4 kwietnia 2021, 11:29
autor: Czarny Wilk
Bez umiaru pożre gry oraz filmy, nie pogardzi też soczystym komiksem albo dobrze upieczonym serialem.
Brzydki, przestarzały i drewniany – taki wydawał mi się Gothic, fanatyzmu wokół którego nigdy nie potrafiłem pojąć. Zmieniło się to za sprawą pierwszego NieRa oraz jego remastera, którego miałem już okazję wypróbować.
Zapowiadana premiera gry: 23 kwietnia 2021.
Artykuł powstał na bazie wersji PS4.
Z Gothikiem w naszym kraju jest trochę jak z religią. Dwie dekady temu można było być jednym z młodych Polaków, którzy zagrali w ten tytuł i uwierzyli, że to najlepsze, co spłodziła branża gier wideo – i wiara ta jest w nich silna do dziś, więc gorliwie walczą z każdym heretykiem próbującym obalić tę tezę. Można było też minąć się wówczas z tym fenomenem i w efekcie przez kolejne lata drapać po głowie, próbując zrozumieć, co też ci rodacy widzą w tej drewnianej, zabugowanej, nieprzystępnej jak cholera staroci, o którym większość świata dawno już zapomniała – a mimo to u nas cieszy się on statusem świętości.
Sam zawsze zaliczałem się do grupy niewiernych. Nie przez brak starań – w Gothica jak najbardziej zagrać lata temu próbowałem, ale skończyło się na przegranej batalii z instalatorem, który nie chciał ze mną współpracować. Początkowo pozostawało mi więc zazdrościć, a w kolejnych latach dziwić kultowi, jakim otaczano to RPG, by wreszcie śmiać się z największych fanatyków, którym „odjechały perony” i w swoim uwielbieniu do Gothica przekraczali granice rozsądku.
Długo umykał mi ten fenomen – a fanatyzm psychofanatyków też mu dobrej opinii nie wystawiał.
Można mieć sentyment, patrzeć przez różowe okulary na gry z naszego dzieciństwa, ale trudno kłócić się z faktami – przecież Gothic to jak na dzisiejsze standardy skrajnie przestarzała, ledwie grywalna pozycja i nawet najlepsza warstwa fabularna nie może tego zrekompensować. Można lubić, ale uznawać współcześnie za wybitną? Grę, która już w dniu premiery miała takie problemy, a co dopiero dziś? Szaleństwo.
Szaleństwo, które w pełni zrozumiałem, gdy zagrałem w pierwszego NieR-a.
Główny bohater zrobi wszystko, by uratować siostrzyczkę.
Automata, Gestalt, Replicant, 1.22474487139… – o co tu chodzi?
Jak na serię składającą się z raptem dwóch pełnoprawnych części, nazewnictwo NieR-ów potrafi być mocno konfundujące. Oto małe wyjaśnienie:
- NieR Replicant to stworzone przez studio Cavia i według pomysłu Yoko Taro japońskie wydanie pierwszego NieR-a, debiutujące w 2010 roku na PlayStation 3. Głównym bohaterem jest tu młody chłopiec Nier, szukający leku na poważną chorobę swojej siostry.
- NieR Gestalt to japońskie wydanie pierwszego NieR-a, debiutujące w 2010 roku na Xboksie 360. Głównym bohaterem jest tu starszy mężczyzna szukający leku na poważną chorobę swojej córki. Poza zmianą protagonisty gra pozostaje w większości taka sama jak Replicant.
- NieR to europejskie i amerykańskie wydanie pierwszego NieR-a, debiutujące w 2010 roku na PlayStation 3 i Xboksie 360. Jest to ta sama wersja gry co NieR Gestalt ze starszym protagonistą. Choć wydanie to zostało pozbawione podtytułu, fani często korzystają z pełnej japońskiej nazwy gry, aby akcentować w dyskusjach, że chodzi im o wersję z „papą Nierem”, a nie „braciszkiem Nierem”.
- NieR Automata to wydana w 2017 roku pełnoprawna druga odsłona serii. Tutaj obyło się bez większych komplikacji – wszystkie kraje i kontynenty dostały tę samą grę.
- NieR Replicant ver.1.22474487139… to mający zadebiutować 23 kwietnia remaster pierwszej gry. Jest on oparty na japońskim wydaniu pierwowzoru, co oznacza, że tym razem będziemy mogli zagrać młodszym protagonistą. A skąd ten dziwny numerek? To po prostu pierwiastek kwadratowy z liczby 1,5.
- NieR Re[in]carnation to mobilny spin-off serii, oferujący zupełnie nową historię i obecnie dostępny tylko w Japonii.
Czy sądzisz, że gry są głupimi pierdółkami?
Gdy kilka miesięcy temu grałem w łabędzi śpiew studia Cavia, dość szybko zauważyłem analogię między historią tego tytułu a losami Gothica. Podczas debiutu dzieła Piranhii w 2001 większość świata doceniła warstwę fabularną i klimat gry, jednocześnie mocno krytykując ją za aspekty techniczne. Ostatecznie, poza macierzystymi Niemcami, Polską i kilkoma innymi krajami, tytuł ten przeszedł raczej niezauważony – ot, był to jeden z wielu przedstawicieli gatunku silnie nadreprezentowanego w branży gier.
Dziewięć lat później historia poniekąd powtórzyła się z Gestaltem – również grą fabularną, tym razem w japońskiej stylistyce, osadzoną w postapokaliptycznej rzeczywistości i kładącą duży nacisk na zręcznościową walkę. Znowu mamy recenzentów, którzy chwalili klimat i scenariusz, ale nie zostawili suchej nitki na aspektach technicznych. Znów większość świata kompletnie się tym tytułem nie przejęła, a grono fanów ograniczyło się do bardzo niewielkiej, ale za to niemal fanatycznie oddanej grupy. Sytuacja NieR-a była jednak mniej optymistyczna niż Gothica – zarówno średnia ocen, jak i wyniki sprzedaży wypadły dużo gorzej niż w przypadku produkcji studia Piranha Bytes. Dopiero niespodziewane stworzenie kontynuacji Gestalta zatytułowanej NieR Automata i jej niebywały sukces znacznie zwielokrotniły liczbę osób zainteresowanych pierwowzorem. Przekonały do zagrania w niego zresztą również i mnie.
Nie ma co owijać w bawełnę – o ile moi koledzy po fachu dekadę temu uczynili wielką krzywdę branży gier wideo, nie poznając się w pełni na geniuszu fabularnym NieR-a, to i sama gra rzeczywiście robiła, co mogła, by się przed tym docenieniem obronić – a dziś utrudnia to jeszcze bardziej. Już w chwili debiutu Gestalt był przestarzały graficznie, a niektóre animacje (na przykład skoków postaci) okazywały się wręcz tragiczne. I choć znajdziemy tu kilka naprawdę mocnych zadań pobocznych, dotarcie do nich wymaga przebrnięcia przez typowe fetchquesty o konstrukcji „kup, proszę, melona w sklepie i przynieś go do mnie”. Walka jest mało absorbująca oraz źle zbalansowana i bardzo szybko przestaje stanowić jakiekolwiek wyzwanie. Aktywności poboczne, jak np. rybołówstwo, zostały źle wytłumaczone i ich zrozumienie wymaga samodzielnej nauki metodą frustrujących prób i błędów albo dokształcania się w internecie.
Co zaś najgorsze – autorzy nie zdążyli umieścić w grze całej planowanej treści, stąd kluczowe do pełnego zrozumienia fabuły i motywacji ważnych postaci elementy zamiast w NieR-ze znalazły się w wydanej wyłącznie w Japonii książce.
Korzystanie z parowania stało się znacznie przyjemniejsze.
Wszystkie te problemy widziałem i odczuwałem podczas zabawy, dodatkowo uwypuklone przez upływ czasu, który również miał swój wpływ na Gestalta. A mimo to bawiłem się fenomenalnie. Bolączki techniczne okazywały się niczym wobec utworu Hills of the Radiant Winds, który zachęcał do przeżycia przygody, gdy opuszczałem wioskę głównego bohatera i nawet za setnym razem brzmiał równie wspaniale. Miałkość większości zadań pobocznych z nawiązką wynagradzały takie opcjonalne wątki fabularne jak ten dotyczący zrzędliwej staruszki z latarni. Zaczynające się jak jeszcze jeden nudny fetch quest, by przerodzić w jedne z najtrudniejszych i najsmutniejszych dylematów moralnych, przed jakimi stawiały mnie gry.
Polubiłem prosty system walki, bo koniec końców był on tylko środkiem do celu – a tym okazało się poznawanie kolejnych sekretów tego początkowo fascynującego, później depresyjnego, a przez cały czas zachwycającego świata. I zbierałem szczękę z podłogi, podziwiając jak to niedopracowane przecież RPG swobodnie żongluje formułą gatunkową, nagina na niespotykane sposoby warstwę narracyjną, robi rzeczy, których nikt inny by się dokonać nie odważył – i robi je lepiej niż dobrze.
No i wreszcie po wszystkim zaczytywałem się w fanowskim tłumaczeniu wspomnianej książki Grimoire Nier, byle tylko lepiej zrozumieć naturę wydarzeń, które zrobiły na mnie tak przytłaczające wrażenie. Pokaźna i w niemal każdej innej grze dyskwalifikująca liczba wad tutaj okazywała się niemal bez znaczenia, bo siła zalet je zwyczajnie miażdżyła. Brzmię znajomo? Pewnie tak – to słowa wyjęte wprost z ust typowego wielbiciela Gothica.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS