Pisarzowa. Deszczowa pogoda nie odstraszyła mieszkańców i turystów, którzy tłumnie przybyli do biblioteki w Pisarzowej, na czwartkowe spotkanie ze Stanisławem Ostaszem oraz wystawę jego obrazów i żaglowców.
Stanisław Ostasz z Męciny – malarz, oraz jedyny w regionie mistrz szkutnictwa odsłonił przed słuchaczami sekrety powstawania okrętów. Całe życie pracował na kolei jako elektromonter. – Powinienem robić raczej modele pociągów, a nie żaglowców. Nad morzem byłem raptem dwa razy – podkreślał z uśmiechem artysta. Ale to statki skradły jego serce. Potrafi o nich opowiadać godzinami. – Potężne, majestatyczne, od zawsze mnie fascynowały, miały w sobie tyle tajemnicy i historii – wyznaje.
Kiedy przeszedł na emeryturę, marzenia postanowił urzeczywistnić. Obok domu szybko wyrosła pracownia, w której zgromadził potrzebne narzędzia: tokarki, szlifierki, piły. Miał wszystko, co trzeba: czas i chęci. Tak trzy lata temu zrobił pierwszy model żaglowca: “Santa Maria”. – W Internecie znalazłem jego plan. Jako materiał użyłem starej palety. Ot, cała tajemnica – uśmiecha się twórca.
Każdy model zachwyca drobiazgowym wykonaniem. Modele statków buduje się tak samo jak prawdziwe jednostki morskie. – Najpierw zaczynam od stępki – osi konstrukcyjnej szkieletu, potem powstają wręgi, deski boczne, ułożone poprzecznie, tzw. żebra szkieletu kadłuba – wylicza twórca. Nie używa gotowych produktów, które można kupić w sklepach modelarskich. Każdy element robi własnoręcznie. Na końcu zakłada żagle z lnianego płótna. Największy zrobiony przez niego statek ma 130 cm długości i metr wysokości. – Jeden model robię około trzech miesięcy, po kilka godzin dziennie. Samo olinowanie i ożaglowanie zajmuje tydzień – tłumaczy.
Spod jego ręki wyszły m.in. takie modele jak: “Santa Maria”, największy z trzech statków Krzysztofa Kolumba podczas jego pierwszej wyprawy w poszukiwaniu drogi morskiej do Indii w 1492 roku. Potem “Pinta” – najszybszy statek z kolumbowskiej wyprawy. Wśród modeli jest także “Złota Łania” – inaczej “Golden Hind”, niewielki, angielski galeon z czasów królowej Elżbiety I. Dalej statek “Myflower”, mały trójmasztowy żaglowiec handlowy, na którym pierwsi koloniści angielscy, tzw. pielgrzymi, przybyli do Ameryki Północnej w 1620 roku i założyli pierwszą trwałą osadę. Spod ręki Ostasza wyrósł także “galeon Zygmunta Augusta”, pierwszy okręt wojenny budowany z przeznaczeniem dla polskiej floty na specjalne zamówienie polskiego króla w Elblągu. Budową kierował włoski mistrz szkutnictwa sprowadzony z Wenecji. Nie został nigdy dokończony z powodu śmierci Zygmunta II Augusta. Łącznie wszystkich żaglowców jest 10.
Drugą pasją artysty jest malarstwo. Maluje ponad 30 lat. Spod jego ręki wyszło około 400 obrazów: portretów, pejzaży, scen batalistycznych. Jego poczet królów i książąt polskich zdobi zamek i hotel w Niepołomicach. Jeden obraz trafił nawet do papieża Jana Pawła II. – Dziś już niewiele malowideł mi zostało, ledwie na stryszku – nadmienia malarz i modelarz w jednej osobie.
Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem. Uczestnicy jeszcze długo zadawali pytania i z zaciekawieniem oglądali szczegóły arcydzieł. Wystawa będzie czynna w bibliotece w Pisarzowej przez najbliższe dwa tygodnie.
(Źródło/fot.: GBP w Starej Wsi)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS