– Z całą mocą podkreślam – hotele były i są bezpiecznymi miejscami, funkcjonującymi zgodnie z wymagającymi zasadami reżimu sanitarnego. Jesteśmy w pełni gotowi, by świadczyć usługi dla gości z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa – mówi „Forbesowi” Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.
Pandemia mocno dała się we znaki branży, która pozostaje rozgoryczona faktycznym zamknięciem obiektów noclegowych co najmniej do 17 stycznia. Z badań Izby wynika, że do końca października 38 proc. osób zatrudnionych w hotelarstwie straciło pracę. Zagrożone jest kolejne 16 proc. miejsce pracy.
Od zamknięcia do zamknięcia / otwarcia
W związku z II falą zakażeń koronawirusem 7 listopada ograniczono funkcjonowanie hoteli. Są one dostępne jedynie dla gości przebywających w podróży służbowej lub w podróży związanej z wykonywaniem działalności gospodarczej, osób wykonujących zawód medyczny oraz pacjentów i ich opiekunów. Do tego możliwe jest korzystanie z usług hoteli w czasie zgrupowań i współzawodnictwa sportowego. Ograniczenia nie objęły hoteli robotniczych lub hoteli dla pracowników sezonowych.
W sobotę 21 listopada premier Mateusz Morawiecki na wspólnej konferencji z wicepremierem i ministrem rozwoju, pracy i technologii Jarosławem Gowinem przedstawili covidowy plan na następne 100 dni. Ogłoszono wówczas m.in. wydłużenie ograniczenia funkcjonowania hoteli (w praktyce do 17 stycznia przyszłego roku, jeśli uwzględni się zapowiedzi dotyczące ograniczeń w przemieszczaniu się), przesunięcie ferii zimowych na jeden termin (4-17 stycznia) i zamknięcie infrastruktury narciarskiej.
Decyzja, podjęta bez uzgodnienia z zainteresowanymi podmiotami, wywołała oburzenie i protesty. Dopiero w poniedziałek, 23 listopada odbyły się konsultacje resortu rozwoju z branżą narciarską, hotelarską i samorządami.
– W trakcie spotkania z wicepremierem Jarosławem Gowinem podkreśliliśmy, że hotelarze spodziewali się poluzowania rygorów i większych środków pomocowych dla branży. Tymczasem tego, co planuje rząd, nie możemy nazwać inaczej, jak skazaniem hoteli na wegetację – komentował na gorąco Ireneusz Węgłowski.
Po w miarę niezłych wakacjach (największe kłopoty miały hotele miejskie), we wrześniu i październiku obiekty noclegowe raportowały spadki obłożenia. Listopad, który tradycyjnie nie należy do najlepszych miesięcy w roku, rozpoczął się wyjątkowo słabo. W niektórych hotelach nie było żadnych gości. Branża liczyła chociaż na minimalne odbicie w okresie świątecznym, a zwłaszcza w trakcie ferii.
Tymczasem po konsultacjach położenie branży nie zmieniło się, rząd w praktyce postawił na ograniczenia w przemieszczaniu. Ale decyzja w sprawie stoków narciarskich została zmieniona o 180 stopni. Uzgodniono, że mogą one funkcjonować w odpowiednim reżimie sanitarnym. Wicepremier Gowin ujawnił w Telewizji Polsat, że także prezydent Andrzej Duda, który zresztą jest miłośnikiem jazdy na nartach, w rozmowie telefonicznej kategorycznie stwierdził, że nie zaakceptuje zamknięcia stoków (Gowin po tej wypowiedzi zaczął trochę prostować swoje słowa).
Zapowiedź kontroli
Weekend 28-29 listopada przyniósł zdjęcia pokazujące niektóre stoki funkcjonujące jakby nie było żadnej pandemii. Na reakcję ministra zdrowia nie trzeba było długo czekać. Na początku tygodnia Adam Niedzielski zapowiedział przyjrzenie się sytuacji.
– Jeżeli te kontrole, które będą prowadzone od najbliższego weekendu potwierdzą, że mamy sytuację nieprzestrzegania, potwierdzą, że mamy naruszenie tego reżimu [sanitarnego], który został ustalony wspólnie, a na dodatek będę widział, że na poziomie dziennych wyników pod koniec tygodnia będziemy mieli przyrost zachorowań, którego nie będzie można przypisać innym elementom, będę rekomendował zamknięcie stoków – zapowiedział.
Deklaracje podchwyciły sanepid oraz chociażby komendant wojewódzki policji w Krakowie, który zapowiedział kontrole nie tylko na stokach, ale także w hotelach w Małopolsce.
W podobnym duchu wypowiedział się także wicepremier Gowin. Ostrzegł hotelarzy, by nie łamali wprowadzonych ograniczeń dotyczących możliwości przyjmowania tylko wybranych gości w hotelach. Zapowiedziano również przyjrzenie się rosnącej w ostatnim czasie liczbie wyjazdów służbowych. Publicznie zasugerowano, że jeśli poszczególne hotele będą przyjmowały osoby obchodzące zasady, zostaną pozbawione pomocy z tarczy finansowej.
Pomoc dla hoteli
Tymczasem parlament pracuje nad tarczą pomocową 6.0. Po głosowaniu w Sejmie pomocą objęto ponad 30 branż – w tym hotele. Rozwiązania obejmują zwolnienia z ZUS, świadczenia postojowe (ok. 2 tys. zł miesięcznie), tzw. małe dotacje w wysokości 5 tys. zł czy dofinansowanie miejsc pracy z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowni … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS