Na odcinku ochranianym przez placówkę w Dubiczach Cerkiewnych w piątek było kilka prób forsowania granicy. Największa grupa liczyła ok. 200 osób. Grupy były bardzo agresywne. Oprócz kamieni używano też gazu łzawiącego – poinformowała PAP rzecznik SG ppor. Anna Michalska.
Na odcinku ochranianym przez placówkę w Dubiczach Cerkiewnych było kilka prób siłowego forsowania granicy. Rozpoczęły się one w piątek po godz. 16.00.
“Największa była dwustuosobowa grupa, pozostałe liczyły po kilkadziesiąt osób. W rezultacie 24 osobom udało się przejść kilkanaście metrów na terytorium Polski. Osoby zostały zatrzymane, pouczone o obowiązku opuszczenia Polski i zaprowadzone do linii granicy” – powiedziała PAP ppor. Anna Michalska.
Podkreśliła, że osoby te były bardzo agresywne. “Rzucanie kamieniami, petardami, rzucanie kładek przez concertinę. Był również użyty gaz łzawiący” – opisała rzecznik SG.
Wczoraj na gr.🇵🇱🇧🇾odcinku ochranianym przez Placówkę w Dubiczach Cerkiewnych było kilka prób siłowego forsowania granicy.Największa grupa liczyła ok.200 cudzoziemców, pozostałe po kilkadziesiąt osób.Cudzoziemcy byli agresywni-rzucali kamieniami,petardami, używali gazu łzawiącego. pic.twitter.com/iXrpR2k8ne
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 20, 2021
Przekazała, że wezwano karetkę pogotowia do trzyosobowej rodziny z ośmiomiesięczną dziewczynką.
“Ktoś użył w jej kierunku gazu po białoruskiej stronie. Kobieta z dzieckiem są w szpitalu, nic nie zagraża im zdrowiu. Mężczyzna znajduje się w placówce SG, zaplanowano czynności z udziałem tłumacza, prawdopodobnie będzie składać wniosek o ochronę międzynarodową” – dodała rzecznik SG.
Szef MON: Musimy być przygotowani na to, że atak hybrydowy będzie trwał miesiące
W piątek doszło do 195 prób nielegalnego przekroczenia granicy
polsko-białoruskiej. Funkcjonariusze SG wydali 82 cudzoziemcom
postanowienia o opuszczeniu terytorium naszego kraju. Zatrzymano 5
cudzoziemców – przekazała w sobotę na Twitterze Straż Graniczna.
O noc na granicy był pytany w sobotni poranek w RMF FM szef MON. “Nie
odbiegała od tego, co działo się w poprzednich dniach i nocach, a więc
były ataki na polską granicę” – przekazał. “Teraz metoda została
przyjęta trochę inna przez migrantów i przez służby białoruskie, bo nie
ulega żadnej wątpliwości, że te ataki są kierowane przez służby
białoruskie, a więc metoda polegająca na tym, że mniejsze grupy ludzi
próbują sforsować granicę w wielu miejscach” – dodał.
Błaszczak pytany, czy w związku z tym, że w Kuźnicy na przejściu
granicznym z Białorusią jest spokojnie, to jest to jaskółka zwiastująca
koniec konfliktów czy może cisza przed burzą.
“Musimy się przygotować na to, że ten problem będzie istniał przez
miesiące” – odpowiedział. “To jest scenariusz rozpisany na czas długi” –
dodał.
“Niewątpliwie to, że polscy policjanci, żołnierze we wtorek w Kuźnicy
Białostockiej nie dopuścili do tego, żeby szturm, który był wówczas
dokonywany na polską granicę, się udał, a więc obronili polską granicę,
to spowodowało, że Łukaszenko dzisiaj ma problem, to spowodowało, że
Łukaszenko szuka innej możliwości ataku hybrydowego” – mówił szef MON.
Zapytany, co stanie się, jeśli konflikt na granicy się zaostrzy i
padną strzały, Błaszczak odpowiedział: “Jesteśmy przygotowani na różne
scenariusze”.
“Na granicy polsko-białoruskiej jest 12 tys. żołnierzy Wojska
Polskiego plus 3 tys. w odwodzie, są siły policyjne, jest Straż
Graniczna” – przypomniał. “Jesteśmy przygotowani do tego, żeby ataki
odeprzeć” – zapewniał.
Błaszczak, pytany o ewentualność szturmu migrantów na granicy Polski z Ukrainą, odparł, że “jest takie zagrożenie”.
“Chcę podkreślić, że to wynika z tego, że granica polsko-białoruska
jest szczelna. Mimo tych wszystkich ataków, mimo tych niemądrych
pomysłów tworzenia jakichś korytarzy. Takie pomysły tylko przyciągają
kolejne fale migracji” – powiedział minister.
“Jesteśmy w kontakcie ze służbami ukraińskimi. Pan prezydent Andrzej
Duda rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim” –
poinformował Błaszczak. “Jesteśmy też w kontakcie ze służbami
litewskimi, łotewskimi, a więc robimy wszystko, żeby zapewnić
bezpieczeństwo” – dodał szef MON.
Dopytywany, czy przyjdzie taka konieczność, że trzeba będzie budować
zaporę również na granicy polsko-ukraińskiej, Błaszczak odpowiedział:
“Mam nadzieję, że nie”. Dodał jednak, ze “musimy być przygotowani na to,
że cały proces ataku hybrydowego będzie trwał miesiące”.
“On szybko się nie skończy. Widać to po postawie reżimu
białoruskiego, który niewątpliwie utrzymuje się przy władzy tylko
dlatego, że ma wsparcie Kremla” – powiedział Błaszczak.
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 35 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Do połowy przyszłego roku na odcinku granicy z Białorusią stanie stalowy płot zwieńczony drutem kolczastym i wzbogacony o urządzenia elektroniczne. Zapora o długości 180 km i 5,5 m wysokości powstanie na terenie Podlasia. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu oraz kamery dzienne i nocne. Na terenie Lubelszczyzny naturalną zaporą jest rzeka Bug.
Autorka: Gabriela Bogaczyk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS