W niedzielę, 4 lipca, kwadrans po godz. 22 strażacy otrzymali wezwanie na Kapuściska. – Ktoś zaalarmował nas, że jeden z lokatorów chce odebrać sobie życie – informuje nieoficjalnie policja.
Strażacy mieli dostać się do mieszkania przez okno, balkon lub drzwi. Wprawdzie trasę do miejsca interwencji pokonali w kilka minut, ale utknęli między blokami na al. Kaczyńskiego. – Tam po prostu nie można wjechać, ulica i chodniki zastawione autami, nie było szans, aby podjechać bliżej budynku – mówi Karol Smarz, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.
Strażacy biegli na ratunek. Zdążyli, desperatem zajęli się lekarze, ale strażacy nie chcą tak tego zostawić. – Dowódca zmiany przygotował raport, będziemy interweniować. Zablokowany dojazd do posesji to poważny problem, który może skończyć się tragedią – mówi Smarz.
Na ul. Walecznych problem z parkowaniem istnieje od lat, a od czasu budowy dyskontu Lidl jeszcze się pogłębił. – Tam, gdzie teraz trwa budowa, był pusty plac, można było zostawić auto. Teraz w całej okolicy miejsc na zaparkowanie samochodu jak na lekarstwo. Wprawdzie jest kilka miejsc parkingowych przy pawilonie handlowym Hermes, ale one są płatne – zauważa lokator spod “piątki”, gdzie w nocy interweniowała straż.
Właściciele samochodów i niezmotoryzowani mieszkańcy wieżowców przy ul. Walecznych toczą pomiędzy sobą regularną wojnę. Systematycznie dzwonią telefony w Komendzie Straży Miejskiej z prośbą o interwencję, zwykle wizyta municypalnych kończy się założeniem blokady na koła tych aut, które parkowały na chodniku.
– Od początku tego roku podejmowaliśmy w tej lokalizacji interwencje 96 razy – informuje Jacek Anhalt, komendant Straży Miejskiej w Bydgoszczy.
Strażnicy założyli 44 blokady, nałożyli 40 mandatów i skierowali cztery wnioski o ukaranie do sądu.
Brak miejsc parkingowych na osiedlowych blokowiskach doskwiera strażakom, ratownikom medycznym i pracownikom firm odbierających śmieci. – Ja tu jadę “na żyletkę”, to chyba najgorsze miejsce w mieście – mówi Jerzy, pracownik firmy Corimp. – My chyba przestaniemy tutaj śmieci odbierać. Mogę wszystko staranować, ale to ja stracę zniżki w ubezpieczeniu i będę miał problem, no i pewnie sądy z nieodpowiedzialnymi kierowcami.
Według części mieszkańców rozwiązanie jest. – Chodniki są po obu stronach, wystarczy jeden zlikwidować, zaadaptować na miejsca parkingowe część trawnika i będzie po problemie – podpowiadają kierowcy.
To proste rozwiązanie nie jest jednak takie oczywiste. Wieżowce należą do Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej “Jedność” – Jakakolwiek próba wejścia na trawnik spotyka się z oporem – mówi Grzegorz Dudziński, prezes RSM “Jedność”. – Jedni chcą parkingów, inni chcą zieleni. Podejmiemy kolejną próbę rozwiązania tego problemu. Byłoby dobrze, aby włączyło się także miasto, które – jak twierdzą mieszkańcy – tylko stawia znaki “zakaz parkowania”, a nie daje niczego w zamian.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS