Bajaj chciałby widzieć w Dominarze D400 turystyka. Dla mnie jest to niewielki naked. Aby skonfrontować oba te punkty widzenia, pierwszą moją jazdą tym motocyklem będzie kilkusetkilometrowa podróż. Kilka lat temu, kiedy testowaliśmy pierwszego Dominara 400, okazał się on bardzo udanym i niezawodnym sprzętem z kilkoma wadami. Jak będzie tym razem?
Nowemu modelowi zafundowano wiele zmian. Najwięcej dotyczy silnika, który ma teraz dwa wałki rozrządu w głowicy, ale także między innymi nowe zawory, krzywki i dużą część osprzętu. Z przodu znalazł się wreszcie widelec upside-down, ponadto poprawiono działanie systemu ABS.
Silnik o pojemności 373 cm3 jest bardzo chętny do pracy i elastyczny. Na szóstce bez problemu toczę się przez miasto, a kiedy potrzebuję ostro przyspieszyć, redukuję do trójki i wykorzystuję górny zakres obrotomierza. Temperament tego singla określiłbym jako żwawy – nie ma on w sobie nic z agresji, za to bardzo sprawnie napędza niewielkiego nakeda. Kiedy w deszczu wracam autostradą A2 do Wrocławia, bez problemu utrzymuję prędkość podróżną 130 km/h (licznikowo). Maksymalnie udaje mi się rozpędzić go do 152 km/h.
Fot. Jacek Hanusz
|
Wyświetlacz na kokpicie jest niezbyt duży, ale czytelny. Problemem są kontrolki, które potrafią skutecznie dekoncentrować w czasie jazdy. |
Fot. Jacek Hanusz
|
Mały wyświetlacz umieszczono znacznie za nisko. Chciałoby się, aby był zespolony z większym. |
Dobra stabilność, mniejsze wibracje
W mieście przeszkadza mi nieco zbyt krótki pierwszy bieg. Poza tym jednak powodów do narzekania brak – skrzynia biegów pracuje precyzyjnie, a sprzęgło antyhoppingowe wybacza brutalną zmianę przełożeń. Pozycja za kierownicą jest komfortowa, niemal jak na turystyku. W stosunku do poprzedniego modelu udało się wyraźnie wyeliminować irytujące wibracje silnika, które powodowały mrowienie dłoni i stóp.
Dominar D400 nie dysponuje żadną szybą ani deflektorem (z wyjątkiem skromnej owiewki zegarów), mimo to nawet podczas podróży z autostradową prędkością nie muszę walczyć z naporem wiatru. W czasie jazdy na wprost naked zachowuje stabilność przy każdej prędkości, na krętych zaś drogach, dzięki niewielkiemu rozstawowi osi – 1453 mm – i oponach w rozmiarach 110/70 R17 z przodu i 150/60 R17 z tyłu jest niesamowicie zwinny.
Dwa wyświetlacze Dominara
Niestety, są także wady. Tak jak w poprzednim modelu, także w D400 producent z niezrozumiałych powodów zastosował dwa wyświetlacze – główny, pokazujący prędkość, obroty, poziom paliwa i komunikaty komputera, oraz dodatkowy, mniejszy, na którym znalazły się informacje dotyczące przebiegu głównego i dwóch dziennych, zegarek oraz wskaźnik biegu. Mniejszy z nich umieszczono na zbiorniku paliwa, przez co odczytywanie informacji jest uciążliwe, wręcz niebezpieczne, bo wymaga oderwania wzroku od drogi i mocnego schylenia głowy.
Kolejnym problemem jest panel kontrolek, umieszczony pod głównym wyświetlaczem. W niektórych sytuacjach potrafią świecić aż cztery z nich, co jest niesamowicie irytujące. Limiter obrotów w postaci jasnoczerwonej lampki zapala się przy 6500 obr/min (motocykl był na dotarciu), dodatkowo przy 1/4 zbiornika paliwa pojawia się ostrzeżenie w formie żółtego trójkąta. Kiedy dołożyć do tego kierunkowskaz i, powiedzmy, długie światła, robi się straszny bałagan, choć nie jest to oznaka żadnej usterki. Na szczęście Bajaj zrezygnował z wkurzającego, świecącego przez cały czas na niebiesko logo z poprzedniego modelu.
BAJAJ DOMINAR D400 |
|
Silnik: | jednocylindrowy, chłodzony cieczą, DOHC. |
Elektryka: | akumulator 12 V/8 Ah. |
Przeniesienie napędu: | poślizgowe sprzęgło wielotarczowe mokre, skrzynia 6-biegowa, łańcuch. |
Śr. cylindra x skok tłoka | 89 x 60 mm |
Pojemność skokowa | 373 cm3 |
Stopień sprężania | 12:1 |
Moc maks. | 40 KM (29 kW) przy 8800 obr/min |
Maks. moment obrotowy | 35 Nm przy 7000 obr/min |
Rama: | rurowa ze stali. |
Zawieszenia: | przód – widelec upside-down, średnica goleni 43 mm, tył – centralny amortyzator Nitrox z regulacją wstępnego napięcia sprężyny, skok 110 mm. |
Hamulce: | przód – pojedyncza tarcza, śr. 320 mm, tył – pojedyncza tarcza, śr. 230 mm, 2-kanałowy ABS. |
Rozmiary opon p/t | 110/70 R17/ 150/60 R17 |
WYMIARY I MASY | |
Rozstaw osi | 1453 mm |
Skoki zawieszeń p/t | 135/110 mm |
Wysokość kanapy | 800 mm |
Masa na sucho | 187 kg |
Dopuszczalna masa całkowita | 334 kg |
Poj. zbiornika paliwa/rezerwa | 13/3 l |
Cena | 19 900 zł |
Fot. Jacek Hanusz
|
Podświetlane przełączniki to znak rozpoznawczy Dominara D400. Niby drobiazg, a w półmroku ta funkcja bardzo się przydaje. |
Srogie bęcki należą się także za lusterka. Co z tego, że mają fajny kształt, skoro mniej więcej 90 procent ich powierzchni wypełniają… moje rękawy. Inny interesujący, a nawet zagadkowy detal to wlew paliwa, do którego nie mieści się końcówka nalewaka. Podczas tankowania muszę trzymać ją ręką, a drugą wciskać spust pompy.
Zobacz również: Pierwsza część testu długodystansowego Bajaj Dominar D400
Bajaj to turysta nie na wyrost
Mimo tych drobnostek, Dominar D400 zdumiewająco dobrze radzi sobie jako motocykl turystyczny. Po 400 km trasy czuję się mniej zmęczony niż po podróżach na wielu bardziej utytułowanych sprzętach. Na autostradzie odrobinę brakuje mu pary, za to na pozostałych drogach jest jak w swoim żywiole. Nazywanie go motocyklem sportowo-turystycznym, jak chciałby producent, jest niewątpliwie na wyrost, niemniej sprzęt z nawet długą trasą radzi sobie bardzo dobrze, a producent przewidział nawet mocowania bagażu.
Jeśli dołożyć do Dominara turystyczną szybę i kufry, mógłby to być wymarzony turystyk dla młodych podróżników. Tym bardziej że średnie spalanie na mieszanych trasach pozamiejskich wyniosło nieco ponad 4 l/100 km.
Fot. Jacek Hanusz
|
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS