Oficjalne koronawirusowe słownictwo przyjęliśmy z dyscypliną. Staramy się zachować dystans społeczny, cieszymy się wraz z ozdrowieńcami, a kiedy rządzący mówią o wypłaszczaniu krzywej czy wymazywaniu górników, to już nawet nie czujemy, jak absurdalnie brzmią te zbiurokratyzowane sformułowania.
Prywatnie umawiamy się na koronaparty (oczywiście na zoomie), nikogo nie dziwi już, że lądujemy na kwarantannie, znamy kilku koronaświrusów i koronasceptyków.
– Język próbuje nadążyć za tym, jak zmieniła się nasza rzeczywistość – mówi prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca. – Zaczęliśmy używać wielu zapomnianych już wyrazów albo nadaliśmy im nieco inne znaczenie. Jesteśmy też bardzo kreatywni w tworzeniu neologizmów, próbujemy w ten sposób oswajać zjawiska, na które nie mamy wpływu. Choć te wszystkie „korony”, „fale”, czy do bólu biurokratyczne „wypłaszczanie”, „wymazywanie” zaczyna już nieco mnie irytować…
Pandemicznych wyrazów i związków frazeologicznych jest tak wiele, że udało nam się złożyć z nich cały alfabet.
A jak…
Antonow – czyli tak się robi propagandę za miliony. Lądowanie największego samolotu transportowego świata stało się w Polsce sensacją. Władze zręcznie wykorzystały czarter An-225 Mrija (ukr. „marzenie”), żeby odciągnąć uwagę mediów oraz społeczeństwa od braku przygotowania do walki z epidemią.
Za pieniądze, które spółka skarbu państwa wydała na wynajem tego samolotu, można było kupić znacznie więcej sprzętu ratującego życie pacjentów i lekarzy. A sam transport wykonać szybciej i taniej. Antonow już dawno odleciał, ale zostanie z nami na dłużej: jako synonim przerostu formy nad treścią i próżności rządzących.
Antymaseczkowcy – w skrócie ci, którzy uważają, że pandemia jest niegroźna. A nawet jeśli, to kawałek materiału nie uchroni nas przed zakażeniem wirusem. Dlatego ich nie noszą, nawet w miejscach publicznych.
B jak…
Bezkontaktowy – czyli pozbawiony kontaktu z drugim człowiekiem. To pojemny worek, w którym mieszczą się samoobsługowe kasy w sklepach, e-commerce i przyspieszenie procesów automatyzacji miejsc pracy. Według ekspertów bezkontaktowe handel i usługi są przyszłością gospodarki, a pandemia tylko ten proces przyspieszy.
Bezobjawowi – zakażeni koronawirusem, którzy nawet o tym nie wiedzą, ponieważ chorują bez kaszlu i gorączki. Najgroźniejsi zakażeni, bo nawet nie zdają sobie sprawy, że mogą stanowić zagrożenie.
C jak…
Covid-19 – jeszcze rok temu nie wiedzielibyśmy nawet o co chodzi. – Jest prosta do wymówienia oraz nie odnosi się negatywnie do określonego kraju lub jego mieszkańców – mówił w lutym dyrektor WHO, podając nazwę choroby wywołanej koronawirusem.
Prof. Jerzy Bralczyk: – Covid-19, czyli nazwa, która od samego początku wzbudzała w nas zaniepokojenie. Tajemniczy wyraz zyskał równie tajemniczą, naukową nazwę. Liczba „19” potęguje to wrażenie. Co ciekawe, nie spolszczyliśmy tej nazwy. Raczej mówimy, że ktoś ma „covid”, a nie na przykład „kowid”, czy „kowida”.
Covidziarz – „szach mat covidziarze”, albo „covidziarze, wyłączcie telewizję i włączcie myślenie” – piszą w internecie wyznawcy teorii spiskowych. Covidziarz jest obraźliwym określeniem, którym obdarzają osobę noszącą maseczkę. Czyli tę, która według nich pozwoliła się zmanipulować mediom i politykom. Występuje też jako feminatyw – czyli covidziara, covidówka.
Call – czyli już nie spotkanie, meeting, ani zebranie. W pracy zdalnej najważniejsze ustalenia odbywają się właśnie podczas wirtualnego „calla”.
Czas zarazy – niech rzuci kamieniem osoba, której nie zdarzyło się użyć tego określenia. Wyjątkowo rozpowszechnione wiosną tego roku, a przez to irytujące. Bo ileż można czytać o „czasie zarazy”!
Chmura wirusowa – wypatrzyli ją pracownicy TVP. Rzekomo unosiła się nad demonstrującymi w obronie praw kobiet. „Zdrowie Polaków przestaje być najważniejsze, gdy głównym celem jest siłowe obalenie rządu Prawa i Sprawiedliwości” – mówił z przejęciem reporter.
D jak…
Dezynfekcja – nic nowego, ale podczas pandemii mówimy o niej praktycznie cały czas. Dezynfekujemy dłonie, stoliki w knajpach i długopisy w lokalach wyborczych. DDM – dezynfekcja, dystans i maseczka, czyli główne metody, by uniknąć zakażenia.
Drive-through – już nie kojarzy się nam wyłącznie z wycieczką i posiłkiem w fast-foodzie.
Dystans społeczny – zapożyczone od angielskiego social distancing. Ale niektórych to sformułowanie drażni. Pytają, czy nie powinniśmy mówić raczej o „dystansie osobistym”? Nie podoba się też prof. Bralczykowi. – Dystans nie może być społeczny. To co społeczne jest wspólne. Te dwa wyrazy wzajemnie się wykluczają.
E jak…
Epidemia – „pojawienie się wśród ludności danego terenu dużej liczby zachorowań na określoną chorobę” – według Słownika Języka Polskiego. Kiedyś „mór” albo „zaraza”.
F jak…
Fala – pierwsza fala, druga fala epidemii. Według profesora Bralczyka jest to określenie tak rozpowszechnione, że aż banalne. – Bardzo często, kiedy media lub eksperci chcą przyciągnąć uwagę odbiorców, sięgają po „falę”. To zawsze budzi pewne zaniepokojenie, bo wyobrażamy sobie, że taka fala może nas przykryć, jak w filmie katastroficznym.
G jak…
Godziny dla seniorów – jeszcze rok temu nie wiedzielibyśmy, o czym mowa. Dziś dobrze wiedzą o nich szczególnie ci, którzy mają mniej niż 60 lat, bo między godziną 10 a południem nie kupią nawet bułki.
Grupy wysokiego ryzyka – osoby powyżej 65 roku życia, z przewlekłymi chorobami lub o niskiej odporności.
H jak…
Home office – czyli praca zdalna. Dawniej była miłą odmianą od dojazdów do biura, od ośmiu miesięcy stała się dla wielu osób codziennością. Już dziś mówi się, że również po epidemii wielu z nas pozostanie w domach. Korporacje nie pozamykają biur, ale wiele osób będzie kontynuować pracę na odległość.
„Minęły dwa tygodnie. Siedzisz pochylony nad upaćkaną klawiaturą laptopa, niepewny jaki dziś dzień, skoro nie opuszczasz mieszkania, a spodnie od dresu zmieniałeś… Co to było? Środa? Przez pierwsze parę dni czułeś się super. Nie musiałeś dobierać ubrań, czesać włosów, przepychać się przez korki czy polować na miejsce w metrze. Ale praca zdalna niekoniecznie nabiera uroku z upływem czasu” – pisaliśmy w Newsweeku.
Hiszpanka – uczyliśmy się o niej na historii, ale dopiero epidemia koronawirusa sprawiła, że zrozumieliśmy, jak groźnym zjawiskiem są choroby zakaźne.
Handlarz bronią – czyli historia w pigułce o tym, jak nie prowadzić interesów. Ministerstwo Zdrowia podpisało w kwietniu umowę z mężczyzną, który jest byłym handlarzem bronią. Chodziło o dostawę ponad 1200 respiratorów za około 250 mln zł. Kontrahent dostarczył ułamek zamówienia i do dziś nie zwrócił zaliczek. W tym samym czasie państwo mogło podpisać umowę z amerykańskim producentem sprzętu lub zdecydować się na zakup z dostaw unijnych.
Hybrydowe nauczanie – połączenie lekcji przeprowadzonych zdalnie i w szkołach. Taka forma organizowania zajęć została jesienią wprowadzona w szkołach, które znajdowały się w strefach żółtych i czerwonych.
I jak…
Izolatka – w czasie pandemii zaczęła pojawiać się w nieoczywistych przestrzeniach. Na przykład – w szkolnych szatniach. Jak pisały media, nie wszyscy dyrektorzy byli w stanie sprostać wymaganiom GIS, jakim miało być wydzielenie w szkole osobnej sali dla dzieci z objawami zakażenia. Dlatego w niektórych placówkach izolatki zorganizowano w szatniach. Od reszty szkoły oddzielała je ochronna folia. Do szatnio-izolatki trafiali uczniowie z podwyższoną temperaturą, kaszlem czy katarem, i tam czekali na rodziców. „Idziesz za kratki!” – śmiały się z nich dzieci.
J jak…
Jednoimienne – w połowie marca uruchomiono 22 szpitale jednoimienne dla pacjentów z Covid-19.
K jak…
Korona – lub pieszczotliwie „koronka”. – To forma oswajania się z nowym zjawiskiem, nadawania mu nazw, które sprawiają, że mniej się go obawiamy – mówi prof. Jerzy Bralczyk. I dodaje: – Nie jestem zwolennikiem nadmiernego używania tych wszystkich „koron”. Takie upraszczanie rzeczywistości staje się już nieco irytujące. Ale też trzeba jednak przyznać, że samo słowo „korona” dość dobrze do tego się nadaje – jest poręczne i łatwo się przykleja do innych słów. Daje upust kreatywności w opisywaniu świata pandemii.
Koronaparty – czyli impreza w „czasie zarazy” (patrz litera C)
Koronaselfie – zdjęcie w maseczce, albo w domu, podczas kwarantanny, wrzucane do sieci.
Koronaprzekręt – hasło, które po raz pierwszy pojawiło się na ulotkach rozdawanych latem na ulicach miast. Można było na nich przeczytać na czym polega ów przekręt. W skrócie: testy na koronawirusa są niewiarygodne, za pandemią stoi Bill Gates, a szczepionki są szkodliwe. Wyraz „koronaprzekręt” trafił do słownika zwolenników teorii spiskowych.
Koronaświrus – odpowiednik angielskiego „covidiot”. Po polsku występuje też jako „kowidiota”.
– Czy to osoba, która nie przejmuje się pandemią? Czy właśnie taka, która stara się nie zakazić? – zastanawia się prof. Bralczyk. I dodaje, że jeśli chodzi o to drugie znaczenie, to mógłby powiedzieć o sobie, że jest „koronaświrusem”.
Choć słownik slangu Miejski.pl przytacza jeszcze inną definicję: „Osoba popadająca w panikę z powodu epidemii koronawirusem, wykupująca wszystkie półki sklepowe oraz mówiąca cały czas o nim. Ogląda wszystkie możliwe dokumenty o koronawirusie, śledzi wiadomości na bieżąco popadając przy tym w panikę i wierząc fake newsom”.
Koronaśmieć – zalegające na ulicach i w krzakach odpadki takie jak gumowe lub foliowe rękawiczki, maseczki jednorazowe. Ekolodzy alarmują, że stanowią coraz większe zagrożenie.
Koronasceptycy – ci, którzy nie wierzą, że pandemia istnieje lub utrzymujący, że „na grypę też umiera wiele osób, a nie jest o niej tak głośno”.
Koronaferie – kiedy wiosną uczniowie przeszli na nauczanie z domu zaczęli nazywać ten czas „koronaferiami”. W mediach społecznościowych są setki zdjęć nastolatków relacjonujących, jak spędzają #koronaferie.
Kwarantanna – czyli odosobnienie osoby zdrowej, z powodu narażenia na zagrożenie. Nakłada ją na nas sanepid, ale wyraz na tyle się rozpowszechnił, że w niektórych kontekstach oznacza po prostu ograniczenie kontaktów.
Kaganiec – jeśli jesteś koronascpetykiem i wierzysz w globalny spisek to pewnie w ten sposób nazywasz również maseczkę (której oczywiście nie nosisz). Maseczka jest dla ciebie symbolem zniewolenia i cenzury.
Przeczytaj także: „Pani też ma wyprany mózg? Nie ma żadnego COVID-a”. Dlaczego tych, którzy nie wierzą w pandemię, jest coraz więcej?
L jak…
Lockdown – z ang. „zakaz wyjścia”. Wprowadza go rząd w obliczu narastającego zagrożenia, nakładając na obywateli obowiązek pozostania w domach. – Moglibyśmy mówić o „stanie wyjątkowym”, ale uparliśmy się na „lockdown” – mówi prof. Bralczyk. – To kolejne określenie, które ma wywołać w nas emocje, przekonać, że powinniśmy obawiać się zakażenia. Wszelkie określenia zawierające angielskiego „lock” wywołują w nas niepokój. Tak jak na przykład „lockout”, oznaczający zamknięcie zakładu pracy, skutki ekonomiczne.
Łańcuch zakażeń – przenoszenie koronawirusa z zakażonego pacjenta na kolejną osobę.
M jak…
Maseczka – najpopularniejszy element garderoby w 2020 roku. I przedmiot konfliktu – bo nakaz noszenia maseczek sprawił, że społeczeństwo podzieliło się na „maseczkowców” – osoby przestrzegające zasad, odpowiedzialne i ostrożne, oraz „antymaseczkowców” – czyli tych, którzy zaprzeczają zagrożeniu, a maseczki nie noszą, bo uważają, że pandemia to spisek.
Model matematyczny – tworzony, by prognozować przebieg epidemii.
N jak…
Negatywni – czyli z negatywnym wynikiem testu na koronawirusa.
Narodowa kwarantanna – nowe określenie na lockdown, które zaproponował rząd. Nie została wprowadzona i mało kto wie, co dokładnie oznacza, ale o „narodowej kwarantannie” słyszał każdy.
Prof. Bralczyk: – Do wszystkich „narodowych” określeń zachowuję dystans. Jest w nich dużo patosu. Kojarzą mi się to z czasami socjalizmu, kiedy wszystko miało być „socjalistyczne” – mówi językoznawca. I dodaje: – Szkoda, by wyraz taki jak „naród” niepotrzebnie się dewaluował, był używany w formie przekazu propagandowego. Nie uważam, by było to nam potrzebne.
Polecamy: „Kwarantanna narodowa”. Co się za nią kryje? Chodzi nie tylko o słowa, ale i prawne kruczki rządu
Nowa rzeczywistość – „zaczynamy budować nową rzeczywistość gospodarczą” – zapowiadał w maju premier Mateusz Morawiecki, zapowiadając odmrażanie gospodarki.
O jak…
Objawowy – czyli najprościej: osoba z objawami.
Obostrzenia – przepis, zarządzenie wzmagające surowość jakichś praw, zakazów. To np. zamknięcie sklepów, gastronomii, instytucji kultury.
Osocze – pobierane od ozdrowieńców. Pomaga w leczeniu pacjentów chorych na COVID-19, dlatego szpitale apelują, by je oddawać.
Ozdrowieńcy – jeszcze do niedawna o ozdrowieńcach słyszało się rzadko, używaliśmy raczej słowa „wyleczony”. Ozdrowieniec brzmiał archaicznie i obco, ale dziś wrócił do łask. To osoba, która Covid-19 ma już za sobą.
Odporność stadna – zbiorowa, odporność populacyjna, odporność środowiskowa, odporność grupowa. Wiele określeń, a znaczą jedno: ochronę przed chorobami zakaźnymi, która występuje, gdy znaczna część danej zbiorowości stała się już odporna na infekcję, zapewniając tym samym ochronę osób niechronionych.
Odmrażanie gospodarki – proces uwalniania kraju od ograniczeń i restrykcji. – W Polsce znalazł neutralne określenie, jakim jest odmrażanie – mówi prof. Bralczyk. Według słownika: pozwolić na realizację lub użytkowanie czegoś, co było uprzednio zablokowane. – Odmrażaliśmy więc wszystko, począwszy od lasów, przez galerie handlowe, restauracje, kina i szkoły – mówi językoznawca. – To kolejne określenie odwołujące się do zjawisk natury. Tak jak pierwsza czy druga fala, lawina zachorowań.
Ozonowanie – dezynfekcja za pomocą ozonu. Szybko stało się hasłem wykorzystywanym przez marketingowców. „Pokoje w naszym hotelu są ozonowane” – uspokajali gości w reklamach.
Ognisko – czyli miejsca, w których doszło do zakażenia. „Ognisko zakażeń na weselu”, lub „Ognisko zakażeń w fabryce”. Im więcej zakażonych, tym trudniej jest je śledzić.
P jak…
Pulsoksymetr – urządzenie elektroniczne służące do nieinwazyjnego pomiaru saturacji krwi. Odkąd wybuchła pandemia, ceny pulsoksymetrów poszły w górę.
Plandemia – wyraz używany zamiast „pandemii” oznacza, że wymawiająca go osoba uważa, że to co się obecnie dzieje jest ogólnoświatowym spiskiem elit i koncernów farmaceutycznych. Padnie w rozmowie z antymaseczkowcem, albo koronascpetykiem.
Pozytywni – z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa. To kolejny paradoks pandemicznego języka, bo wyraz „pozytywny” ma znaczenie… negatywne.
Przypadki – czyli osoby zakażone. „22 tysiące przypadków” – informuje Ministerstwo Zdrowia.
Postojowe – wparcie finansowe dla firm, które straciły część dochodów z powodu pandemii i obostrzeń gospodarczych.
Pandemia – ogłasza się ją wyjątkowo rzadko. Występuje wtedy, kiedy dana choroba stwarza zagrożenie dla ludzi mieszkających w różnych zakątkach świata, jest wysoce zaraźliwa – również wtedy, kiedy u osób zakażonych nie występują żadne objawy.
– Brzmi znacznie groźniej niż „epidemia”. Początkowo budziła w nas grozę, ale już do niej przywykliśmy, nie budzi w nas większych emocji – mówi prof. Bralczyk oraz tłumaczy:
Przyłbica – alternatywa dla maski, choć jak mówią eksperci – mniej skuteczna w ochronie przed rozprzestrzenianiem się wirusa.
R jak…
Restrykcje – według Słownika Języka Polskiego: „ograniczenie czyichś praw, czyjejś wolności w celu wywarcia na kimś presji”.
Remdesivir – lek przeciwwirusowy, należący do analogów nukleotydów. Jest podawany pacjentom dożylnie. Został opracowany w 2014 r. przez amerykańską firmę farmaceutyczną Gilead Sciences. Miał pomóc w walce z epidemią wirusa Eboli. Okazało się, że jest bardzo skuteczny w walce z Covid-19.
Rekord zakażeń – dotychczas 27 tys. zakażeń jednego dnia. Choć według prof. Bralczyka używanie określenia „rekord” nie jest najlepszym pomysłem: – Zazwyczaj rekord oznacza dążenie do czegoś pozytywnego, wysiłek, pracę, by osiągnąć konkretny wynik, lepszy od rywala. Nie do końca rozumiem, o co mielibyśmy walczyć? O coraz wyższą liczbę zakażeń? Pandemia wypaczyła nieco znaczenie tego wyrazu.
Respirator – urządzenie medyczne potocznie nazywane sztucznym płucem, które pełni funkcje wspomagające lub zastępujące mięśnie pacjenta niezbędne w procesie oddychania.
S jak…
Szmata – wulgarnie o maseczce. Określenie popularne wśród koronasceptyków, używane wymiennie z „kagańcem”.
Superroznosiciel – historia zna przypadki, że choroba zakaźna przeniosła się z jednej osoby na 51 innych. Żeby być „superroznosicielem” wcale nie trzeba mieć objawów choroby.
Szpital Narodowy – miał stać się symbolem rządowej strategii w walce z epidemią. Coraz więcej wskazuje na to, że okazał się wielką klapą i pijarową wydmuszką rządu.
Polecamy: PiS miał do dyspozycji niemal gotowy szpital dla chorych na COVID. Wolał robić show na Stadionie Narodowym
Sanepid – czyli Państwowa Inspekcja Sanitarna, zapomniana i niedofinansowana. Nigdy wcześniej nie mówiliśmy o niej tak często, jak teraz.
Samoizolacja – pozostawanie w domu i unikanie bliskiego kontaktu z innymi.
Szczepionka – najbardziej wyczekiwany wynalazek tego roku. W wyścigu na najbardziej skuteczną szczepionkę prześcigają się kolejne kraje i koncerny farmaceutyczne. Na prowadzenie wysunęły się w ostatnich tygodniach firmy Moderna oraz Pfizer. Naukowcy przestrzegają, że wciąż jest za wcześnie, by popadać w nadmierny entuzjazm. Testy szczepionek wciąż trwają.
Strefy – czerwona, żółta lub – najlepiej – zielona. Lokalne obostrzenia zależne od liczby zakażonych w danym regionie.
Środki ochrony osobistej – maseczki, rękawiczki, płyny do dezynfekcji, przyłbice. Czyli sprzęt, którego nie powinno zabraknąć podczas epidemii w szpitalu. Mimo to ich brak jest dla wielu pracowników medycznych codziennością.
Szur – według Słownika Języka Polskiego: „ktoś o skrajnych poglądach, szurnięty, szalony, fanatyczny. Oszołom, osoba o skrajnie radykalnych poglądach, fanatyk, często zwolennik teorii spiskowych. Od <<szurnięty>>”. W czasie pandemii szur stał się jednym z synonimów, którym określa się koronasceptyków.
Śledztwo epidemiologiczne – kiedy sanepid szuka potencjalnie zakażonych, które miały kontakt z pacjentem dodatnim, by nałożyć na nie kwarantannę.
T jak…
Testy – w czasie epidemii mogą oznaczać tylko jedno. Chodzi oczywiście o testy na obecność koronawirusa. Wystarczy powiedzieć: „muszę się przetestować” – i wszystko jasne.
Teamsy – codzienność wielu pracowników korporacji. Teamsy dają im możliwość do wirtualnych spotkań i szkoleń.
Teleporada – miała być rewolucyjnym rozwiązaniem pozwalającym leczyć na odległość, ale w obecnym wydaniu często jest kiepską alternatywą dla wizyty w gabinecie lekarskim. Przydaje się, kiedy potrzebujemy recepty na lek lub nie możemy wyjść z domu, ale nie wystarczy, by postawić prawidłową diagnozę.
Z relacji lekarzy wynika, że wiele osób nie traktuje jej poważnie. Zdarza się, że pacjent odbiera telefon od lekarza tylko po to, by powiedzieć mu, że właśnie łowi ryby, więc prosi o telefon później.
Tarcza antykryzysowa – rządowa pomoc dla przedsiębiorców. Prof. Bralczyk: – Mnie niespecjalnie przekonuje. Podobnie jak z „falą”, to taka metafora, która jest wręcz banalna! Ale przyznaję, że działa na wyobraźnię, kojarzy się z odpieraniem ataku, ochroną przed atakiem wroga. Czasem ci, którzy są nieżyczliwi rządowi i jego działaniom używają słowa „tarcza” ironicznie, inni używają go serio, chcąc podkreślić, że jesteśmy „zaopiekowani'”.
Trikini – trzyczęściowy kostium kąpielowy, który składa się z bikini i maseczki ochronnej, dopasowanej kolorystycznie do bikini.
U jak…
Ustawa covidowa – miała usprawnić działanie naszego państwa w walce z epidemią koronawirusa. Tymczasem mimo coraz większej liczby zakażeń wciąż nie została opublikowana.
Polecamy: Ustawa nie weszła w życie, bo premier jej „nie drukuje”. To cios w fundament demokracji
W jak…
Wydolność systemu – „Wydolność systemu już się skończyła” – powiedział pod koniec października profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Określenie „wydolność” pojawiające się na konferencjach prasowych ministerstwa zdrowia zawsze wymawiane jest z pewną obawą, ale też nadzieją. Że mimo braków kadrowych, sprzętu i przyrastającej liczby chorych system opieki zdrowia ostatecznie się nie załamie.
Wymazanie – jak przekonaliśmy się podczas epidemii, wymazywać można górników, kopalnie i zakłady pracy. Bo wymazywanie to już nie „ścieranie”, „poprawki w tekście”, czy „usuwanie faktów z życiorysu”. Ministerstwo zdrowia nadało wymazywaniu nowe znacznie – chodzi o testy na obecność koronawirusa. Te polegają na pobieraniu wymazu z nosa i gardła do badania. Sęk w tym, że „wymazywanie” np. górników brzmi do bólu biurokratycznie i odczłowieczająco.
Wypłaszczanie krzywej – kolejny przykład pandemicznej nowomowy, która weszła do powszechnego użycia. I mimo że nie brzmi najlepiej, to każdy wie, o co w wypłaszczaniu chodzi – zmniejszaniu liczby zakażonych. Z wypłaszczania zasłynął Łukasz Szumowski. Były minister zdrowia jest też bohaterem innego frazeologizmu: spać jak Szumowski.
– Co Ty taki zmęczony jesteś?
– Daj spokój, mam tyle roboty, że śpię jak Szumowski.
„Spanie bardzo lekko, krótko, na pograniczu snu i jawy z powodu nawału pracy wiążącej się z bardzo stresującą sytuacją” – tłumaczy słownik Miejski.pl.
Współczynnik reprodukcji wirusa (R) – przed epidemią mało kto o nim słyszał. Od początku wybuchu epidemii koronawirusa, eksperci bacznie się mu przyglądają. Dlaczego? To wyznacznik, czy epidemia wygasa czy nasila się.
Polecamy: „Ludzie powariowali”. Polak uwięziony w domu zamawia ubrania, telefony, gry. I buty
Wuhan – miasto w środkowych Chinach, stolica prowincji Hubei. To tam 17 listopada 2019 roku wykryto pierwszego pacjenta z Covid-19. W pierwszych miesiącach pandemii mówiliśmy o „wirusie z Wuhan”.
Z jak…
Zakażenie – od ostatnich ośmiu miesięcy odmieniane przez wszystkie przypadki. Szczególnie w sformułowaniu „liczba zakażeń”.
Zdalne nauczanie, praca – o pracy mówiliśmy już wcześniej, używając tego sformułowania zamiast home office. Od czasu wybuchu epidemii oswajamy je coraz bardziej. Mówimy „mam dziś zdalne”
– Nie bardzo mi się to słowo podobało, kojarzy się raczej z pilotem np. do sprzętu RTV – mówi prof. Bralczyk. oraz dodaje, że powoli się do niego przyzwyczaja: – Przynajmniej jest to polskie słowo. Z rodowodem słowiańskim.
Zakwas – o jego istnieniu wiedzieli tylko nieliczni, aż do wiosny 2020 roku. Podczas lockdownu wiele osób odkryło w sobie talent do pieczenia chleba, a utracony przez pandemię spokój próbowało odzyskiwać doglądając roztworu z mąki i wody.
Zoom – „słyszycie mnie?”, „chyba się zacięło”, „nie mogłam znaleźć mikrofonu” – to stały repertuar spotkań online. Jeszcze rok temu nie pomyślelibyśmy, że z powodu globalnej epidemii na piwo ze znajomymi będziemy umawiać się nie w knajpie, a przed komputerem.
– Chciałbym, żeby koronawirus szybko od nas odszedł, to mam nadzieję, że przez to również niektóre słowa przestaną być potrzebne mówi profesor Bralczyk. – Mam nadzieję, że związane z epidemią słowa nie wejdą na dłużej do języka, odejdą wraz z koronawirusem.
Ścięło mnie z nóg. Arkadiusz Jakubik o życiu w czasie pandemii
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS