W niedzielę, 29 maja, odbędzie się druga tura wyborów samorządowych w Chorwacji.
Obywatele będą wtedy również wybierali prezydentów najważniejszych chorwackich miast – m.in. Splitu, Zadaru, Osijeku i innych.
Stolica państwa
Najciekawsza walka z pewnością rozegra się w stolicy państwa, w Zagrzebiu – między popularnym piosenkarzem i politykiem Miroslavem Škoro, prezesem konserwatywnego Ruchu Ojczyźnianego, a Tomislavem Tomaševiciem, liderem lewicowo-postępowej platformy politycznej Možemo.
W pierwszej rundzie Tomasević odniósł przekonujące względne zwycięstwo. Zdobył 45,5 procent głosów, a Škoro prawie 13.
To, co wydawało się łatwym zwycięstwem Tomaševicia w drugiej turze, w ciągu dwóch tygodni poszło w innym kierunku. Mianowicie, Škoro położył nacisk na wyeksponowanie ideologicznego tła lewicowo-liberalnej platformy.
Już wcześniej było jasne, że chodzi o partię utworzoną z sieci lewicowych organizacji pozarządowych, finansowanych bezpośrednio lub pośrednio, przez Fundację Społeczeństwa Otwartego George’a Sorosa. Ich agenda polityczna jest taka sama, jak podobne grupy w Europie, które finansuje Soros: ekologia, ideologia gender i inne postępowe społecznie kwestie.
CZYTAJ TAKŻE Wybory lokalne w Chorwacji. Škoro walczy przeciwko lewicy o Zagrzeb
Teraz ludzie z Ruchu Ojczyźnianego przedstawili dane pokazujące, jak te organizacje pozarządowe otrzymywały pieniądze na swoją działalność z budżetu państwa.
Odkryli, że organizacje, w których działali Tomašević i inni współpracownicy otrzymali od 2013 roku aż pół miliarda kun (około 300 milionów złotych). Co więcej, część pieniędzy pochodziła z budżetu miasta Zagrzebia, kiedy burmistrzem był niedawno zmarły niezależny polityk Milan Bandić.
Organizacje pozarządowe
Mając na uwadze, że Tomašević swoją popularność zyskał właśnie dzięki walce z korupcją w Zagrzebiu, która była powszechna za czasów Bandicia – to bardzo ciekawy fakt. Okazuje się mianowicie, że był on w pewnym stopniu finansowany przez polityka, z którym walczył.
Možemo odpowiada na te oskarżenia, tłumacząc się, że jest to „podżeganie” i dezinformacja.
Jak skuteczna będzie strategia Škoro, dopiero się okaże. Jego obóz twierdzi, że udało mu się zmniejszyć przewagę Tomasevicia. Realiści twierdzą, że Škoro mimo wszystko przegra, ale nie z tak dużą przewagą swojego przeciwnika, jak się spodziewano. Mając na uwadze, że cała chorwacka scena medialna, zdominowana przez poglądy lewicowo-liberalne, otwarcie poparła bliższego im kandydata, znaczy Tomaševića, widać, że była to niesprawiedliwa walka.
Nawiasem mówiąc, współcześni jego przeciwnicy zarzucają Škoro chęć stworzenia „polskowęgierskiej” wersji Chorwacji. To wyraźnie pokazuje, jak jego partia profiluje się w konserwatywne ugrupowanie, dbające o suwerenność państwa.
W każdym razie kampania na prezydenta Zagrzebia była interesująca, ponieważ wprowadziła do publicznej narracji dyskusję na temat ideologicznego tła partii Možemo i sposobu, w jaki ta partia powstała. Historia ruchu „grasroots”, który rzekomo powstał spontanicznie, a tak go przedstawiano, nie jest już wiarygodna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS