A A+ A++

“Szary personel”  w szpitalach, czyli pracownicy niemedyczni mają zarobki na poziomie najniższej krajowej – alarmują przedstawiciele szpitali powiatowych jednocześnie podkreślając, że osoby te często również wykonują odpowiedzialną pracę i bez nich placówki nie mogą funkcjonować.

Pracownicy niemedyczni z placówek zrzeszonych w Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego napisali list otwarty do Ministra Zdrowia, o czym pisaliśmy w czwartek. Domagają się dodatku covidowego i wzrostu płac. Pracownicy niemedyczni szpitali czują się dyskryminowani płacowo

Pod listem otwartym do Ministra Zdrowia podpisało się 1085 pracowników niemedycznych z placówek zrzeszonych w Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego, zaś w piątek zorganizowano briefing  przed Sosnowieckim Szpitalem Miejskim, aby opowiedzieć o realiach pracy i płacy tzw. “szarego personelu”.

Praca ponad siły za najniższą krajową 

Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego wyjaśnia, z czego wynika pogłębiająca się frustracja wśród pracowników niemedycznych.

– Zarobki tzw. “szarego personelu” są zarobkami na poziomie najniższej krajowej, więc nakłady pracy i poziom odpowiedzialności w żaden sposób nie przystają do mizernych wynagrodzeń – podkreśla W. Perchaluk. Prezes Związku podkreśla, że całkowicie pominięto te grupy zawodowe w kwestii dodatków covidowych. Zwraca również uwagę na to, że dyrektorzy i prezesi szpitali wspierają ich w walce o większe uposażenie. – Wszyscy mamy jednak świadomość, jakimi środkami dysponujemy na co dzień i wiemy, że nie obędzie się bez wsparcia pana ministra – dodaje.

Aleksandra Rakoczy od 11 lat pracuje w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie. Aktualnie jest inspektorem ds. technicznych, ale wcześniej przeszła przez rejestrację statystykę i BHP.

– Gdyby nie wzrosty najniższej krajowej, nigdy nie dostałabym podwyżki, ale faktem jest, że po 11 latach pracy i ciągłym podnoszeniu kwalifikacji moja pensja oscyluje wokół najniższej krajowej – mówi Aleksandra Rakoczy. 

Aneta Kawka, prezes Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego zwraca z kolei uwagę na realia pracy grup niemedycznych w zarządzanej przez nią placówce w czasie pandemii COVID-19.

– W początkowym okresie pandemii, szpitale powiatowe musiały sobie radzić same, szukając rozwiązań, które pozwolą im przetrwać w nowej i trudnej sytuacji. Nie dałoby się tego zrobić bez pracy ponad siły, ponad ustawowy wymiar – wskazuje.

Pominięci przy dodatkach covidowych

– Mamy pandemię, a w ramy dodatków covidowych nie został ujęty personel epidemiologiczny szpitali – oburza się Katarzyna Skibińska, pielęgniarka epidemiologiczna z Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego. – A my przygotowywaliśmy procedury, szkoliliśmy personel medyczny i dbaliśmy o prawidłową realizację zaleceń. Przez to cały czas byliśmy w bezpośredniej styczności z osobami zakażonymi i potencjalnie zakażonymi – dodaje. 

Z kolei Dorota Wójcik w Centrum Zdrowia w Mikołowie pełni funkcję pełnomocnika ds. zarządzania jakością.

– Administracja uzupełnia pracę personelu medycznego. Zadaniem lekarzy i pielęgniarek jest ratowanie życia i zdrowia, a naszym umożliwienie im tego w jak najlepszych warunkach. To praca odpowiedzialna i wymagająca ciągłych szkoleń. Zostajemy po godzinach, przychodzimy w weekendy. Nasze zadania sprawiają nam satysfakcję, ale poziom wynagrodzeń rodzi poczucie upokorzenia i żal – mówi Dorota Wójcik, dodając, że minimum, którego oczekuje to wzrost wynagrodzeń na poziomie rosnącej inflacji.

Źródło: ZSPWS

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPara podróżników i celebrytów rozstała się. Wojciechowska i Kossakowski bywali na Sokólszczyźnie
Następny artykułNazwał Andrzeja Dudę „durniem”. Wyrok ws. znieważenia prezydenta