Wzbudzająca liczne kontrowersje i rynkowe zaniepokojenie nowelizacja ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa doczekała się już siódmej wersji. Mimo zgłoszenia setek uwag przez zainteresowane podmioty rynkowe, dokument wciąż zawiera wiele kontrowersyjnych przepisów, które utrudnią życie operatorom. I choć debata publiczna skupia się wokół interesów kilku największych telekomów, najnowsza iteracja ustawy w najgorszym położeniu zdaje się stawiać małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych.
W świetle ostatnich globalnych wydarzeń i rosnących zagrożeń cybernetycznych Polska potrzebuje dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek odpowiednich ram dla ekosystemu cyberbezpieczeństwa. Jednocześnie nasza gospodarka musi dostać nowy impuls do wzrostu, którym będzie wdrożenie nowoczesnych sieci 5G, napędzających dalszy rozwój internetu rzeczy, sztucznej inteligencji czy chmury obliczeniowej. Obu krytycznych wyzwań nie da się jednak zrealizować bez odpowiednich norm prawnych. Takim dokumentem powinna być, procedowana od niemal dwóch lat, znowelizowana ustawa o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa.
Od samego początku prac nad nowelizacją ustawy debatę publiczną zdominowała kwestia wskazywania „dostawcy wysokiego ryzyka”. Prawodawca założył, że konieczne jest stworzenie kryteriów, które musi spełnić tzw. zaufany dostawca sieci telekomunikacyjnych, aby jego rozwiązania mogły być wykorzystywane m.in. przy budowie sieci 5G w Polsce. Decyzję w tej sprawie ma podejmować organ rządowy – kolegium ds. cyberbezpieczeństwa, po analizie szeregu kryteriów, wśród których znajduje się także kryterium kraju pochodzenia dostawcy sprzętu. Z tego względu zarzucano stronie rządowej upolitycznienie procesu i słusznie obawiano się, że decyzje będą zapadać arbitralnie, bez konsultacji z rynkiem. W najnowszej wersji dokumentu do udziału w procedurze oceny dostawcy wysokiego ryzyka zostają jednak dopuszczeni operatorzy telekomunikacyjni – co jest dobrym rozwiązaniem, o które postulował rynek.
Tutaj pojawia się jednak wielkie „ale”, gdyż prawodawca wprowadza swoisty cenzus finansowy, dyskryminująco dzielący operatorów na lepszych i gorszych ze względu na wielkość ich przychodów. W procedurze oceny dostawcy wysokiego ryzyka wziąć będą mogli udział tylko przedsiębiorcy telekomunikacyjni, których roczny przychód wynosi ok. 113 mln złotych. Co więcej, mniejsi operatorzy, jeśli nie spełnią wymagań biznesowych, nie będą mieli również możliwości zaskarżenia rozstrzygnięcia bezpośrednio ich dotyczącego. Na uwagę zasługuje fakt, że ustawa w obecnym kształcie w żaden sposób nie uzasadnia ustalenia takiego progu, co samo w sobie może świadczyć o arbitralnym podejściu do projektowanych zmian. Warto tutaj podkreślić, że funkcjonujące od lat Prawo Telekomunikacyjne nie rozróżnia przedsiębiorców telekomunikacyjnych ze względu na przychody, ale za to nakłada takie same obowiązki ustawowe. Rozwiązanie prawne zawarte w nowej wersji KSC jest więc wbrew zasadom wolnego rynku i stanowi wprost złamanie gwarantowanej przepisami Konstytucji RP zasady równości wobec prawa. Tym samym mamy … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS