Facebook w końcu zajął stanowisko w sprawie wycieku danych z serwisu. Chodzi o aż 533 miliony kont. Sprawa wydaje się poważna, ale chyba nie dla Facebooka. Słowa ich rzecznika mogą mocno zdziwić.
CZYTAJ TAKŻE: Kompromitacja Facebooka! Pół miliarda użytkowników ograbionych z tożsamości, także Polacy. Firma wiedziała, że jest problem?
Przypomnijmy, że w związku z ostatnim wyciekiem do internetu trafiły numery telefonów, imiona i nazwiska, daty urodzenia, a w niektórych przypadkach także adresy e-mail.
Jak poinformował Agencję Reutera rzecznik Facebooka, serwis nie ma w planach informować użytkowników, że w wyniku wycieku to właśnie ich dane mogły zostać skradziony. Tłumaczy to faktem, że firma nie jest do końca pewna czy ma pełny ogląd na to, którzy użytkownicy mieliby zostać powiadomieni. Rzecznik stwierdził, że zostało wzięte także pod uwagę, że użytkownicy nie mogli już naprawić problemu, gdyż te dane były już publicznie dostępne.
Facebook twierdzi, że dane, które wyciekły nie obejmowały informacji finansowych, informacji zdrowotnych ani haseł. Jak dodaje serwis, „zebrane dane mogą dostarczyć cennych informacji na temat włamań lub innych nadużyć”.
Jak przekonuje Facebook dziura została zatkana po zidentyfikowaniu problemu. Rzecznik firmy pytany o rozmowy z organami regulacyjnymi, odmówił komentarza na ten temat. Przekonywał, że był w kontakcie, aby odpowiedzieć na ich pytania.
mm/reuters.com
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS