A A+ A++

W plebiscycie zorganizowanym przez „Gazetę Wyborczą” zagłosowało prawie 70 tys. osób. Wybierali priorytety na najbliższe 20 lat dla swoich miast i regionów.

W Płocku głosowanie wygrały dwa wyzwania: „Miasto, które nie pozwala truć swych mieszkańców” oraz „Miasto drzew, nie betonu”. Na całym Mazowszu zaś „Mazowieckie bez smogu” i „Szybka kolej międzymiastowa”.

Plebiscyt podsumowaliśmy galą, która odbyła się we wtorek, 25 maja. Jej częścią były debaty samorządowców.

Jak poradzić sobie z uciążliwością przemysłu i niską emisją? – nawiązując do jednego ze zwycięskich wyzwań, pytał prezydenta Płocka naczelny krakowskiej „Wyborczej” Michał Olszewski.

Gala Supermiasta. Na zdj. Andrzej Nowakowski Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

– W przypadku dużego zakładu przemysłowego w granicach miasta to rzeczywiście duże wyzwanie – odpowiadał Andrzej Nowakowski. – Tym większe, gdy brakuje, jak w naszym przypadku, współpracy z petrochemicznym potentatem. Pozostają sposoby oddziaływania polegające na odwoływaniu się do tych, którzy mogą taki zakład kontrolować. Dla mnie kluczem jest dobra współpraca, bo przecież jesteśmy sąsiadami skazanymi na siebie, w sytuacjach kryzysowych musimy mieć do siebie zaufanie, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców.

Andrzej Nowakowski nawiązywał też do problemów związanych z niską emisją.

– Tu możemy zrobić dużo, ale we współpracy z mieszkańcami. Od wielu lat nikt zainteresowany nie wyjdzie z ratusza bez wsparcia. Programy wsparcia, wymiany pieców są u nas na dziennym porządku, to, co możemy robić w centrum miasta, robimy, staramy się wspierać tych, którym zależy na rewitalizacji Płocka. Przed nami kwestia części miasta po lewej stronie Wisły, bo tam dopiero, gdy będzie gaz, miasto będzie mogło pomóc w wymianie pieców.

Gala SupermiastaGala Supermiasta Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Kompetencje samorządów ograniczane

Marcin Krupa, prezydent Katowic, pytany był o to, jak powinna wyglądać pomoc dla miast wychodzących z koronawirusowego kryzysu. – Patrząc na plan tzw. Nowego Ładu, nie wiemy, na czym stoimy. Obietnice są duże. Chcielibyśmy poznać szczegóły, żeby móc realizować, czego mieszkańcy oczekują. My jesteśmy ich najbliżej – powiedział prezydent Katowic.

Także Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, krytykował rządowy program Nowy Polski Ład. – Samorządy na nim stracą 10 mld zł. To kolejny plaster salami odkrajania naszych finansów. To jest celowa polityka. Rządowi z samorządami jest nie po drodze. My walczymy o to, by nie zepsuć samorządów – mówił.

Dyskutując o samorządowych planach na przyszłość, nie dało się nie rozmawiać o polityce.

– Kompetencje samorządów są ograniczane, to widać przy konflikcie o Krajowy Plan Odbudowy, w protestach miast przeciwko centralizacji autorytarnej władzy, którą obserwujemy. Odnowa demokracji wyjdzie z samorządu – prorokował naczelny „Wyborczej” Adam Michnik.

Adam Michnik podczas gali Supermiasta i Superregiony 2040Adam Michnik podczas gali Supermiasta i Superregiony 2040 Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

– Dziś kluczowe jest, byśmy skupili się na pracy w swoich miastach, ale także z pomocą niezależnych mediów tłumaczyli mieszkańcom naszych miast, jaki jest zamach szykowany na nich. Bo tym właśnie jest program Polski Ład – przekonywała Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, wskazując, że zapisane w tym programie podcinanie dochodów samorządów grozi dotkliwymi podwyżkami w miastach.

– Rafał Trzaskowski jest naszą nadzieją – mówił Tadeusz Truskolaski. – Będziemy mu pomagać, żeby budował ruch z poparciem społecznym, który wygra wybory. To nie znaczy, że uda się przejąć władzę. Przedtem PiS pewnie zniszczy Sąd Najwyższy – prorokował ponuro. Pytany o rolę Platformy Obywatelskiej odpowiadał: – Nikt nie ma zamiaru jej niszczyć. Chyba że sama się zniszczy.

Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, nie ukrywał politycznych ambicji środowiska samorządowców.

– Kilka lat rządów prawicy oraz pandemia pomogły samorządowcom we współdziałaniu. Potrafimy się ze sobą sprawnie komunikować, podejmować decyzje. Jeżeli dzisiaj politycy opozycji i samorządowcy nie połączą sił i potencjałów, to nie będziemy już mieli samorządu takiego, jaki znamy od 30 lat. Wróci Polska z przeszłości, zarządzana centralnie przez sekretarzy wojewódzkich, z prezydentami miast o niewielkich uprawnieniach – ostrzegał.

Mikołaj Chrzan, wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, oraz szef redakcji lokalnych pytał Jaśkowiaka, czy wyobraża sobie odejście z PO do ruchu Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy buduje ruch społeczny Wspólna Polska, do którego jako regionalni koordynatorzy dołączyli prezydenci wielkich miast. Ostatnio zaangażował się w organizację letniego obozu dla młodzieży Campus Polska Przyszłości. Obie inicjatywy postrzegane są jako próba przyciągnięcia świeżej krwi na polityczne listy wyborcze. Trwają dywagacje, czy będą to listy Koalicji Obywatelskiej, czy też Trzaskowski może zdecydować się na budowę osobnej siły politycznej.

– Platforma musi połączyć siły z innymi podmiotami na zasadzie partnerstwa. Mamy lidera zaufania publicznego, jakim jest Trzaskowski, mamy zasoby finansowe, wsparcie samorządowców. Byłoby grzechem, gdybyśmy nie połączyli sił, wznosząc się ponad partyjne interesy. Od tego zależy przyszłość nie tylko samorządów, ale i kraju – przekonywał Jaśkowiak.

Nie ma tu rachunku ekonomicznego

O transporcie kolejowym i pomysłach podziału województwa mówił marszałek Mazowsza Adam Struzik.

Zaczął od tego, że Mazowieckie jest województwem najliczniejszym, ma charakter policentryczny, cały jego transport kolejowy ogniskuje się w Warszawie. – Jesteśmy też pierwszym regionem, który powołał spółkę kolejową – dodawał Adam Struzik. – To kosztowne wyzwanie; aby przewieźć dziesiątki milionów pasażerów, potrzebny jest nowoczesny tabor. Właśnie realizujemy jeden z największych kontraktów w Europie na zakup 61 składów za ponad 2,5 mld zł. To pokazuje, jakie to wyzwanie.

Adam Struzik, marszałek Mazowsza, podczas debaty marszałków na Gali Supermiast.Adam Struzik, marszałek Mazowsza, podczas debaty marszałków na Gali Supermiast. Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Propozycja podziału województwa ma się według marszałka nijak do wyzwań transportowych.

– To jakiś absurd. Wymyślili to politycy, którzy chcą zaspokoić swoją żądzę władzy. Od 23 lat przegrywają kolejne wybory, więc wymyślają podział województwa – kontynuował Adam Struzik. – Trudno sobie wyobrazić sprawny organizm publiczny z dziurą w środku. Mamy dowozić ludzi pociągami do granicy województwa, a potem kazać im się przesiadać? Dopłacamy do transportu kolejowego setki milionów złotych. Gdyby nie ta dopłata, ludzi nie byłoby stać, by tymi pociągami jeździć. Gros kosztów jest na obrzeżach województwa. W aglomeracji warszawskiej bilety pokrywają 90 proc. kosztów, a na obrzeżach – 5-10 proc. Nowe hipotetyczne województwo musiałoby więc dopłacać albo ograniczać liczbę połączeń. Nie ma tu rachunku ekonomicznego. To chory pomysł, który mógł się zrodzić w głowach niekompetentnych osób.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStrażacy pomagali załodze karetki pogotowie (zdjęcia)
Następny artykułSerie Bernarda Silvy i Phila Fodena w Lidze Mistrzów zostały przerwane