To poletko stara się też obrabiać wydawnictwo Elemental, które jakiś czas temu wypuściło wybitny “Wielki kant” i jego kontynuację zatytułowaną “Iguana” duetu Carlos Trillo-Domingo Mandrafina. Seria “Spaghetti Bros.” to ich kolejne wspólne dzieło, więc o zawodzie po prostu nie może być mowy.
Okładka i tytuł mogą sugerować, że ponownie dostajemy historię spod znaku czarnego kryminału. Nic bardziej mylnego. Bo choć istotnie pojawiają się tu charakterystyczne tropy gatunkowe, to “Spaghetti Bros” jest przede wszystkim wspaniale opowiedzianą sagą rodzinną, której jednak bliżej do neorealizmu niż “Ojca chrzestnego”.
Komiks opowiada losy włoskich emigrantów w Nowym Jorku lat 30. XX w. Tytuł jest mylący też z innego powodu. W skład familii Centobucchi wchodzą bowiem nie tylko bracia, ale i siostry. Autorzy każą śledzi nam ich niezdrowe i niezwykle skomplikowane relacje, których paliwem z jednej strony są wzajemna niechęć, odraza i nienawiść, a z drugiej przywiązanie, troska i silne poczucie odpowiedzialności.
Podobnie jak w “Wielkim kancie” postacie są pogłębione i pierwszorzędnie napisane, a Trillo często sięga po humor, którym skutecznie rozbraja drastyczne sceny, najczęściej z udziałem najstarszego z rodzeństwa, gangstera Amerigo – bezwzględnego potwora, kochającego syna i gorliwego katolika.
196-stronicy albumik wydany w twardej oprawie podzielono na 24 rozdziały stanowiące pozornie luźno powiązane ze sobą miniatury, które stopniowo przybliżają nas do poznania słodko-gorzkiej prawdy o członkach nietypowej familii.
Pierwszy tom serii wydano w czerni i bieli, co tylko przysłużyło się rysunkom Mandrafiny, dla którego “Spaghetti Bros” to kolejna okazja do zaprezentowania wybitnych umiejętności. Tylko spójrzcie:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS