A A+ A++

Ricciardo spędził większość wyścigu w Soczi za Norrisem, ale na mecie ostatecznie był czwarty, przed partnerem który finiszował na siódmej pozycji.

Deszcz, który początkowo przybrał postać mżawki na sześć okrążeń przed metą wyścigu, a następnie zwiększył swoją intensywność, mocno zmienił finał zawodów. Część toru była sucha, druga bardzo mokra, co utrudniało kierowcom i zespołom decyzję o zmianie opon na przejściowe.

Kierowca McLarena Lando Norris, który przez długi czas prowadził w wyścigu, początkowo nie zjechał do boksów, wierząc że jego przewaga nad Hamiltonem, który odwiedził już aleję serwisową, pozwoli mu utrzymać prowadzenie. Jednak nawierzchnia toru stawała się coraz bardziej śliska, co najmocniej uderzyło w Brytyjczyka.

Drugi z kierowców McLarena natomiast nie miał takich rozterek. Przed opadami deszczu podążał na szóstej pozycji, a w chwili gdy popsuła się pogoda, szybko zdecydował się na opony pośrednie, co pozwoliło mu awansować na czwartą lokatę.

Ricciardo zaznaczył, że jego decyzja o zjeździe do boksów nie budziła żadnych wątpliwości.

– O wyścigu Lando słyszałem tylko od dziennikarzy, więc wypowiem się jedynie o sobie – przekazał Ricciardo. – Zapytałem zespół, czy pada coraz mocniej, bo najbliższa alei serwisowej część toru pozostawała sucha, a druga strona była już mokra. Poczułem, że w piątym i siódmym zakręcie nie mogę dłużej utrzymać się na torze i stało się dla mnie jasne, że muszę zmienić opony na przejściowe.

– Wypadłem w siódmym zakręcie i prawie uderzyłem w ścianę, więc nie miałem wątpliwości. Poinformowałem ekipę, że czas na zmianę ogumienia – kontynuował.

– Zwykle kierowcy wiedzą lepiej, bo czujemy nawierzchnię. Nie mówię jednak w imieniu Lando. Dla mnie wszystko było jasne. Może lepiej było zatrzymać się nawet okrążenie wcześniej. Decyzja nie była idealna, ale właściwa.

Czytaj również:

Wcześniej, podczas pierwszej wizyty u mechaników, pit stop Ricciardo mocno się przedłużył. Cały zjazd trwał 33,6s podczas gdy u innych kierowców w większości przypadków odbywało się to poniżej trzydziestu sekund.

– Nie chcę być krytyczny, ponieważ w Monzy potrzebowaliśmy idealnego pit-stopu i wówczas zespół świetnie sobie z tym poradził. W niedzielę ja byłem winowajcą, a przynajmniej częściowo. Lekko przyhamowałem na podjeździe do stanowiska i samochód zaczął się ślizgać. Z tego powodu mechanicy musieli się trochę przestawić.

Dłuższy postój sprawił, że na tor powrócił już za Lewisem Hamiltonem: – Nawet gdybyśmy wyjechali przed nim i tak pewnie by nas wyprzedził.

Jednak w pierwszej części wyścigu, Australijczyk długo utrzymywał się przed atakującym go kierowcą Mercedesa: – Prawdopodobnie z zewnątrz wyglądało to na bardziej komfortową sytuację, niż jak to się przedstawiało w rzeczywistości.

Zobacz również:

Po zwycięstwie w Monzy, czwarta pozycja Ricciardo w Rosji, to kolejny mocny wynik dla Australijczyka. Pytany, jak bardzo są to zachęcające rezultaty dla niego po problemach z początku sezonu 2021, odparł: – Z punktu widzenia zespołu, oczywiście im dłużej tu stoję i z wami rozmawiam, tym bardziej dochodzi do mnie, że wyścig Lando był nieudany, bo miał szansę na pierwsze lub drugie miejsce. Osiągi z pewnością motywują zespół i była opcja na więcej punktów. Przyjrzymy się temu. Natomiast jeśli o mnie chodzi, były dobre i złe momenty. Chciałbym wyciągnąć jeszcze większą prędkość z samochodu. Nie był to tak komfortowy weekend, jak ten w Monzy. Zawody okazały się bardziej zdradliwe. Nie sądzę, abyśmy uporali się z naszymi problemami i zamierzam nad tym dalej pracować.

Czytaj również:

 

akcje

komentarze

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKOPIĄ, SIEJĄ, PRZYCINAJĄ
Następny artykułKanadyjskie Hornety przechwyciły rosyjskie bombowce