Po latach od pierwotnej zapowiedzi, w końcu na rynek trafiają wyścigi z Chocobosami w roli głównej. Najnowsza produkcja Square Enix jest ciekawą propozycją dla sympatyków gatunku, która choć nie wprowadza rewolucji, to może zapewnić przerwę pomiędzy kolejnymi sesjami w Mario Kart 8 Deluxe. Jak wypada Chocobo GP? Przeczytajcie naszą recenzję.
Zapowiedź Chocobo GP nie bez powodu zaskoczyła wielu graczy, ale najwięksi sympatycy Nintendo mogą pamiętać, że produkcja tak naprawdę została ujawniona już w 2010 roku. Tytuł jednak na wiele lat trafił do szuflady, by w ostateczności zmienić platformę i wylądować na Nintendo Switchu. Japończycy przypomnieli sobie o wyścigach z 1999 roku, ale czy warto było wracać do tego IP? Nie jest to wielka konkurencja dla produkcji Nintendo, jednak może okazać się dobrą odskocznią dla najwierniejszych fanów gatunku.
Chocobo GP i tryby. Dla każdego coś dobrego?
Po włączeniu wyścigów Square Enix otrzymujemy dostęp do kilku postaci, jednak tak naprawdę niezbędne jest zapoznanie się ze składającym się z dziewięciu rozdziałów fabularnym trybem, by odblokować całą zawartość. Trudno tutaj jednak mówić o wielkiej opowieści i rozbudowanych wątkach – twórcy próbują w lekko humorystyczny sposób zapowiadać wydarzenia. Pomiędzy wyścigami mamy okazję oglądać nudne ujęcia, podczas których bohaterowie rozmawiają ze sobą, ale… Nie będę zaskoczony, jak większość graczy będzie pomijać scenki i skupi się wyłącznie na wyścigach. Tryb jednak sprawdza się w jednym: dobrze wprowadza do realiów gry i pozwala odblokować główną zawartość. Twórcy w kilku miejscach nawiązują do całego uniwersum, ale zdaję sobie sprawę, że w tym IP tkwi znacznie większy potencjał.
Na liście trybów znajduje się także klasyczny Time Attack, w którym musimy mierzyć się z wynikami innych graczy, ale zdecydowanie ciekawszy jest dla mnie Series Races, ponieważ w tym wypadku możemy rozgrywać wyścigi ze znajomym na podzielonym ekranie. Japończycy pozwalają uczestniczyć w klasycznych seriach, podczas których zbieramy punkty i choć trudno tutaj mówić o rewolucji, to taka rozgrywka po prostu się sprawdza. W zestawieniu wariantów widnieje także Custom Race, gdzie również znajduje się opcja uczestniczenia w zmaganiach ze znajomym – w tej sytuacji dodatkowo wybieramy także szybkość rozgrywki (Beginner, Class), możliwość wykorzystywania specjalnych mocy, umiejętności CPU (Weak, Normal, Strong), trasy oraz liczbę wyścigów (21 max).
Twórcy nie zapomnieli także o trybach sieciowych – w grze znajduje się klasyczny multiplayer, gdzie możemy mierzyć się z graczami z całego świata, ale zdecydowanie ciekawszym wariantem jest Chocobo GP. W tej propozycji aż 64 graczy ma okazję uczestniczyć w turnieju i na początku odbywa się jednocześnie osiem wyścigów po ośmiu kierowców, z których połowa awansuje do TOP 32, gdzie następnie odbywają się cztery zmagania i tym razem najlepsza szesnastka awansuje do półfinału – tutaj rywalizacja odbywa się w dwóch grupach. Dopiero po całej tej walce gracze trafiają do finału, gdzie ośmiu śmiałków walczy o puchar. Brzmi to naprawdę dobrze, ale szczerze mówiąc przed premierą mogłem tylko raz uczestniczyć w takiej zabawie, bo innym razem trudno było zebrać aż tylu chętnych do gry.
Chocobo GP i postacie. Nie tylko żółte ptaki
W recenzowanym Chocobo GP pojawiło się aż 24 bohaterów, ale większość postaci musimy odblokować podczas rozgrywki. Twórcy jednak nie wrzucili do gry same ptaki, ponieważ gracze mogą się wcielić w przykładowo Cida, Vivi, Ifrita, Shivę czy też Steinera. Jest to ciekawy zestaw, ponieważ deweloperzy wrzucili do gry znane summony, a dodatkowo każda postać w grze wyróżnia się statystykami – szybkością, przyczepnością, przyspieszeniem oraz driftowaniem. Na jazdę wpływa także pojazd, ponieważ bohaterowie posiadają trzy modele różniące się osiągami. Twórcy postanowili w mały sposób wyróżnić grę na tle niektórych pozycji z gatunku i każdy heros posiada dodatkową umiejętność – w trakcie jazdy ładujemy specjał, by móc odpalić moc. Ta może faktycznie wpłynąć na wydarzenia i często możemy wykorzystać zdolność, by dosłownie przebić się przez przeciwników. W tytule nie zabrakło skórek dla samych kierowców oraz skromnej personalizacji związanej ze zmianą kolorów oraz doklejaniem naklejek. Jestem jednak pewien, że niektórzy fani Final Fantasy mogą w tym miejscu kręcić nosem, ponieważ Japończycy wyraźnie zablokowali wielu znanych bohaterów – Cloud i Squall trafią do gry przez Przepustkę Sezonową… A to dopiero początek. Zespół chce rozwijać pozycję przez sezonowe wydarzenia, a gracze otrzymają możliwość zdobywania nowych postaci właśnie przez Season Pass.
Pewnym rozczarowaniem w przypadku Chocobo GP jest liczba tras, ponieważ deweloperzy opracowali zaledwie dziewięć miejscówek, które choć możemy wybierać w 21 wariantach, to jednak szybko okazuje się, że deweloperzy powinni w tym miejscu zapewnić kilka dodatkowych lokacji, ponieważ wiele z rywalizacji kończy się zdecydowanie za szybko. Gdy jednak rozpoczniemy rozgrywkę, to mamy okazję trafić do miasta z Final Fantasy VI (Zozo), jedna z miejscówek została umiejscowiona w Alexandrii (Final Fantasy IX), a nawet zadbano o Big Bridge z Final Fantasy V. Tereny są oczywiście dostosowane do realiów gry, ale łatwo można dostrzec inspirację odpowiednimi tytułami.
Tutaj na pewno muszę wspomnieć, że Chocobo GP wygląda ładnie. To barwna produkcja, która działa w oczekiwanych 60 klatkach na sekundę, a podczas rozgrywki jesteśmy cały czas atakowani różnymi efektami – nie jest to oczywiście najwyższy standard w branży, ale całość pasuje do koncepcji. Deweloperzy zadbali także o przyjemny dla ucha soundtrack, który jest przeładowany znanymi utworami z uniwersum Final Fantasy.
Chocobo GP i… Kolorowa jazda!
Autorzy Chocobo GP w mocny sposób inspirowali się serią Mario Kart, więc jeśli ostatnie miesiące spędziliście w hicie Nintendo, to tutaj poczujecie się niczym ryba w wodzie. Rozgrywka opiera się w głównej mierze na idealnym driftowaniu, dzięki któremu możemy ładować przyspieszenie, a jeszcze warto w odpowiednim momencie użyć skoku, by również złapać wiatr w żagle. Jazda jest naprawdę dynamiczna, a przez power-upy czasami można mieć wrażenie, że zmagania są zbyt chaotyczne.
W recenzowanym Chocobo GP podczas jazdy możemy natrafić na trzy typy power-upów, które zostały ukryte w dzbankach – w brązowym znajdujemy losową broń, w srebrnym otrzymujemy wcześniej zdobyty sprzęt, a złote zapewniają dwie sztuki tego samego dopalacza. Gracze podczas jazdy mogą gromadzić moce (max 3), by poprawić jej wydajność – w ten sposób rozgrywka przynajmniej na papierze powinna być odrobinę taktyczna, ale z doświadczenia wiem, że… Akcja jest na tyle szybka, że po prostu warto od razu rzucać dostępnymi mocami, by przebić się przez rywali i osiągnąć oczekiwany wynik. Pomysł jest ciekawy, ponieważ mając jedną ognistą kulę nie wyrządzimy większych szkód, ale gromadząc dwie (Fira) możemy liczyć na większe spustoszenie na arenie, a trzy (Firaga) wpłyną na jazdę wielu wrogów. Tutaj w zasadzie pojawia się również pewien problem gry, ponieważ deweloperzy nie do końca zadbali o balans power-upów i niektóre są znacznie bardziej efektowne od innych – zdecydowanie najmocniejszy jest dla mnie teleport, który pozwala przenieść się o kilka miejsc do przodu. To prawdziwy game-changer.
Zmagania są przyjemne, ale bardzo szybko odniosłem wrażenie, że deweloperzy nie zapewnili żadnej przynęty, która przyciągnęłaby mnie do gry na dłużej niż kilka wyścigów. Chętnie dawkowałem sobie zmagania, jednak szybko poczułem, że zespół nie zaryzykował – Chocobo GP zapewnia dobre podstawy, ale w całej rozgrywce czegoś brakuje. Czucie pojazdów nie jest tak przyjemne, jak w przypadku serii Nintendo, rywalizacja często jest odrobinę zbyt chaotyczna, a dodatkowo wiele tras jest za krótkich, by gracz mógł kombinować i wykorzystać taktyczną stronę produkcji.
Dość nietypowym pomysłem jest opracowanie wersji Lite – gra od premiery otrzyma bezpłatną edycję, która będzie zawierać tryb Chocobo GP. Pomysł może wydawać się dziwny, ale Square Enix najwidoczniej ma nadzieję, że mały fragment pozycji zachęci do pełnej wersji, a jednocześnie zespołowi uda się utrzymać na serwerach odpowiednią liczbę graczy. Czy to ma faktycznie sens? Przekonamy się już wkrótce.
Czy warto zagrać w Chocobo GP?
Od premiery Chocobo Racing minęło już 23 lata, a Chocobo GP na papierze ma wszystkie podstawy, by zapewnić zabawę na kilka tygodni. W rzeczywistości sporo zależy od oczekiwań, ponieważ grę trudno porównywać do popularnej odsłony serii Mario Kart, ale… Zdaję sobie sprawę, że nawet w tej sytuacji tytuł Square Enix może okazać się dobrą opcją dla wielu graczy. Mam świadomość, że deweloperzy podjęli się kilku dziwnych decyzji, a samo doświadczenie z prowadzenia gokartów powinno być przyjemniejsze, ale fani gatunku na pewno mogą sprawdzić ten tytuł. Nie oczekujcie rewolucji, jednak na tle innych pozycji, Chocobo GP zapewnia przyzwoite wrażenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS