Beata Went to osoba obdarzona wieloma talentami. Jej podopieczni co roku zdobywają nagrody w wielu konkursach plastycznych. W wolnych chwilach pani Beata chwyta za szydełko lub druty i zajmuje się rękodziełem. Z początkiem roku, w ciągu dwóch tygodni, artystka wykonała 15 metrów szalika, przyłączając się do akcji charytatywnej na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Pierwszą rzecz na drutach wykonała mając 3 lata. Był to bordowo-biały kapelusik dla lalki. Później pod szkolną ławką powstał niejeden sweter, szal czy rękawiczki. W szarej rzeczywistości PRL-u zrobienie czegoś na drutach było szansą na ubranie się w coś oryginalnego. Jak podkreśla Beata Went – Rękodzieło powraca do łask. W internecie ludzie szukają wzorów rzeczy, które kiedyś na drutach robiły ich babcie. Tworzą się grupy, które wymieniają się pomysłami, służą pomocą i stawiają przed sobą nowe wyzwania.
Przed snem liczy oczka zamiast baranów
– Mieszkamy w wyjątkowym mieście – przyznaje instruktorka plastyki. – Mamy w Rumi dobrze wyposażoną pasmanterię, a pracujące w niej panie dzielą się swoją bogatą wiedzą. Robienie na drutach to zajęcie dla każdego. Wycisza, relaksuje, uwalnia głowę od niepokojących myśli czy zmartwień. Rytmiczna i powtarzalna czynność według specjalistów uwalnia hormony szczęścia i redukuje stres, na ciało i umysł działa podobnie jak medytacja – zachwala pani Beata.
Filcowanie na sucho, mokro, decoupage – to techniki, w których pani Beata lubi pracować, jednak na jej twarzy pojawia się najszerszy uśmiech, kiedy mówi o szydełku. Jak argumentuje, szydełko można zabrać wszędzie, np. w podróż.
Szalik pełen sentymentu
Beata Went od wielu lat włącza się w miejskie finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na początku przekazywała na licytację obrazy, butelki szampana zdobione techniką transferu i decoupage. Kiedy w tym roku zobaczyła w internecie informację o inicjatywie wykonania rekordowego szalika, to długo się nie zastanawiała, po prostu chwyciła za druty.
Zadanie polega na przygotowaniu 1,5-metrowych odcinków szala, które docelowo będą zszyte. Być może uda się w ten sposób pobić rekord Guinnessa, ponieważ do zrobienia na drutach wyjątkowego szalika włączyło się już około sześciu tysięcy osób z całej Polski. Zszyty szalik zostanie wystawiony na aukcje WOŚP-u, a pieniądze zasilą cel 30. finału, czyli przyczynią się do zapewnienia najwyższych standardów diagnostyki i leczenia wzroku u dzieci.
– To nie jest szalik tylko dla WOŚP-u. To szal, przy wykonywaniu którego ożyły we mnie dawne wspomnienia – opowiada Beata Went. – Do jego wykonania wykorzystałam siatkę pełną włóczek, która od lat leżała w mojej szafie. Często łapiąc mały motek, wzruszałam się, wiedząc, że z konkretnej wełny moja mama czy babcia robiły coś dla mnie, kiedy byłam dzieckiem – podsumowuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS