A A+ A++

Nie Left 4 Dead 3, lecz Back 4 Blood – tak brzmi tytuł nowej kooperacyjnej strzelanki pierwszoosobowej, osadzonej w świecie wypełnionym żądnymi krwi zombiakami.

Jednym powodem, dla którego gra nosi tytuł Back 4 Blood, a nie Left 4 Dead 3, jest chyba licencja, bo twórcy są ci sami, a pod względem rozgrywki otrzymujemy w sumie dokładnie to, do czego zostaliśmy już wcześniej przyzwyczajeni. No prawie, bo wszystkiego ma być więcej niż wcześniej, a oprawa audiowizualna ma robić większe wrażenie niż w przypadku poprzednich odsłon. 

W Back 4 Blood czeka nas więc szalenie dynamiczne, ale wymagające też odpowiedniej strategii i współpracy z pozostałymi graczami (lub bohaterami sterowanymi przez sztuczną inteligencję), wycieranie zombiakami podłogi. Będziemy mieli sporo typów broni do wyboru, a przetestujemy je na większej niż kiedykolwiek wcześniej liczbie nieumarłych. Ci będą też bardziej zróżnicowani i pojawią się przerośnięte mutanty, stanowiące dodatkowe wyzwanie. 

Na dobry początek zobacz pierwszy trailer Back 4 Blood, czyli (prawie Left 4 Dead 3)…: 

… A na deser obejrzyj pierwszy gameplay Back 4 Blood – aż chce się grać: 

Jeśli tylko chcesz, to jest duża szansa na to, że pograsz w Back 4 Blood. Nowa gra studia Turtle Rock zmierza bowiem na komputery osobiste oraz konsole PlayStation 5, PlayStation 4, Xbox Series X|S i Xbox One. Niecierpliwi będą mogli rozpocząć zabawę już za tydzień, kiedy wystartują alpha testy. Na beta testy trzeba poczekać kilka miesięcy, a na premierę pełnej wersji – jeszcze trochę dłużej: aż do 22 czerwca 2021 roku

Źródło: Turtle Rock, IGN

Czytaj dalej o grach: 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicja Gdynia: 10 GRUDNIA MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PRAW CZŁOWIEKA
Następny artykułPrezes ŁKS-u o powodach ostatnich porażek: „Największym problemem bezsprzecznie był COVID-19”