* Na początku grudnia w Ministerstwie Kultury pojawił się nowy wiceminister: Szymon Giżyński, który będzie analizował realizację misji publicznej w mediach. Można by zapytać, po co, skoro nadzór nad mediami sprawuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, a media publiczne dodatkowo kontroluje Rada Mediów Narodowych? Ale istotniejsze wydaje się pytanie, po co Giżyńskiego odsunięto z resortu rolnictwa, gdzie nadzorował walkę z afrykańskim pomorem świń? Ano po to, żeby zrobić miejsce dla Lecha Kołakowskiego, byłego posła PiS, dziś członka partii Republikanie, do niedawna doradcy zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego. Bilans operacji: o jednego wiceministra więcej.
* Zapewnienia premiera o oszczędnościach w administracji można by potraktować poważniej, gdyby jego rząd nie trwonił pieniędzy na skalę dotąd niespotykaną. Od 20 września bije licznik kar od TSUE w sporze z Czechami o kopalnię w Turowie (500 tys. euro dziennie), a od 27 października – za wciąż działającą Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego (1 mln euro dziennie). Oba te konflikty kosztują nas już ponad 70 mln euro – ponad 320 mln zł po obecnym kursie osłabionego złotego.
* Konflikt o praworządność (jego elementem jest sprawa Izby Dyscyplinarnej) będzie nas kosztował znacznie więcej. Już wiadomo, że w tym roku nie dostaniemy z UE 4,7 mld euro zaliczki z Krajowego Planu Odbudowy. Gorzej, że pod znakiem zapytania stanął cały KPO i pieniądze z unijnego budżetu – to te 770 mld zł, którymi wiosną chwalił się rząd i premier osobiście. Rzecznik generalny TSUE uznał, że należy odrzucić skargi Polski i Węgier na unijny mechanizm „pieniądze za praworządność”. Jeśli wiosną TSUE potwierdzi to wyrokiem, łamanie zasad praworządności przez PiS może mieć wymierne koszty. Stać nas?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS