A A+ A++

Komisja Europejska nie otrzymała od Polski odpowiedzi na swe pierwsze pismo w ramach “pieniędzy za praworządność”. – Brak odpowiedzi to też odpowiedź – uprzedza Johannes Hahn, komisarz UE ds. budżetu.

Dwumiesięczny czas na odpowiedź od rządu Mateusza Morawieckiego minął ostatniej północy (z poniedziałku na wtorek). – To nie może trwać bez końca. Podchodzimy konstruktywnie, co zakłada pewną gotowość Komisji Europejskiej do dłuższego czekania na odpowiedź. Ale ostatecznie brak odpowiedzi to też będzie odpowiedź – mówi Johannes Hahn, komisarz UE ds. budżetu. 

Pismo do Węgier w ramach procedury “pieniądze za praworządność” wysłano do Budapesztu o dzień później niż do Warszawy, a zatem termin na odpowiedź mija dopiero najbliższej północy. Lekkie opóźnienia w wymianie pism ze stolicami zdarzają się również m.in. w śledztwach antymonopolowych. Ale co będzie, jeśli Polska i Węgry poproszą teraz o przesunięcie terminu? – Nie chcę teraz spekulować. Jednak to nie może być niekończąca się historia – zapewnia Hahn.

Celem pism do władz Polski i Węgier było – z formalnego punktu widzenia – zebranie informacji przed kolejnymi krokami Brukseli w ramach “pieniędzy za praworządność”. Unijne przepisy w tej sprawie pozwalają na pominięcie tego etapu, więc jeśli rządy Morawieckiego i Orbana ostatecznie nie odpowiedziałby Komisji, to i tak nie zahamowałoby całej procedury opartej na powiązaniu wypłat budżetowych z przestrzeganiem zasad państwa prawa. 

Kolejny krok to oficjalne “powiadomienie” o domniemanych naruszeniach, od którego musiałoby – wedle nieoficjalnych szacunków – minąć co najmniej pół roku do przyjęcia “środków”, czyli zawieszenia wypłat z budżetu UE, w tym z Funduszu Odbudowy.   

Niewykluczone, że Bruksela z ewentualnymi decyzjami co do powiadomień czekałaby do –  spodziewanego 16 lutego – wyroku TSUE o zgodności całej procedury z traktatami unijnymi. Polska strona na razie nie skomentowała opóźnienia z odpowiedzią dla Komisji.

Problem Przyłębskiej i Ziobry

Komisja Europejska w swych listopadowych pismach do Warszawy i Budapesztu wskazała na podejrzenia poważnych defektów praworządności, które mogą przeszkodzić w poprawnym zarządzaniu funduszami. W liście do władz Polski wymieniono cztery grupy zastrzeżeń. Jedna dotyczy wpływu dwóch rozstrzygnięć TK Przyłębskiej uderzających w nadrzędność prawa Unii. Komisja pyta, jak Polska w takich warunkach zamierza wykonywać szczegółowe przepisy o dyscyplinie w gospodarowaniu funduszami. Drugi problem to podważanie niezależności wymiaru sprawiedliwości, bo to właśnie niezawisłe sądy odgrywają kluczową rolę w odstraszeniu i karaniu przekrętów z pieniędzmi UE.

Trzecia sprawa do … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWrocławska Bardzka rozkwitnie na wiosnę
Następny artykułWydarzenia kulturalne w lutym 2022 w MOK “KAMYK”