Miasto ma już gotowy dokument odbudowy turystyki po pandemii. Kierunek? Turystyka bardziej zrównoważona. Rekordy przyjazdów nie będą już najważniejsze. Ale branża wciąż się obawia, ile firm w ogóle przetrwa kryzys.
Na początku nowego roku pod obrady krakowskich radnych trafi projekt nowej strategii turystycznej Krakowa. Dokument nazywa się „Polityka Zrównoważonej Turystyki w Krakowie na lata 2021-28”. A jego mottem jest zdanie „Mam szczęście mieszkać tam, dokąd inni mogą przyjechać tylko na chwilę”.
Każdy musi z czegoś zrezygnować
Na czym ma polegać zrównoważenie turystyki? – Najważniejsze jest znalezienie kompromisu między oczekiwaniami mieszkańców, przedsiębiorców turystycznych, którzy też przecież są mieszkańcami miasta, oraz oczekiwaniami przyjezdnych – mówi Bartłomiej Walas, autor opracowania, ekspert ds. turystyki i pracownik krakowskiego magistratu. Przyznaje, że ten kompromis nie będzie prosty i żeby się udał, każda z tych grup musi zrezygnować z części własnych korzyści na rzecz wspólnych wartości.
Sam dokument to odpowiedź na mocno odczuwalny przed pandemią nadmiar turystów i problemy centrum miasta wywołane turystyfikacją Krakowa, m.in. hałas, wzrost cen, wypychanie mieszkańców z centrum, przemiana Rynku w Disneyland dla przyjezdnych. Dlatego w opracowaniu możemy przeczytać, że turystyka musi być traktowana jako część polityki miejskiej i że celem jej rozwoju nie powinno być tylko i wyłącznie zwiększenie liczby przyjazdów. Za najbardziej perspektywiczny sektor krakowskiej turystyki uznano przemysł spotkań, czyli różnego rodzaju kongresy i konferencje. A także turystykę kulturalną związaną np. z festiwalami.
Czy w dobie zapaści branży turystycznej w związku z pandemią takie ograniczenia nie są dla niej ciosem? Bartłomiej Walas tłumaczy, że Kraków jest znaną marką i że turyści powrócą tu tak czy inaczej, a wyzwaniem dla miasta jest to, by wraz z nimi nie wróciły stare problemy. – Największym problemem była utrata reputacji miasta – podkreśla Walas. I dodaje, że do miasta zadeptanego przez turystów, które straciło swą tożsamość, i tak nikt nie chciałby przyjeżdżać.
W dokumencie jest też mowa o wielu szczegółowych zagadnieniach np. o zarządzaniu gospodarką nocą czy zarządzaniu konfliktami.
Nowa polityka już działa
Zanim nowa polityka zostanie przyjęta, miasto już zrobiło pierwsze kroki w celu równoważenia potrzeb mieszkańców i turystów. Kamienica przy Rynku u wylotu Brackiej, skąd właśnie wyprowadził się Instytut Goethego, nie zostanie wynajęta komercyjnie – miasto postanowiło wykorzystać pomieszczenia na potrzeby działalności różnego typu fundacji czy organizatorów festiwali i imprez kulturalnych. Po to, by mieszkańcy znów zaczęli przychodzić na Rynek.
Podobnie podczas ostatniego Forum Turystyki pierwszym panelem był ten dotyczący współpracy między branżą turystyczną a miejskimi jednostkami kultury, bo teraz priorytetem miasta będzie ściąganie turysty, który przyjedzie nie na imprezę w knajpie, a po to, by wziąć udział w wydarzeniu kulturalnym.
Co na to wszystko branża turystyczna? Oficjalnie się zgadza, ale już podczas Forum padło pytanie, dlaczego w sytuacji wielkiej zapaści turystyki w mieście i w obliczu widma bankructwa wielu biur rozmawiamy nie o ratowaniu branży, a o elitarnych projektach muzealnych czy o festiwalach.
Pierwsi wyruszą klienci tanich linii
– Wiadomo, że chcielibyśmy w Krakowie coraz lepszego klienta, i dobrze, że ta strategia powstała, ale nie może ona przysłonić obecnych problemów branży. Dziś potrzebujemy każdego turysty: i premium, i tego najzwyklejszego, który przyjeżdża, by zobaczyć Wawel i przejść się po Kazimierzu – mówi Piotr Laskowski, przedsiębiorca związany z turystyką przyjazdową, a także wiceprezes małopolskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki.
Dodaje, że obecnie pojawiają się różne prognozy dot. powrotu turystyki po pandemii. – Słychać też opinię, że najpierw do podróżowania wrócą klienci tanich linii lotniczych, którzy mają serdecznie dość siedzenia w domu. Natomiast, jeśli chodzi o duże kongresy i konferencje, w tej branży może upłynąć więcej czasu, zanim korporacje pozbędą się strachu przed wysyłaniem swych pracowników na duże imprezy. Poza tym przygotowanie konferencji to dłuższy proces, teraz rozpisywane są konkursy na organizacje kongresu za trzy, cztery lata – dodaje Piotr Laskowski. Jak twierdzi, ważne będzie też to, które połączenia lotnicze otworzą się jako pierwsze, bo np. jeśli te z Wielkiej Brytanii, to przyjadą do nas najpierw “normalni” turyści na city breaki. – I z nich też powinniśmy się cieszyć! – podkreśla Laskowski.
Z kolei właściciel agencji turystycznej mówi nam nieoficjalnie i z pewną goryczą: – Obawiam się, że gdy skończy się pandemia, wszystkie miasta ruszą do walki o jakiegokolwiek turystę i nikt nie będzie obrażać się nawet na angielskie wieczorki kawalerskie. Jeśli my będziemy wybrzydzać, skorzysta na tym konkurencja – komentuje nasz rozmówca.
Cała Europa chce zmieniać turystykę
Zrównoważonej turystyki szuka nie tylko Kraków. Z nadmiarem turystów przed pandemią borykały się wszystkie miasta historyczne, część z nich próbowała sięgać po dość radykalne działania, jak np. ograniczenia w najmie krótkoterminowym. – Prędzej czy później ten rynek zostanie uregulowany przez Unię Europejską, prace już trwają, Kraków jest zresztą mocno w te procesy zaangażowany. Ale możemy się spodziewać nie tyle ograniczenia liczby miejsc najmu, co konieczności podawania przez platformy rezerwacyjne tylko ofert legalnych – wskazuje Bartłomiej Walas.
W opracowaniach dotyczących zrównoważonej turystyki, również w krakowskiej strategii, jest mowa o tym, że w turystyce nie zmieni się nic, jeśli nie zmienią się zwyczaje konsumentów. Chcemy, by tzw. turystyfikacja zabytkowych miast zniknęła? W porządku. Tylko najpierw sami wyjeżdżajmy może rzadziej, ale na dłużej, a w każdym z odwiedzanych miast zachowujmy się jak odpowiedzialni, choć tymczasowi mieszkańcy, a nie jak weekendowi turyści.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS