25 maja 2021, 15:34
autor: Maciej Pawlikowski
Poza grami zajmuje się krytyką literacką, czasami trochę życiem, czasami trochę przeżyciem.
W świecie po apokalipsie człowiekowi będzie smutno samemu. Warto mieć ze sobą jakieś zwierzę – jeśli nie po to, żeby skorzystać z jego wsparcia w trudnej chwili albo mieć z kim pogadać, to chociaż przyda się jako posiłek.
Kończy się świat, a Wy – dzięki latom spędzonym z grami, przygotowani do życia w postapokaliptycznej rzeczywistości – ruszacie w podróż, aby rozwiązywać problemy ludzkości cofniętej do plemiennych społeczeństw. Kogo zabieracie ze sobą? Kto będzie Waszym towarzyszem? Jesteście w stanie postawić swoje życie na jedno zwierzę? Nie każdy może być jak Noe i zabrać do łódki wszelkie zwierzaki, jakie istnieją.
To nie jest wcale tak proste zadanie – wybranie tego jedynego przedstawiciela fauny, który będzie nam towarzyszył w podróży przez zniszczone pustkowia, dzieląc z nami smutek i radość (i ekwipunek). Łatwiej jest chyba wskazać te zwierzęta, których nie chcielibyśmy ze sobą zabrać. Te również w tym tekście wskażemy. Przykładowo – i wbrew pozorom – odradzamy zabieranie ze sobą dinozaurów. Dinozaury już raz udowodniły, że koniec świata to dla nich „game changer”. Albo „game over”.
To jest czerwona panda albo inny szop.
W nadchodzącym Biomutancie, grze studia Experiment 101 wydawanej przez THQ Nordic, przyjdzie nam pokierować takim właśnie zwierzakiem. Ów sierściuch jest znacznie lepiej przygotowany do apokalipsy od nas – zna kung-fu, a przy pomocy rozmaitych mutacji jest w stanie przywołać nadprzyrodzone moce. To przemienione, inteligentne i sprytne stworzenie pod wieloma względami przypomina ni mniej, ni więcej jak pandę rudą (choć inni widzą w nim szopa) – gatunek, który za sprawą Biomutanta stanie się wkrótce sławny. Z potężną bronią ruszymy ku wielkiej przygodzie, aby dołączyć do jednej z sześciu frakcji i ocalić Drzewo Życia oraz resztki konającego świata.
Spróbujmy więc odpowiedzieć sobie na pytanie: z jakim zwierzęciem chcielibyśmy przemierzać świat po zagładzie, a jakie… wolelibyśmy zjeść? Świat Biomutanta, choć arcyciekawy, zakłada istnienie mutacji. My jednak skupmy się przede wszystkim na tych zwierzętach, które w swoim naturalnym stanie nie strzelają błyskawicami niczym imperator Palpatine.
Niedźwiedź – dobry towarzysz
Kuma z Tekkena był jedną z moich ulubionych postaci. No wiecie, miś, który na arenach bije się z ludźmi.
PLUSY:
- wielki, silny, groźny;
- potwornie wytrzymały – przeniesie twoje graty z Warszawy do Bagdadu;
- wejdzie na drzewo, miód z ula wyciągnie;
- można się przytulić. Chyba.
MINUSY:
- trzeba go nakarmić, bo cię zeżre;
- opala cię z papierosów (Wojtek);
- długo śpi.
Mieć niedźwiedzia to zawsze lepiej niż nie mieć niedźwiedzia. Te groźne, duże zwierzęta żyją na całym świecie – w tym w Polsce – co jakiś czas terroryzując czytelników dzienników i bieszczadzkich gazet nagłówkami o atakach na bezbronne śmietniki.
Misie są duże, śmiesznie wyglądają, mają fajne, miłe futerko i wielkie pazury, którymi wyprują flaki z bandyckich trzewi. W dotychczasowych grach występowały zazwyczaj w roli przeciwników (wszelkiej maści erpegi i gry akcji, od Wiedźmina do Assassin’s Creed). Choć nie tylko, bo warto przypomnieć sobie choćby Banjo-Kazooie (tak, Banjo to był niedźwiedź) czy Kumę z Tekkena. Ja osobiście chciałbym zobaczyć grę, w której niedźwiedź będzie naszym wiernym towarzyszem postapokaliptycznej niedoli.
Spotkanie z niedźwiedziem w Red Dead Redemption 2 należy do tych, których nie zapomni się przez co najmniej dwie generacje.
To wcale nie jest takie niemożliwe! Historię Wojtka jeszcze nie tak dawno temu znał mało kto. Dziś na szczęście coraz częściej stawia się pomniki sławnemu niedźwiedziowi z 22 kompanii zaopatrywania artylerii w 2 Korpusie Polskim, który walczył pod Monte Cassino i dorobił się nawet stopnia kaprala. Tak, ten miś miał wyższy stopień wojskowy niż ja kiedykolwiek będę mieć. Miś – choć niektórym wydaje się zmyślony – istniał naprawdę. Naprawdę przemierzył z wojskiem pół świata i pomagał dostarczać amunicję artylerii. Sypiał z żołnierzami w namiotach, wypijał im piwo i zjadał papierosy, a pewnego razu udało mu się nawet nakryć szpiega w obozie. Sami więc widzicie, że taki Wojtek przydałby się nam w trudnej, nierzadko niebezpiecznej wędrówce. I choć ze stworami z Biomutanta prawdopodobnie by sobie nie poradził, tak na wszelkie inne przeciwności będzie idealny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS