A A+ A++

Elżbieta II oddała swoje życie służbie Koronie z chwilą zaprzysiężenia i służbę tę będzie pełnić aż do śmierci. Ale to nie ucisza głosów, że być może już wcześniej zechce scedować władzę na swojego następcę, by tchnąć w monarchię nieco życia.

Sęk w tym, że swojego najstarszego syna, księcia Karola, Elżbieta… nie bardzo lubi. Jak zauważają biografowie monarchini, od zawsze męczyła ją dziwna tendencja najstarszego syna do zajmowania się rzeczami nieistotnymi i niewartymi uwagi. Marek Rybarczyk pisze nawet w swojej najnowszej książce: “Długie lata królowa uznawała Karola za osobę ‘inteligentną inaczej’, ponieważ nie umiał zrozumieć prostej prawdy – w myśl niepisanej brytyjskiej konstytucji głowa państwa musi zachować absolutną bezstronność i dyskrecję!”. Tymczasem Karol według obserwatorów niemal rwie się do zajmowania stanowiska w politycznych sporach.

Poddani też nigdy nie traktowali go poważnie, postrzegając go raczej jako dziwaka oderwanego od rzeczywistości, niż następnego króla – Karola III czy Jerzego VII. Informacja o tym, że ma swoją specjalną deskę klozetową, na pewno mu powagi nie dodaje.

Ostatnie rewelacje Meghan i Harry’ego oskarżające starszych członków rodziny królewskiej o rasistowskie uwagi zwróciły oskarżycielski wzrok opinii publicznej właśnie na niego. Może być więc tak, że długowieczna Elżbieta władzy nie odda, by podkreślić stabilność i niezmienność monarchii. Zwłaszcza teraz, gdy pytania o zasadność istnienia tej archaicznej instytucji pojawiają się coraz częściej.

O tym, jak ważna jest królowa (nie tylko dla Brytyjczyków!), rozmawiamy z Markiem Rybarczykiem. Publicysta, znawca kultury, historii i polityki współczesnej Wielkiej Brytanii, wieloletni dziennikarz radia BBC napisał książkę “Elżbieta, Filip, Diana i Meghan”, w której wieszczy zmierzch ery Windsorów. (Tu znajdziecie pierwszą część rozmowy)

Basia Żelazko, WP: W swojej książce stawia pan bardzo ciekawą tezę, że mit Windsorów skończy się wraz z odejściem Elżbiety. Pamiętam jej orędzie, które wygłosiła, gdy wybuchła pandemia. Na samych Wyspach oglądało je 24 miliony widzów, ale nawet w Polsce była na jedynkach we wszystkich mediach.

Marek Rybarczyk: To jest nasza królowa! Nie zapomnę studia TVN, gdzie miałem wywiad po narodzinach George’a. Gdy tam wkroczyłem, pełne było brytyjskich flag! Bo to JEST nasza królowa. W książce piszę o tym, że stała się symbolem. Ludzie nie pamiętają już świata bez Elżbiety II. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bolesne będzie jej odejście. To jest świat, który jakoś się skończy. Elżbieta, która nie mówi prawie nic i wydaje się pocieszną babcią, bardzo różni się od swojego syna. Karol to taka moja druga “antymiłość” po Meghan i nie ukrywam tego. Przeczytałem o nim bardzo wiele, również o jego poduszeczce, którą nosi za nim ochroniarz, o jego skórzanej desce klozetowej, którą zawsze zabiera w podróż.

W swoich poprzednich książkach napisałem o nim, że “nieumiejętność odróżnienia rzeczy ważnych od nieważnych jest synonimem głupoty”. Karol wejdzie do świata polityki. Być może spełni się to, o czym piszę w książce. Że w czerwcu będziemy mieć do czynienia z nieformalnym przekazaniem władzy. Natomiast teraz Karol pracuje PR-owo na to, by jego matka w niego uwierzyła. Kiedyś jakiś dziennikarz zapytał go, kiedy wreszcie będzie królem. On wtedy odpowiedział: “naprawdę kopnę w kalendarz, zanim się tego doczekam”. Gdy w 2000 roku poprosił matkę, by wreszcie oddała mu tron, na co ona się nie zgodziła, to obraził się na nią i przez parę miesięcy nie odzywał!

A jakim królem będzie Karol III? Nazwijmy go tak na potrzeby tej rozmowy.

On będzie złym królem. Nie będzie w stanie być neutralny. A podstawą sukcesu Elżbiety jest jej neutralność. Stara się nie angażować w społeczne tematy na tyle, byśmy nie wiedzieli, co ona sądzi. Nie wiemy, co myślała o brexicie, o niepodległości Szkocji. To jest osoba, która jest bardzo taktowna, dyplomatyczna, która się świetnie nadaje do roli, jaka jest wyznaczona monarchini. Czyli symbolu jedności narodowej. I tu mamy dysonans z tym modelem “monarchii na wychodźstwie”, którą zakłada w Ameryce Meghan. Oni tam zorganizowali spot wyborczy przeciwko Trumpowi i pewnie za to jeszcze trafią na dywanik u królowej. “Albo się jest w rodzinie królewskiej, albo nie” miała powiedzieć królowa, odmawiając Harry’emu położenia wieńca pod pomnikiem żołnierzy.

Ona nawet nie zgodziła się, by ktoś położył wieniec w jego imieniu.

Tak, bo ona tej monarchii poświęciła całe swoje życie, również osobiste. Jest w tym małżeństwie dość nieszczęśliwa, świetnie pokazał to serial “The Crown”. “Księcia Filipa i królową łączą stosunki partnerskie. Jest to partnerstwo oparte na separacji” – tak mówi historyk A. N. Wilson. A to jest konserwatysta, facet, który kochał królową. Tak samo pisał Robert Lacey, który jest świetnym biografem. On wie, że Elżbieta wzięła ślub z monarchią.

Ona w pewnym momencie powiedziała “nasze małżeństwo rozeszło się w szwach” przez skoki w bok Filipa. Wiele razy zaciskała zęby, by połykać prawdę. Żyła obok męża, który coraz częściej nawet już nie jadł z nią posiłków. Ona nie jest bardzo szczęśliwa, jej dumą jest ta monarchia. I proszę sobie wyobrazić, że oto przyjechała nie dość, że aktorka, to jeszcze “komediantka”, Amerykanka, rozwódka, taka Wallis Simpson do potęgi.

I jeszcze do tego powiedzmy sobie – i nie mówię tego jako żart, bo to jest ponury rasizm – że kolor skóry Meghan jest bardzo fajną rzeczą do sprzedania jako wizerunek nowej monarchii. Ale tak naprawdę bardzo wielu ludzi w Wielkiej Brytanii mimo ustaw rasowych jest ukrytymi rasistami.

Oni robili wszystko, by tę Meghan wessać. Bo brytyjski establishment ma taką zasadę: to, co jest modne, nawet jak jest w kontrze, to trzeba zassać do środka i sprzedać potem w wersji łagodnej, Coli Light jako “nasze”. I to samo chcieli zrobić z Meghan. Ale to Meghan ich wyrolowała. Ja nie wierzę, by aktorka, która pewnie właśnie jako aktorka musiała nabyć grubą skórę, uciekła, bo dla niej szokiem był tuzin niepochlebnych artykułów.

Ale cały czas jest tu niewidoczna pewna osoba, dorosła, w pełni praw i sił umysłowych: książę Harry.

Porozmawiajmy o Harrym. Harry przesiadał się z kwiatka na kwiatek, woził te swoje dziewczyny poprzednie w to samo miejsce do Afryki, gdzie zawiózł także swoją obecną żonę. Był zagubionym człowiekiem. Bardzo przeżył śmierć matki, nie skonsumował żałoby. Został poturbowany, nie był w stanie znaleźć celu w życiu. Ale potrafił być świetnym kompanem w wojsku, zorganizować Invictus Games. Gdy pani zobaczy jego zdjęcia z Botswany z dziećmi chorymi na AIDS, to pani widzi prawdziwego człowieka, który robi coś nie w 100 proc. dla PR-u. Może dlatego, że jestem może gdzieś tam czasem seksistą i mam ukrytą niechęć do Meghan…

A teraz pan ironizuje czy nie?

Trochę tak, a trochę nie. Ja nie chcę, by moja książka była ugłaskaną i grzeczną książką. Chcę tak pisać, by pokazać swój pogląd, choćby jaskrawy, może zbyt jednoznaczny, a nie ułożone w równy przedziałek argumenty za i przeciw. Uważam, że Harry robił parę rzeczy, które były cholernie autentyczne. Spotkali się na randce w ciemno w momencie, gdy był słaby psychicznie.

Ona o tyle była w ciemno, że nigdy ze sobą nie rozmawiali. Ale widzieli swoje zdjęcia.

O tak, ona widziała zdjęcia księcia i tak jak wiele Amerykanek od XIX wieku wiedziała, że droga do sławy prowadzi przez małżeństwo z lordem czy księciem. To jest moje następne cyniczne zdanie, ale trochę może tak było.

Ale Harry tak samo widział zdjęcie Meghan – pięknej, młodej kobiety.

Oczywiście, że tak. Ja nie mówię, że ich uczucie było nieautentyczne. Ono było bardzo autentyczne, chociażby dlatego, że spotykali się codziennie. I rzeczywiście ich wiele łączy. Ale moim zdaniem Meghan jest mniej autentyczna niż Harry. Był fajnym facetem, kumplem z wojska, człowiekiem, który pił piwo. Przerobiła Harry’ego na swoją modłę, niektóre kobiety to uwielbiają.

Ja nie wierzę, że to jest możliwe.

Może to nie jest do końca możliwe, ale on pije w tej chwili wodę mineralną. Ona jest bardzo silną osobowością takiego mocno spóźnionego New Age’u. Mam wrażenie, że ona coś tu zrobiła z tym facetem. Myślę, że czeka nas jakaś kontrowersja, że będą jakieś tarcia, Harry będzie chciał być bardziej brytyjski, windsorowski.

Natomiast jestem przekonany, coraz bardziej się do tego przekonuję i żałuję, że nie napisałem tego w książce: Meghan i Harry (ale bardziej Meghan) ukradli monarchię. Prawdopodobnie będzie tak, że jeżeli odejmiemy Elżbietę, to będziemy mieć do czynienia z sytuacją, w której Windsorowie będą kiepskimi celebrytami. A tymczasem Harry i Meghan będą trzepać wielką kasę i o nich będzie głośniej niż o Karolu.

A po co Brytyjczykom monarchia?

To jest symbol łączący Brytyjczyków, którzy nie chcą mieć prezydenta, którego afiliacja polityczna jest jaskrawo widoczna. Oni wolą mieć starszą panią z torebką, w pięknym kapeluszu, która przemówi do nich raz w roku. Może trochę pomieszać w sesjach parlamentu, może teoretycznie wybierać kandydata na premiera, może blokować w parlamencie ustawy, które godzą w status finansowy jej i następcy tronu. Jest takim czubkiem systemu konserwacji interesów klasowych arystokracji. Ale jest symbolem jedności jak taki zwornik. Bo cóż łączy Walijczyków, Szkotów, Anglików, Kornwalijczyków i ludzi z Irlandii? Można powiedzieć, że łączy ich tylko ta starsza pani. Oni mają bardzo różne poglądy na wiele rzeczy. Monarchia jest też dla nich takim poczuciem, że są inni, wyjątkowi.

Czy jest szansa, by po Elżbiecie tron objął William, a nie Karol?

Żeby William został królem, Karol musiałby objąć tron, po czym abdykować. I to musiałby zaakceptować parlament. William ma lepsze wyniki w sondażach, ale to jest monarchia dziedziczna czy plebiscyt? Gdzie powaga Windsorów, wyjątkowość tej monarchii, święte namaszczenie? Takie “majstrowanie” przy sukcesji może doprowadzić do nagłego wzrostu republikanizmu. Młode pokolenie woli słuchać Meghan mówiącej o swoich tematach XXI wieku, niż pewnie królowej. To jest bardzo delikatny moment w historii monarchii.

Czy William byłby w stanie być takim zwornikiem?

Pewnie tak. To są dwie kwestie: czy jest ktoś w stanie zastąpić królową jako ornament konstytucji brytyjskiej? Tak, nawet Karol, jak się opanuje ze wszystkimi pomysłami, to będzie w stanie to zrobić. Natomiast on nie będzie w stanie pełnić funkcji wielkiego mitu, którą pełni królowa. Elżbieta II stała się jedną z najbardziej znanych postaci na świecie. I na tym polega właśnie ten mit wykreowany przez media. Ale Meghan i Harry mogą odsunąć w cień tamtych “prawdziwych” Windsorów i to jest to niebezpieczeństwo dla królowej. Dlatego Elżbieta jest tak wkurzona i nie pozwoliła złożyć wspomnianego wieńca Harry’emu.

W książce pisze pan, że czymś o wiele “gorszym dla monarchii” jest rebelia wnuka królowej niż udowodnione związki księcia Andrzeja z pedofilem Jeffreyem Epsteinem. Uważam, że to drugie jest o wiele gorszym ciosem dla królowej.

To prawda. Ale proszę zauważyć, że Andrzej zrobił to, co zawsze się robi, gdy wybucha skandal: zniknął.

A wywiad, jakiego udzielił BBC?

Oczywiście to była tragedia. Piszę o tym w książce, jest to absolutny skandal, hipokryzja, przy której hipokryzja Meghan i Harry’ego to “mały pikuś”. Natomiast afera Andrzeja to jest rzecz, którą monarchia może “zakopać” metodą milczenia. Gdy o czymś nie mówimy, zapominamy o tym. Podczas gdy Meghan i Harry chcą pokazać: “zobaczcie, to my jesteśmy ci młodzi, ci postępowi, millenialsi, tamci to jest kupa ramoli, którzy kopali nas po kostkach i doprowadzili do naszego wygnania i było nam bardzo ciężko”.

Co jeśli Meghan naprawdę było ciężko?

Myślę, że było. Ale jeśli ona teraz zainkasuje kasę za wywiad, za imprezę, za kolejny mało odkrywczy film, to zrobi lepszy interes niż następca tronu. To jest przykład zrobienia kariery na czymś. Królowa jest wściekła, bo Windsorowie uwierzyli, że Meghan będzie ich kartą atutową, nową twarzą monarchii. A ona, mówiąc cynicznie, ich rozegrała. Dlatego niedawno królowa pozbawiła Harry’ego i Meghan kolejnych patronatów, odebrała im kolejne honory i być może myśli o zabraniu tytułów książęcych, kto wie?

Wierzyłam w potencjał “Fantastycznej Czwórki”, bardzo żałuję, że jest już historią. (Chodzi o Williama, Kate, Harry’ego i Meghan – przyp. B.Ż.)

Ta czwórka była jak czwórka The Beatles, miała szansę stworzyć monarchię XXI wieku. Karola i Camilli nie da się przeskoczyć. Ale ponoć tylko dlatego jest namaszczany na króla, bo obiecał Elżbiecie, że odda swój tron Williamowi, kiedy William będzie miał w sobie młodzieńczy ogień. Gdy będzie w stanie porwać ludzi. Mówi się o takich naradach w grupie królowej i jej doradców, gdzie cały czas są rozmowy o tym, co zrobić, by mit Windsorów trwał. W tej chwili mamy sytuację, w której konflikt w rodzinie jest wyraźny, a królowa zbliża się do końca swojego bardzo aktywnego życia.

To będzie historyczny moment, gdy w hymnie zamiast “God save the Queen” usłyszymy “God save the King”.

Tak, będzie król, który będzie zupełnie inny. Jest tak, że są świetni szefowie czy nauczyciele i gdy ktoś ich zastępuje, to nie ma żadnych szans. Myślę, że Karol jest właśnie w takiej sytuacji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJeden kierowca miał sądowy zakaz, drugi był agresywny, a trzeci bez prawa jazdy [ Prawo i porządek ]
Następny artykułMałopolska: 10 lat temu wyszedł na spacer. Jego szczątki znaleziono nad rzeką