A A+ A++

Zaczynają się ruchy w Legii, jeśli chodzi o zimowe okienko transferowe, ale na razie nie są to wejścia do zespołu, tylko wyjścia z niego i to takie spodziewane. Maciej Rosołek nie miał zbyt dużych szans na grę wiosną, toteż został wypożyczony do Arki, Paweł Stolarski jest za słaby, więc przeprowadził się do Szczecina, z kolei o rozstaniu z Antoliciem mówiono od dawna i dzisiaj dostaliśmy tego tylko oficjalne potwierdzenie. Chorwat nie jest już piłkarzem stołecznych.

Trudno powiedzieć, by po odejściu środkowego pomocnika Michniewicz musiał załamać ręce. Raczej z niego nie korzystał – pod jego wodzą Antolić dostał sześć spotkań, ale tylko dwa w pierwszym składzie, z Karabachem i Wartą. Generalnie Antolić w tej rundzie się nie nagrał, bo w sumie – patrząc na Ekstraklasę – tylko trzykrotnie wychodził w pierwszym składzie.

Było to między innymi pokłosiem tego, że Legia musiała się uczyć funkcjonować bez niego. Chorwat miał kontrakt do końca tego roku, a zarabiał niemało i trudno było klubowi negocjacje pchnąć do przodu, mimo że początkowo to rozważano. Natomiast najwyraźniej padło pytanie: czy warto dla niego tak nadwyrężać budżet płacowy? Chyba raczej nie.

To znaczy – Antolić z pewnością nie jest słabym piłkarzem. Prawda, zapowiadał się jako przeciętny transfer, kiedy przez długie półtora sezonu był co najwyżej solidny, ale głównie irytujący przez – by tak rzec – swoje piłkarskie niesprecyzowanie i ogólną ospałość. Natomiast sezon 19/20 miał już naprawdę konkretny. Wydatnie przyczynił się do mistrzostwa Polski. Zagrał wtedy w 32 spotkaniach ligowych i to na wysokim poziomie: wykręcił u nas średnią not 5,44.

Nikt z pomocników Legii nie był pod tym względem od niego lepszy.

Można go było dostrzec w różnych jedenastkach sezonu, gdyż naprawdę odwalił sporo dobrej roboty. Nie był już tym Antoliciem, który niby jest elegancki, ale podaje do najbliższego, a za – podobno – 400 tysięcy euro rocznie, to trochę mało. Nie, umiał dołożyć sporo w ofensywie, biorąc udział przy 11 bramkach legionistów.

Jednym zdaniem: udowodnił, że jego epizody w reprezentacji Chorwacji nie były przypadkiem, bo początkowo można było myśleć, że posiadał na kogoś kwity. Tak, zdecydowanie zmienił o sobie opinię. Przychodził razem z Eduardo, Philippsem i Mauricio, początkowo pasował do nich jak ulał, ale jednak nie, z tamtego zaciągu bliżej jest mu do Vesovicia.

Natomiast choć Antolicia – jak widać – doceniamy, to jednak opisywane rozstanie nie może dziwić. Chorwat w czerwcu skończy 31 lat, więc trudno wiązać z nim jakąś długą przyszłość. Ponadto mimo wszystko jeden udany sezon to trochę mało, by stawiać jakieś okazałe kominy płacowe. Zwłaszcza, że realia finansowe w Legii to temat na osobną rozprawę. Po trzecie wreszcie – w środku pola Michniewicz nie cierpi. Ma Slisza, wciąż Karbownika, wróconego do żywych Martinsa, można głębiej cofnąć Gwilię, Kapustka na ósemce radzi sobie coraz lepiej. Jest kim grać, naprawdę.

Lepiej te pieniądze przeznaczyć choćby na pozyskanie solidnego stopera, bo akurat w środku obrony Legia ma ogromne problemy. A Antolić, cóż. Zrobił swoje, może odejść. Biznes. I to taki udany biznes, gdzie skorzystały obie strony.

Fot. FotoPyk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNTC: Drugi nabór do rządowego funduszu inwestycji lokalnych – o co aplikuje Częstochowa?
Następny artykułNowe bonusy dla zaszczepionych? Rząd mówi kiedy to nastąpi