Montaż to iście niewdzięczna robota, a kluczowa dla ostatecznego kształtu filmu. Niechaj za dowód na to posłużą wybrane przez nas kinowe hity, które wyłożyły się na ostatniej prostej, jaką jest etap postprodukcji.
Czasem chyba nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo skomplikowanym procesem jest produkcja filmu i jak wiele nieprzewidzianych, a czasem i nawet losowych czynników wpływa na jej kształty. Przychodzimy do kina, odbywamy seans, a następnie formułujemy swoją opinię zależną od jakości dzieła, nieuwzględniającą jego zakulisowych ekscesów czy problemów. No bo czemu miałyby nas one w ogóle obchodzić?
Takie podejście – z perspektywy widza – jest jak najbardziej racjonalne i spełnia wszelkie normy w myśl zasady: ja płacę, ja wymagam. Dziś jednak postaramy się wejść nieco bardziej w głąb filmowej branży, aby sprawdzić, co konkretnie stoi za porażkami paru mniej lub bardziej znanych filmów. Okazuje się bowiem, że na nic czasem zdaje się dobry scenariusz, wiarygodne aktorstwo i twarda reżyserska ręka, jeśli coś pójdzie nie tak podczas montażu. A jeżeli na dodatek w postprodukcję wtrąci się samo studio i szastające pieniędzmi szychy, to szansa na niewliczone w koszty fiasko wzrasta dziesięciokrotnie.
Liga Sprawiedliwości (Justice League)
- Co to: nieco spóźniona odpowiedź uniwersum filmowego DC na Avengers
- Czy istnieje poprawiona wersja: Zack Snyder pracuje nad takową w pocie czoła
- Rok premiery: 2017
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
Umówmy się, że nie każdemu musi się podobać autorski styl Zacka Snydera, ale nikt nie odmówi mu twórczej przebojowości i odwagi. Z jednej strony dynamizuje swoje dzieła w typowy dla amerykańskiego kina teledyskowy sposób, a z drugiej wie, kiedy zwolnić akcję i postawić na nieco patetyczny mrok. Reżyser poczuł się więc jak ryba w wodzie, gdy dostał za zadanie rozwinięcie filmowego uniwersum DC. Zaczął od dosyć bezpiecznego Człowieka ze stali, potem podpalił świat kontrowersyjnym Batman v Superman, a do kulminacji zapoczątkowanych przez niego wątków miało dojść w Lidze Sprawiedliwości. Ale los chciał inaczej.
Snyder był już w zaawansowanym stadium prac nad Justice League, jednak ostatecznie musiał zrezygnować z dalszej pracy za kamerą ze względu na tragiczną śmierć córki. Obowiązki po nim przejął Joss Whedon, czyli facet, który zna się na rzeczy, bo nakręcił dla konkurencji dwie pierwsze części Avengers. Z niezrozumiałych jednak przyczyn połączył siły z pragmatycznymi producentami DC Films i nie dość, że zabił na stole montażowym snyderowski charakter filmu, to jeszcze zdecydował się na dokrętki. W konsekwencji tych działań otrzymaliśmy do bólu bezpłciowy blockbuster.
W ostatnich latach Warner Bros. powoli podnosi z kolan swoje superbohaterskie uniwersum, ale Liga Sprawiedliwości pozostawiła pewien niesmak, dlatego też postanowiono coś z tym fantem uczynić. Fani ruszyli z kampanią #ReleaseTheSnyderCut. Po kilku miesiącach zarząd dostrzegł w tym pomyśle potencjał. Jak trwoga, to do Boga – Snyder wziął się ponownie za projekt i zamierza wydać na świat wersję reżyserską dzieła – w formie 4-odcinkowego serialu. Premiera jeszcze w tym roku na platformie HBO Max (i HBO GO).
FANTASTYCZNA CZWÓRKA
I po stronie Marvela zdarzały się filmy spartaczone przez ingerencje mało rozgarniętych sił zewnętrznych. Mowa jednak nie o części MCU, a o małym potworku z 2015 roku – o Fantastycznej Czwórce. Wizja reżyserska filmu nie do końca pokrywała się z oczekiwaniami studia, więc to ono w pewnym momencie całkowicie przejęło inicjatywę i zmontowało film po swojemu, a przy okazji dokręciło parę scen. A co z tego wyszło? Nic dobrego, to na pewno.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS