Prof. Horban może sprawdza się jako doradca premiera, ale jako rzecznik już niekoniecznie. Pod koniec stycznia w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” powiedziało mu się, że w Polsce „szczęśliwie się złożyło, że umiera tylko dwa razy więcej ludzi niż normalnie, a nie np. pięciokrotnie jak w Lombardii”. Na początku programu szczepień prof. Horban drastycznie nie doszacował liczby seniorów, których trzeba będzie zaszczepić (w TOK FM mówił, że osób 60+ jest około 2 mln, choć w istocie jest ich 9,35 mln).
W poniedziałek 1 marca doradcy premiera przydarzyła się kolejna wpadka. Prof. Horban w programie Konrada Piaseckiego w TVN24 mówił m.in. o maseczkach, które od kilku dni stanowią obowiązkową metodę zasłaniania ust i nosa. Szaliki, bandany, kominiarki nie wystarczą. Konieczne są porządne maseczki – najlepiej klasy FFP2 albo FFP3. Przyłbice mogą służyć tylko jako dodatek do maseczki, a nie samodzielny sposób ochrony twarzy. Wszystko dlatego, że od ponad tygodnia wzbiera kolejna fala zakażeń i ich dzienna liczba może wzrosnąć – zdaniem prof. Horbana – nawet do 30 tys. dziennie. Minister zdrowia Adam Niedzielski mówi, że powodem jest brytyjski wariant koronawirusa, znacznie bardziej zaraźliwy niż poprzednie. Badania prowadzone w województwie warmińsko-mazurskim wykryły, że wersja brytyjska odpowiada za aż 77 proc. wykrytych zakażeń. Dynamika przyrostu zachorowań skłoniła rząd do przywrócenia części obostrzeń w tym województwie.
„Gdybyśmy mieli maski bardzo dobre w nadmiarze, to oczywiście każdy mógłby chodzić. To trochę jest żenująca sytuacja, jeżeli w kraju 40-milionym nie jesteśmy w stanie wyprodukować własnych masek. Musimy korzystać z masek produkowanych gdzieś za granicą.” – mówił prof. Horban u Piaseckiego. – „Od roku jest epidemia i troszeczkę tutaj bym apelował do wszystkich, do panów przedsiębiorców, którzy mówią, że nie mają z czego żyć, a gdyby się wzięli za produkcję masek, to mieliby z czego żyć”.
Od antonowa z Chin do Polskich Szwalni
I tu prof. Horban trafił kulą w płot. Bo gdyby nie prywatni przedsiębiorcy, maseczek mogłoby nadal brakować. Inicjatywy rządowe kończyły się bowiem co najmniej kompromitacją.
Wiosną, w szczycie zapotrzebowania na maseczki, najpierw okazało się, że ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski zgodził się przepłacić mocno za 5 mln maseczek z Chin, które zaoferował jego znajomy instruktor narciarstwa. Kolejna akcja była jeszcze bardziej spektakularna: tony sprzętu, w tym maseczek, przywiózł z Chin w połowie kwietnia największy samolot transportowy świata An-225. Zasponsorowany m.in. przez KGHM transport okazał się wpadką, bo nie dość, że sam koszt wynajęcia antonowa musiał być niebotyczny, to przywieziony sprzęt ochronny nie miał atestów. I choć KGHM zarzucał dziennikarzom „Gazety Wyborczej” kłamstwo, to w listopadzie przegrał prawomocnie w sądzie proces w tej sprawie.
Na tym nie koniec. Już kilka dni później rząd z pompą ogłosił start programu Polskie Szwalnie. Polski rynek miały zalać maseczki z rządowych zamówień. Do czerwca miało ich być 100 mln. Jako że trwała kampania prezydencka, więc swój pomysł rząd skwapliwie przekazał Andrzejowi Dudzie. I to on 16 kwietnia razem z byłą już minister rozwoju Jadwigą Emilewicz zapowiadali rychły start szycia. M.in. w zakładzie w Stalowej Woli. Narodowy program szycia maseczek miał też pomóc firmom, które w pierwszej fali pandemii stały zamrożone z powodu lockdownu.
Słomiany zapał zamiast Stalowej Woli
Pod koniec maja „Newsweek” próbował się dowiedzieć, na jakim etapie jest program Polskie Szwalnie. Agnieszka Rylska-Tabaczyńska z Kancelarii Prezydenta odpisała: „Uprzejmie informujemy, że Prezydent RP Andrzej Duda patronuje i wspiera wszelkie inicjatywy wspomagające polską gospodarkę, polski biznes, dające możliwość utworzenia nowych miejsc pracy (…) W kwestii informacji dotyczących szczegółowych rozwiązań zapowiedzianego programu Polskie Szwalnie prosimy jednak zwrócić się zgodnie z przedmiotem działalności i kompetencjami – do Ministerstwa Rozwoju.”
Przewidując tę spychologię, podobne pytania wysłaliśmy do Ministerstwa Rozwoju już wcześniej. Marcin Zawiśliński z Departamentu Komunikacji odpisał nam: „Uprzejmie informujemy, że za realizację programu “Polskie Szwalnie” odpowiada Agencja Rozwoju Przemysłu. W związku z tym wszelkie pytania związane z tym projektem prosimy kierować do ARP.”
Także i ten etap spychologii przewidzieliśmy i uprzednio wysłaliśmy podobne pytania także do ARP. Nie przewidzieliśmy jednak, że ARP po prostu w ogóle nie odpowie.
Więcej szczęścia miał redaktor Szymon Jadczak z TVN24. Ale i jemu rzecznik ARP Miłosz Marczuk nie odpowiedział konkretnie, ile maseczek wyprodukowano w sztandarowym zakładzie w Stalowej Woli. Odpowiadał tylko na temat planów produkcji. Skąd w ogóle pomysł, by maseczki produkować w Stalowej Woli? Zapewne także dlatego, że to jedno z niewielu miast, w których rządzi tam PiS. W tekście opublikowanym w połowie czerwca przez Szymona Jadczaka rzecznik ARP przyznaje, że w zakładach w Stalowej Woli Agencja „dopiero instaluje cztery linie produkcyjne, a kolejne cztery jeszcze nie dojechały do fabryki”. Najlepsze rzecznik ARP zostawił na koniec: „Na razie w Stalowej Woli tworzone są odpowiednie warunki higieniczne do produkcji. To nie jest taka prosta rzecz”.
W listopadzie zeszłego roku portal Polityka Zdrowotna wydobył od ARP podsumowanie projektu Polskie Szwalnie. Wynika z niego, że uszyto w sumie 175 mln maseczek, a w projekcie uczestniczyło około 400 podmiotów. ARP uznała wówczas, że projekt został zamknięty i spełnił swoje założenia.
Serwis Konkret24 sprawdził w danych GUS, ile maseczek uszyto w Polsce od początku pandemii do końca 2020 roku. W sumie wyszło 189 mln maseczek zwykłych i prawie 49 mln maseczek medycznych. Największa miesięczna produkcja maseczek zwykłych miała miejsce w kwietniu (czyli kiedy rządowy program wsparcia szwalni dopiero się rodził). Firmy uszyły wtedy 31,6 mln maseczek. W maju – 28,6 mln. Od czerwca do września produkcja drastycznie spadła, wraz z intensywnością pandemii (od 11 do 14,9 mln sztuk miesięcznie). Ponowny wzrost zaobserwowaliśmy w listopadzie – do 26 mln sztuk – kiedy wzrosła skala zachorowań w drugiej fali. Z tego wynika, że polski biznes bez czekania na rządowe programy potrafił się zorganizować i uruchomić produkcję maseczek. Wystarczyło mu tylko nie przeszkadzać.
Pandemiczne fortuny
Z programu Polskie Szwalnie nic by nie wyszło, gdyby nie firmy prywatne, z którymi ARP podpisała umowy. W ramach tego projektu maseczki szyły takie firmy odzieżowe jak 4F, LPP, PTAK, Pako Lorente, Modesta czy Rascal Industry. Ta ostatnia, producent odzieży ochronnej, chwali się, że została największym dostawcą maseczek dla ARP – w sumie dostarczyła ich 31,5 mln. W trakcie pandemii firma stworzyła też zupełnie nową linię produktów i markę – Rasmedica. Oczywiście Rascal Industry nadal produkuje maseczki i inne środki ochrony osobistej. Firma Ptak Holding w maju informowała o uruchomieniu linii produkcyjnych pozwalających produkować nawet 2 mln maseczek dziennie.
W tym roku produkcję maseczek rozpoczął też jeden z zakładów Ciech SA – spółka Ciech Pianki z Bydgoszczy. Na co dzień firma produkuje pianki poliuretanowe, ale postanowiła rozszerzyć produkcję o maseczki filtrujące z certyfikatem FFP2. Ciech zapewnia, że może wyprodukować 50 tys. maseczek dziennie, albo 10 mln rocznie.
Na początku pandemii minister rozwoju Jadwiga Emilewicz stwierdziła, że pandemia może być szansą dla polskich firm. Wielu przedsiębiorców, którzy musieli zawiesić działalność z powodu lockdownu, odebrało te słowa z irytacją, ale rzeczywiście, dla części polskich firm pandemia okazała się drogą do sukcesu. Najlepiej wie to Wiesław Żyznowski, właściciel firmy Mercator Medical, producenta środków ochrony osobistej, m.in. rękawic. Kwartalny zysk Mercatora w zeszłym roku skoczył aż 274 razy: z 1,3 mln zł do 356 mln zł. Przełożyło się to na cenę akcji: spółka na początku 2020 r. warta była 80 mln zł, a pakiet akcji Żyznowskiego – 50 mln zł. Już jesienią prezes Mercator Medical wskoczył do grona miliarderów z akcjami wartymi ponad 4,5 mld zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS