Podróżując po dawnych Kresach Rzeczypospolitej, wielokrotnie trafiałem do polskich parafii i rozmawiałem z miejscowymi proboszczami. Część z nich była absolwentami seminarium w Rydze, księża unikali jednak rozmów o latach studiów. Co więcej, gdy z uporem powracałem do tematu, dawano mi wręcz do zrozumienia, że zaraz stanę się persona non grata. Tematu unikali również księża, którzy na Kresy przyjechali z kraju, inna sprawa, że miałem wrażenie, że nie zawsze mieli dobre stosunki z kapłanami wywodzącymi się z grona miejscowych Polaków. W tym przypadku decydować mogła jednak znaczna różnica wieku, nie mówiąc już o doświadczeniu życiowym i zawodowym.
Jednym z filarów ideologii bolszewickiej był nieprzejednany ateizm, a szczególną nienawiścią darzono Kościół katolicki. Duchowieństwo uważano za obcą agenturę, natomiast wiernych traktowano jako wrogów państwa i ustroju. Uczciwie jednak trzeba przyznać, że prześladowania katolików na Inflantach nigdy nie przybrały tak tragicznego charakteru jak na Ukrainie czy Białorusi. Zadecydowały o tym założenia sowieckiej geopolityki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS