Zastanawiałem się, jak napisać o ważnym problemie tak, by zachęcić a nie zniechęcić. Jak wiadomo zakazy zwykle działają przeciwnie, niż byśmy chcieli i tylko przy silnym aparacie represji zakazy mają jakiś sens. Zarezerwowane powinny więc być do najistotniejszych problemów, te o mniejszej skali trzeba rozwiązywać inaczej. Jak? Przekonywać, argumentować, odwoływać się do sumień? Niestety, większość z tych środków też zawodzi, gdy druga strona nie chce słuchać, zrozumieć, zmienić się.
Piszę oczywiście o SSS: Sylwestrowym Szale Strzelania. Nie jestem całkowitym przeciwnikiem odpalania fajerwerków w Sylwestra, nie jestem radykałem ekologicznym, wbrew temu, co większość tu o mnie myśli. Jednak z drugiej strony to, co się dzieje od kilku już dni (!) uważam za szaleństwo, głupotę, jazdę bez trzymanki!
U mnie, a mieszkam obecnie na wsi (1500 mieszkańców) strzelanie zaczyna się już około dziesięć minut przed północą a ostatnie salwy słychać jeszcze przed pierwszą! To jest niemal godzina nieustannego huku, kanonady jak z jakiś filmów o II Wojnie Światowej! Nie mogą ci wszyscy ludzie troszeczkę poczekać, tak do dziesięciu minut po północy, by na spokojnie można było złożyć każdemu życzenia, wznieść toast i na spokojnie wyjść na dwór, na obserwację spektaklu? Czy muszą “walić” czym popadnie przez godzinę, aż uszy bolą, nawet w zamkniętym pomieszczeniu?
No i po drugie: widzę, że większość tego, co leci w niebo, to najtańszy chiński badziew. Robi toto więcej huku, niż efektu świetlnego aa o to przecież najbardziej chodzi. Czy nie lepiej kupić mniej, ale najlepszych jakościowo fajerwerków? To właśnie o huk chodzi, przecież jeśli mi ten huk po jakimś czasie zaczyna przeszkadzać, to mogę sobie wyobrazić jaskim koszmarem musi być dla moich kotów (trzymanych na dworze, choć lubię zwierzęta to nie jestem zwolennikiem trzymania ich w domach – mają swoje ciepłe schronienia i pokarm).
Z drugiej (trzeciej?) strony nie jestem też zwolennikiem zakazywania, jak już wspomniałem wyżej zakazy zarezerwowane muszą być do najistotniejszych spraw i powinny być ograniczone do minimum. Mogę więc liczyć tylko na to, że wpis ten odrobinkę poruszy sumienia choć garstki blogerów. Ja sam od lat nie puszczam fajerwerków, jednakże nie idę też do sąsiada, który potrafi z dziesięciokrotną nawiązką zrekompensować straty sprzedawców przeze mnie spowodowane i nie idę z nim na udry.
Smutne jest jeszcze to, ile po sylwestrze zostaje śmieci pofajerwerkowych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS