Wracamy do głośnego tematu dotyczącego zachowania kierowcy autobusu. Przypomnijmy, w minioną niedzielę szofer tego pojazdu miał przytrzasnąć drzwiami głowę 4-letniemu Antkowi. Z kolei matka dziecka usłyszała od niego: „wyjdź stąd babo”. Kobieta wraz z mężem złożyła w poniedziałek skargę w Zarządzie Transportu Zbiorowego w Rybniku »Kierowca autobusu zatrzasnął drzwi na szyi dziecka. Matka usłyszała: “wyjdź stąd babo”«
Obiecaliśmy, że do sprawy jeszcze wrócimy. Mamy nowe informacje, m.in. komunikat policji w Rybniku. Asp. Bogusława Kobeszko, rzecznik KMP w Rybniku potwierdza, że w ubiegłą niedzielę do dyżurnego zadzwoniła kobieta, która opisała sytuację z kierowcą autobusu.
Zobacz także
– Około godziny 19.00 z dyżurnym Komendy Miejskiej Policji w Rybniku skontaktowała się kobieta. Przekazała informację, że w autobusie miało dojść do zatrzaśnięcia jej 4-letniego syna. Na szczęście dziecku nic się nie stało, nie miało żadnych obrażeń. Kobiecie nie podobało się też zachowanie kierowcy, że tak ją potraktował. Dzwoniąca została poinformowana, że może złożyć skargę do zarządcy (czyli ZTZ – red.), zgłosić się do lekarza, jeżeli uważa, że dziecku coś dolega, a także złożyć zawiadomienie w tej sprawie – wyjaśnia Bogusława Kobeszko.
Rola policji w tym momencie się zakończyła.
W międzyczasie dostaliśmy informację od dyrektora Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku. To odpowiedź na skargę, którą zostawiła pani Katarzyna wraz z mężem. Jak wyjaśnia Łukasz Kosobucki, rozmawiał z kierowcą, który miał dopuścić się nieprawidłowości.
– Wyjaśnia on, iż na wskazanym przystanku linii 43 w kierunku Rybnika wsiadło bardzo dużo pasażerów. Podjechał na wskazany przystanek z kilkuminutowym opóźnieniem, w momencie, gdy sprzedawał bilet pasażerce, kierowca po uprzednim upewnieniu się, że wszyscy weszli, dał sygnał do zamknięcia drzwi. Nie widział nikogo w okolicy, kto chciałby jeszcze wejść. Sygnał dźwiękowy zamontowany nad każdymi drzwiami jest na tyle głośny, by ostrzec pasażerów, iż za chwilę zaczną zamykać się drzwi. Kierowca nie rozumie, dlaczego kobieta z dzieckiem postanowiła wejść mimo tak głośnego sygnału ostrzegawczego. Gdyby kobieta poczekała, kierowca ponownie otworzyłby drzwi. – relacjonuje dyrektor ZTZ.
Kierowca autobusu zarzeka się, że nie widział zajścia, ponieważ „lusterko przysłonięte było pasażerem, który oczekiwał na bilet”.
– Kierowca nie wiedząc o całym zajściu, usłyszał szereg obraźliwych wyzwisk i słów skierowanych w jego stronę po tym, jak okazało się, że w chwili wejścia drzwi ścisnęły dziecko. Nie miał możliwości zapytać, czy dziecku coś się stało, czy potrzebuje pomocy, gdyż matka wulgarnie nazywając kierowcę „ślepym chu***”, stawiając się, krzycząc, mówiąc, że: „z frajerem nigdzie nie pojadę”, itp. wyszła z autobusu – dodaje Łukasz Kosobucki.
Z rozmowy dyrektora ZTZ-u z kierowcą wynika, że nie zauważył, by dziecko coś się stało.
– Nie słyszał płaczu, a po wyjściu z autobusu nie widział, by dziecko potrzebna byłaby pomoc medyczna. Kierowca nawiązując do słów pasażerki wyjaśnia, iż mało możliwe jest by drzwi zamknęły się na jego szyi, przecież każdy wchodząc stawia wpierw krok na stopień wchodząc całym ciałem. Drzwi mogły się oprzeć na ramionach i otworzyć czując opór. Kierowca wyjaśnia, iż nie było to świadome i celowe zajście – mówi na koniec Łukasz Kosobucki.
Powyżej pojawiło się kilka faktów, które musieliśmy skonfrontować z panią Katarzyną. Ta zauważa, że pewne rzeczy, które zostały opisane, w ogóle się nie wydarzyły.
– Nikt się nie stawiał i nie przeklinał, w dodatku wyszłam środkowymi drzwiami siadając spowrotem na przystanku. Pan kierowca zamkną drzwi i odjechał, nie wyszedł z autobusu. Te informacje są nieprawdziwe. Drzwi od środka starała się zatrzymać córka, a ja próbowałam trzymać je od zewnątrz, opierały się na szyi, nie było to mocne uciśnięcie, ponieważ blokowałyśmy je rękoma, a one same pod wpływem oporu się odblokowały – odpiera.
Pani Katarzyna rozmawiała też z kobietą, która również wsiadała tego dnia i w tamtym momencie do autobusu.
– Nie widziała samego zdarzenia, ale nie zgadza się z opinią kierowcy, że autobus był pełny ludzi, że ktoś mu przysłaniał lusterko, bo ten autobus był w połowie pusty. Gdyby było w nim sporo osób tak jak ten pan mówi, to bym nie dała rady przejść z tylnych drzwi z tymi dziećmi do środkowych tak swobodnie. Nikt nawet nie stał na przejściu – dodaje kobieta.
Czy spotkaliście się kiedyś z podobną sytuacją?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS