A A+ A++

– Nie da się porównać obecnej sytuacji z tą, jaką zastałem na samym początku. Wówczas bardzo realnie groził nam spadek z Ekstraklasy, teraz jesteśmy w innym miejscu. Nieskromnie mówiąc moje dokonania mnie bronią, bo trzeba pamiętać, w jakim momencie przychodziłem i co udało się w tym czasie zbudować. Udało się zdobyć Puchar Polski, potem dojść do finału, dwukrotnie byliśmy w czwórce Ekstraklasy. Lechia stała się czołową drużyną ligi, a to nie było łatwe zadanie. Teraz jest po prostu gorszy moment – mówi szkoleniowiec gdańskiego zespołu.

– Ja jestem trenerem warsztatowcem, lubię kiedy mogę spokojnie popracować, kiedy drużyna wie, jakie ma zadania, i skupia się nad jak najlepszą ich realizacją. Wiem, co dolega tej drużynie, wiem na co choruje, ale też wiem jak jej pomóc bo znam ją od podszewki. Dlatego myślę, że razem z całym sztabem zasłużyliśmy na kredyt zaufania. Tym bardziej że zbliża się okres, kiedy wszystko można na spokojnie przeanalizować i skorygować błędy. Bo naprawdę nie trzeba dużo, żeby wyniki znacznie się poprawiły.

Przeklęty rywal Lechii Gdańsk

Na razie do wypełniania jest cel krótkofalowy, który może mieć duże znaczenie w kontekście tego, co będzie się działo w klubie w przerwie zimowej. Przerwania fatalnej passy lechiści szukać będą ze swoim największym ostatnio prześladowcą – Cracovią. Ekipa Michała Probierza wygrała sześć ostatnich meczów między tymi zespołami, w tym wszystkie cztery w poprzednim sezonie (łącznie z finałem Pucharu Polski). Po raz ostatni Lechia pokonała Pasy ponad dwa lata temu, w listopadzie 2018 r. (1:0).

Gdańszczanie zagrają w tym meczu już z wracającymi po kartkowej pauzie Michałem Nalepą i Jarosławem Kubickim, do gry gotowy jest też lekko kontuzjowany w ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock Karol Fila.

– Cieszę się z powrotu Nalepy i Kubickiego, bo to są zawodnicy tworzący DNA drużyny, mający też duży mentalny wpływ na zespół. W tej chwili nie jest ważne czy gramy z Cracovią czy jakimkolwiek innym rywalem, po prostu potrzebujemy dobrej gry i zwycięstwa. To fakt, że ostatnio nie idzie nam z tym zespołem, ale przypomnę, że właśnie z Cracovią rozegraliśmy w finale Pucharu Polski jeden z naszych najlepszych meczów. Nie chodzi o żaden rewanż na nich, jest w nas dużo sportowej złości i chcemy się po prostu odegrać za ostatnie mecze – przyznaje szkoleniowiec Lechii.

„Brakowało ducha walki i woli zwycięstwa”

Do tego potrzebna będzie dużo lepsza gra niż we wspomnianym spotkaniu z Wisłą Płock. Po nim trener Stokowiec był wściekły na swoich zawodników, mówiąc między innymi, że nie ma jego zgody na taką grę i nie wyobraża sobie tego, żeby to dalej tak wyglądało. Czy to znaczy, że zawodnicy nie wypełniali przedmeczowych założeń?

– Nie miałem na myśli wypełniania założeń taktycznych, bo mecz można czasami przegrać. Natomiast nie może zabraknąć zespołowości, ducha walki i woli zwycięstwa. Ale nie chciałbym się dystansować od zespołu, bo za wyniki jesteśmy odpowiedzialni wspólnie, zarówno zawodnicy, jak i sztab szkoleniowy. Ja nie boję się krytyki. To nie jest tak, że jak były sukcesy to pierwszy wypinałem pierś do orderów, a teraz się gdzieś chowam. Jestem odpowiedzialny za to, co się obecnie dzieje. Rozumiem uczciwą krytykę, ale liczę też na uczciwą ocenę mojej pracy – zaznaczył Stokowiec.

A na pytanie, skąd tak duża obniżka formy w ostatnich tygodniach, odparł:

– Jesteśmy jedynym zespołem, który nie miał przed sezonem okresu przygotowawczego, bo po jednym dniu obozu musieliśmy wracać do Gdańska [z powodu przypadku stwierdzenia koronawirusa w drużynie – red.]. To musiało się kiedyś odezwać i nie jest dla mnie zaskoczeniem, że stało się to pod koniec rundy – podsumował szkoleniowiec Lechii.

Sobotnie spotkanie z Cracovią rozpocznie się o godz. 17.30, transmisja w Canal+ Sport.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFirmy z Łodzi otrzymały z tarczy antykryzysowej 290 mln zł. Kolejne pieniądze od soboty
Następny artykułCzęstochowskie24: Wspólnie przeciwko przemocy