A A+ A++

Sezon na plażowanie w pełni, a gorące lato zachęca do wypadów nad wodę i korzystania z uroków plaż. W powiecie otwockim jest jednak tylko kilka zorganizowanych miejsc do odpoczynku nad wodą, które zazwyczaj są zatłoczone. Dzikie kąpieliska cieszą się dużą popularnością nie tylko wśród mieszkańców powiatu, nad rzekę Świder, Wisłę, jezioro Moczydło czy Rokolę w gminie Karczew przyjeżdża mnóstwo ludzi m.in. z Warszawy, Wilgi czy Garwolina. – Kierowcy parkują samochody dosłownie wszędzie. Blokują lokalne drogi, łąki, pobocza, a nawet zostawiają auta w lasie. Do tego rozpalają ogniska, grillują, piją alkohol i zostawiają po sobie mnóstwo śmieci – skarżą się nasi Czytelnicy

AGNIESZKA JASKULSKA

Gorące dni zachęcają do wypadów nad wodę i korzystania z uroków plaży. Rzeka Świder, która przepływa m.in. przez Otwock, Józefów czy Kołbiel, a także jezioro Moczydło czy Rokola w gminie Karczew to jedne z ulubionych miejsc plażowiczów. Nad Świdrem nie ma wyznaczonego kąpieliska ani miejsca przeznaczonego do kąpieli, mimo że przy moście dawnej kolejki wąskotorowej w Świdrze jest zorganizowana plaża miejska. Bezpiecznym miejscem, gdzie można spędzić czas nad wodą pod czujnym okiem ratowników, jest kąpielisko w Kącku w gminie Wiązowna, ale wejście na teren plaży jest płatne.

– W powiecie otwockim mamy dużo niezorganizowanych miejsc nad wodą, do  których ludzie spragnieni wypoczynku na plaży przyjeżdżają z całej okolicy, nawet spoza powiatu otwockiego – tłumaczą Czytelnicy, którzy zadzwonili do redakcji, skarżąc się na problemy z dzikim plażowaniem. I wyliczają grzechy plażowiczów: – Ludzie grillują i rozpalają ogniska nad wodą, piją alkohol, niektórzy nawet za bardzo świecą golizną, co może być problemem dla rodzin z dziećmi – podkreślają Czytelnicy. I przypominają sytuację, o której „Linia” pisała latem 2018 roku, gdy rozebrany do rosołu mężczyzna korzystał z uroków plaży nad Świdrem w Otwocku.

– Niektórym wydaje się, że są zupełnie sami nad wodą, ale przecież mnóstwo osób idzie nad rzekę, by pospacerować, przejechać się rowerem czy spotkać ze znajomymi – podkreśla pani Katarzyna z Otwocka. – Do tego co weekend po Świdrze organizowanych jest wiele spływów kajakowych. To bardzo popularny sposób aktywnego spędzania czasu nad wodą. Podczas spływu wiele osób zatrzymuje się na dzikich plażach, żeby zrobić sobie mały odpoczynek lub rozpalić grilla – dodaje pani Dorota.

Jednym z popularnych miejsc w ostatnich latach stała się plaża nad jeziorem Rokola w Otwocku Wielkim (gm. Karczew). – Kiedyś było więcej miejsc przy brzegu jeziora, gdzie można było się wykąpać, ale z czasem wykupiono grunty i właściciele zagrodzili działki. Ostatnia dzika plaża, do której wszyscy mają dostęp, znajduje się na terenie Zespołu Parkowo-Pałacowego w Otwocku Wielkim – tłumaczy jeden z okolicznych mieszkańców. I dodaje, że w tym roku przyjeżdża tak dużo plażowiczów, że trudno znaleźć miejsce nad jeziorem.

Zalegalizować dziką plażę nad Rokolą

Sprawą zajęła się Katarzyna Kunatkowska, sołtys Otwocka Wielkiego. – Okoliczni mieszkańcy kolejny sezon przeżywają dramat. Plażowicze parkują samochody i blokują nie tylko dojazd do posesji, lecz także stwarzają zagrożenie. W chwili zagrożenia zdrowia czy życia karetka pogotowia czy straż pożarna będą miały bardzo utrudniony lub niemożliwy dojazd do miejsca interwencji – zaznacza Katarzyna Kunatkowska.

Nad jeziorem czas spędza mnóstwo osób, w tym rodziny z dziećmi. – Plażowicze często zostawiają niedogaszone ogniska, co stwarza zagrożenie pożarowe. Poza tym w okolicy nie ma toalet, więc zarośla nie pachną zbyt przyjemnie. Do tego nasi goście zostawiają po sobie mnóstwo śmieci, które nie mieszczą się w kilku koszach. Dobrze, że karczewska Grupa Remontowa raz w tygodniu je odbiera – podkreśla sołtys Otwocka Wielkiego. I zwraca uwagę, że sytuacja na dzikiej plaży całkowicie wymknęła się spod kontroli.

Sołtys Otwocka Wielkiego wraz z mieszkańcami od dwóch lat podejmuje działania zmierzające do tego, by plaża nie była dzika. – Staramy się o użyczenie terenu pod strefę rekreacyjną i parkingową. Chcielibyśmy, aby powstała tu plaża z parkingiem, wyznaczonymi miejscami na ogniska, a także plac zabaw dla małych dzieci i dla tych starszych, gdzie byłaby m.in. lina do zjeżdżania. Planujemy także przeznaczenie części pieniędzy sołeckich (ok. 12 tys. zł) na kamerę na maszcie przy plaży, która byłaby podłączona do miejskiego monitoringu – tłumaczy Kunatkowska. – W 2020 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wyraziło zgodę na użyczenie terenu pod plażę, ale pod warunkiem sporządzenia przez Urząd Gminy Karczew projektu zagospodarowania terenu – wyjaśnia sołtys. Mieszkańcy okolic jeziora podkreślają, że to miejsce ma ogromny potencjał, ale sprawa zagospodarowania plaży utknęła w martwym punkcie w urzędzie. W rozmowie z „Linią” przedstawiciele pałacu Bielińskich w Otwocku Wielkim podkreślają, że obecnie dzika plaża nad Rokolą stwarza duże zagrożenie i jeśli karczewski samorząd nie będzie zainteresowany zagospodarowaniem terenu pod plażę lub kąpielisko, cały teren zostanie ogrodzony.

Na reakcję samorządu nie trzeba było długo czekać. Radni zgodzili się przeznaczyć 20 tys. zł na projekt zagospodarowania plaży nad Rokolą. – Na razie planujemy zagospodarowanie terenu przy plaży nad jeziorem, m.in. chcemy stworzyć miejsca parkingowe, a także wyznaczyć strefę do relaksu czy grillowania, aby plaża była bezpieczna – tłumaczył podczas czerwcowej sesji rady miejskiej burmistrz Karczewa Michał Rudzki. Burmistrz przypomina, że koncepcja dotyczy zagospodarowania plaży, a nie kąpieliska. Radny Jarosław Jobda zwrócił uwagę, że istotną kwestią w tej sprawie są także konsultacje z WOPR-em ze względu na to, że jest to jezioro, a nie płytka rzeka. – W takie miejsce przyjeżdża się nie tylko na relaks, lecz także po to, by się wykąpać. Dlatego powinniśmy zadbać o to, aby stworzyć w tym miejscu strzeżone kąpielisko z ratownikiem – przekonuje radny Jobda. Burmistrz Rudzki zaznacza, że dopiero po przygotowaniu projektu zagospodarowania terenu będzie można zdecydować o dalszych działaniach na plaży nad Rokolą.

Dziki parking w lesie nad rzeką

Problem z dzikim plażowaniem mają też mieszkańcy sąsiednich gmin. – Plażowicze przyjeżdżają wypasionymi samochodami i parkują w lesie nad Świdrem, chociaż w okolicy ul. Żurawiej 15 w Otwocku jest spory parking – skarżą się okoliczni mieszkańcy.

 – Teren między drzewami wzdłuż leśnej drogi jest już tak rozjechany przez samochody, że widać, gdzie kierowcy zostawiają auta. W ostatnim czasie na dziką plażę nad Świdrem na wysokości ul. Żurawiej przyjeżdża bardzo dużo ludzi, przede wszystkim rodziny z dziećmi – podkreśla nasz Czytelnik, pan Tomasz.

– Przecież nawet nad Bałtykiem trzeba kawałek przejść pieszo, aby dotrzeć na plażę. Ostatnio w weekend wzdłuż leśnej drogi naliczyłem kilkadziesiąt zaparkowanych samochodów. To stwarza zagrożenie pożarem, a do tego większość plażowiczów zostawia po sobie mnóstwo śmieci, bo jest to rezerwat i nie ma tu żadnych koszy – mówi pan Tomasz.

Mieszkańcy ul. Żurawiej powiadomili o sytuacji otwocki urząd, ten z kolei poinformował Nadleśnictwo Celestynów i Komendę Powiatową Policji w Otwocku. Miejscy urzędnicy przypominają, że parkowanie samochodów nad rzeką Świder jest zabronione z uwagi na to, że teren jest objęty ochroną przyrodniczą. Dlatego urząd miasta poprosił KPP o patrole policyjne w tym rejonie.

Sprawą zajął się także Artur Dawidziuk, nadleśniczy Nadleśnictwa Celestynów, które sprawuje nadzór nad działkami leśnymi Skarbu Państwa położonymi nad rzeką Świder. Okazało się, że w miejscu, gdzie plażowicze często zostawiają samochody w lesie, są jedynie cztery małe tereny należące do Skarbu Państwa będące w zarządzie Nadleśnictwa Celestynów. – Pozostałe grunty, na których może dochodzić do popełniania wykroczeń, należą do prywatnych właścicieli lub nie stanowią własności Skarbu Państwa – wyjaśnia nadleśniczy Dawidziuk. I dodaje, że okolica ul. Żurawiej została objęta wzmożonymi patrolami przez Straż Leśną, która do końca czerwca odnotowała tylko kilka przypadków wykroczeń dotyczących wjazdu do lasu samochodem i puszczania psa luzem. – O sytuacji powiadomiliśmy policję, która ma podstawy prawne, aby ukarać lub nie karać kierowców parkujących samochody w lesie – podkreśla nadleśniczy Artur Dawidziuk. W ostateczności leśnicy biorą pod uwagę zamknięcie leśnej drogi szlabanem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChoroba “ją przeczołgała”. Zamachowski wcześniej przechodził to samo
Następny artykułJedni jedzą inni umierają…