu, którzy zbuntowali się przeciwko ukraińskiemu nazizmowi”.

25 lat okupacji

W tym celu, jego zdaniem, Ukraina powinna być pozbawiona suwerenności „co najmniej na jedno pokolenie”. Ocenia, że okupacja powinna trwać 25 lat. Autor ubolewa, że proces ten będzie niełatwy, bo „ukraiński nazizm” jest „amorficzny i maskuje się jako dążenie do »niepodległości« i »europejskiej« (zachodniej, proamerykańskiej) drogi „rozwoju” (w rzeczywistości – degradacji)”.

– Nie ma przecież głównej partii nazistowskiej, Führera, pełnoprawnych ustaw rasowych (tylko ich okrojona wersja w postaci represji wobec języka rosyjskiego). W rezultacie nie ma opozycji i oporu wobec reżimu – pisze Siergiejcew.

„Nazistowski Zachód”

I z tego powodu „denazyfikacja” Ukrainy nie może być przeprowadzona w kompromisowy sposób w formule „NATO – nie, UE – tak”.

– Sam kolektywny Zachód jest twórcą, źródłem i sponsorem ukraińskiego nazizmu, podczas gdy kadry zachodnioukraińskich banderowców i ich „pamięć historyczna” są tylko jednym z narzędzi nazizmu Ukrainy. „Ukrnazizm” niesie nie mniejsze, ale większe zagrożenie dla świata i Rosji niż niemiecki nazizm w wersji hitlerowskiej.

Autor postuluje pełną „deukrainizację” łącznie ze zrezygnowaniem z nazwy Ukraina oraz z podzieleniem kraju na kolejne „republiki ludowe”:

– Ich polityczne dążenia de facto nie mogą być neutralne – odkupienie winy przed Rosją, za traktowanie jej jako wroga może być realizowana tylko poprzez poleganie na Rosji w procesach odbudowy, odrodzenia i rozwoju. Żadne „Plany Marshalla” nie powinny być dozwolone na tych terytoriach. Nie może być „neutralności” w sensie ideologicznym i praktycznym, zgodnej z denazyfikacją – podkreśla autor.

Siergiejcew powtarza też inne tezy znane z „wojennej przemowy” Władimira Putina, którą ten wygłosił przed rozpoczęciem wojny. Deukrainizacja jego zdaniem będzie zakończeniem „rozpoczętego przez władze sowieckie sztucznego nadmuchiwania etnicznej samoidentyfikacji ludności na terenach historycznej Małej Rusi i Nowej Rosji”. Okazało się bowiem, że rzekomo wymyślony przez komunistów czynnik stał się podstawą do przejęcia „superwładzy” przez inne mocarstwo – w tym przypadku przez Zachód. Ukraińska etniczność jego zdaniem musi zostać „przywrócona do swoich naturalnych granic i pozbawiona politycznej funkcjonalności”.

Polityczny talk showa w Pierwszym Kanale, zdj.: zrzut ekranu

Kraj, gdzie nie ma wojny, czyli rosyjska propaganda o ataku na Ukrainę

Autor konstatuje, że Ukraina nie może zbudować państwa narodowego, gdyż jest ono jedynie „sztuczną antyrosyjską konstrukcją”. Rzekomo panujący na Ukrainie nazizm nie da się sprowadzić do „banderyzmu” – bo jest on jedynie „przykrywką dla europejskiego projektu nazistowskiej Ukrainy”.

– Denazyfkacji Ukrainy musi towarzyszyć także nieunikniona deeuropeizacja – dodaje.

„Wyeliminować banderowską elitę”

Zdaniem autora nie obędzie się bez masowej likwidacji grup społecznych:

– Banderowska elita musi zostać wyeliminowana, jej reedukacja jest niemożliwa. Społeczne „niziny”, które aktywnie i biernie wspierały ją działaniem i bezczynnością, muszą przetrwać trudy wojny i przyswoić sobie to doświadczenie jako lekcję historyczną i zadośćuczynienie za swoją winę – podkreśla.

Autor postuluje podział kraju na część wschodnią i zachodnią – „katolicką”. Ta druga będzie musiała zachować status neutralny pod groźbą wkroczenia rosyjskich wojsk, lub wręcz utrzymywać rosyjskie bazy.

– Od linii rozgraniczenia do granicy z Rosją będzie istniał obszar potencjalnej integracji z cywilizacją rosyjską, która w swym wewnętrznym wymiarze ma antyfaszystowski charakter.

Koniec „europejskiego wyboru” Rosji

Dla publicysty, aby zrealizować plan „denazyfikacji” Ukrainy, sama „Rosja będzie musiała wreszcie rozstać się z proeuropejskimi i prozachodnimi iluzjami” i stać się „ostatnią instancją ochrony i zachowania wartości historycznej Europy (Starego Świata), które Zachód ostatecznie porzucił”

– Dalej Rosja pójdzie własną drogą, nie martwiąc się o los Zachodu, opierając się na innej części swojego dziedzictwa – przywództwie w globalnym procesie dekolonizacji – podkreśla.

Według niego w ramach tego procesu Rosja ma duży potencjał nawiązywania partnerstw i sojuszów z krajami, które „Zachód uciskał od wieków”:

– Denazyfikacja Ukrainy jest jednocześnie jej dekolonizacją, którą ludność Ukrainy będzie musiała zrozumieć, gdy zacznie uwalniać się od otumanienia, pokus i uzależnienia od tzw. europejskiego wyboru – konstatuje.

jb/ belsat.eu

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Legnicy jest jeden oddział przygotowawczy dla uchodźców
Następny artykułCZASOWA ORGANIZACJA RUCHU PRZY UL. PODWALE