A A+ A++

Dziś usłyszeliśmy też z ust posłanki Joanny Scheuring-Wielgus o rankingu „Reporterów bez Granic”. Trzeba braku wiedzy, by powoływać się na dokument, który tyle razy był w przestrzeni publicznej krytykowany i to nie tylko w Polsce. Ten rodzaj rankingu „wolności słowa” jest tak subiektywny i w tak specyficzny sposób opisuje „wolność słowa”, że nikt nie traktuje go jako wzorca i obiektywnego wskaźnika. Raport został przygotowany na użytek tylko jednej ze stron politycznego konfliktu, czyli stronie lewicowej. Zastosowano w nim niejasną metodologię i pominięto fakty, które nie pasują pod z góry przyjęta tezę. Potrzebna jest wiedza, by zajmować się mediami, a nie tylko doraźny interes polityczny

– mówi Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy SDP.

CZYTAJ TAKŻE:RELACJA. Sprawa dziennikarzy pozwanych przez RASP na komisji kultury. Biedroń: To jest właśnie obrzydliwe, kolonialne traktowanie Polaków

Czy dzisiejsza dyskusja w trakcie posiedzenia sejmowej komisji kultury i środków przekazu była potrzebna? Czy coś nowego wniosła?

Dyskusja ta pokazała mi, że dialog jest niezwykle potrzebny. Jeśli wcześniej miałam pewne wątpliwości, czy na pewno powinnam w niej brać udział, to teraz absolutnie tej wątpliwości już nie mam. Wiem, ze dotykamy bardzo poważnego problemu. Sprawy wytaczane dziennikarzom przez wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska mają charakter wręcz zorganizowanego działania, który służy efektowi mrożącemu i ma działać na całe środowisko. To prowadzi ku temu, by nie podejmować trudnych tematów polsko-niemieckich i by dyktować, które słowa są dopuszczalne, a które nie. To nie fikcja, ale prawdziwe zjawisko. Wysokie odszkodowania, których domaga się RASP, to znak, ze nie chodzi tylko o to, by udowodnić dziennikarzowi, że się myli

Ani pani, ani my, nie poruszaliśmy dzisiaj tematyko politycznej. Nie temu poświęcono dzisiejsze spotkanie. Mieliśmy jednak wrażenie, że reakcje posłanek opozycji udowadniają tezę, że politykę da się robić nawet na szykanowanych dziennikarzach. Zaatakowana panią oraz uczestniczących w posiedzeniu dziennikarzy konserwatywnych.

Byłam tym zupełnie zaskoczona i fakt, że taka sytuacja zaszła. Przecież to nie my ustalaliśmy skład tej komisji i nie my decydowaliśmy o zaproszonych gościach. Nie ma przecież problemu, by odnosić się do materii, którą zajmuje się Centrum Monitoringu Wolności Prasy, w których sprawach interweniujemy. Ja bardzo chętnie odpowiem na wszystkie pytania, ale niech ktoś to umożliwi. Może pani poseł zorganizuje spotkanie, gdzie będzie można wytłumaczyć, jak to się stało, że w ostatnich 5 ostatnich latach wzrosła liczba spraw dziennikarzy z art. 212. A wzrost jest tutaj dwukrotny i to są dane prokuratury. Bardzo trudno jest robić monitoring wszystkich tych procesów, bo rpzecileżinformacje na ten temat nie zawsze pojawiają się w przestrzeni publicznej.

Sami zainteresowani nie zawsze też o tym informują.

Oczywiście, że tak. To ogromna machina proceduralna, której nie każdy jest w stanie dotrzymać kroku.

W obradach komisji brali tez udział przedstawiciele Towarzystwa Dziennikarskiego i jednocześnie dziennikarze „Gazety Wyborczej”.

Towarzystwo Dziennikarskie odbijało piłeczkę i prezentowało tezę pt.: „po co mówić o procesach wytaczanych przez RASP skoro nie mówimy o procesach „Gazety Wyborczej”. Powinniśmy mówić o obu tych sprawach. Nie ma z tym problemu. Akurat każdy by sobie życzył by jego proces była tak relacjonowany, jak te, które dotyczą dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Ta redakcja posiada takie narzędzia, że każdy w Polsce wie, iż ktoś pozwał dziennikarza tego tytułu. Inni takich możliwości nie mają.

W jednym chyba wszyscy się zgodzili. Chodzi o likwidację art. 212 kk, który jest batem na wszystkich dziennikarzy, bez wyjątku. Myśli pani, że jest szansa na stworzenie swoistej koalicji ponad podziałami, by ten szkodliwy przepis usunąć?

W mojej ocenie tak. Wystarczy, ze  Zjednoczona Prawica znosi do Sejmu krótki projekt o likwidacji 212 kk. Nic więcej nie trzeba. Nie zmieniamy innych przepisów i nie łączymy tego przepisu z innym. W Sejmie przekonany się wtedy kto jest za, a kto jest przeciw. Tutaj nie ma wielkiego dylematu. Trzy krótkie zdania i problemu nie ma. Przez istnienie art. 212 kk Polska jest nieustannie krytykowana na forum unii Europejskiej. Penalizacja zniesławienia jest jednym z kluczowych argumentów, gdy w unii podnosi się problem praw człowieka. Dziś usłyszeliśmy też z ust posłanki Scheuring-Wielgus o rankingu „Reporterów bez Granic”. Trzeba braku wiedzy, by powoływać się na dokument, który tyle razy był w przestrzeni publicznej krytykowany i to nie tylko w Polsce. Ten rodzaj rankingu „wolności słowa” jest tak subiektywny i w tak specyficzny sposób opisuje „wolność słowa”, że nikt nie traktuje go jako wzorca i obiektywnego wskaźnika. Raport został przygotowany na użytek tylko jednej ze stron politycznego konfliktu, czyli stronie lewicowej. Zastosowano w nim niejasną metodologię i pominięto fakty, które nie pasują pod z góry przyjęta tezę. Potrzebna jest wiedza, by zajmować się mediami, a nie tylko doraźny interes polityczny.

Rozmawiał Wojciech Biedroń

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowa dyrektor w Muzeum Śląskim. “Marszałek zachowuje się jak towarzysz Grudzień”
Następny artykułEmisja CO2 i samochody. Można ograniczyć szkodliwość aut?