“Unii trzeba powiedzieć: dość. Polexit – mamy prawo o tym rozmawiać” – to temat okładkowy najnowszego numeru “Do Rzeczy”. Teza postawiona przez tygodnik wywołała burzę nie tylko w mediach społecznościowych, ale także tych tradycyjnych. Jako swoistą kontrę można potraktować poniedziałkowy materiał wyemitowany w głównym serwisie informacyjnym stacji TVN.
W poniedziałkowym wydaniu “Faktów” zaprezentowano sondaż, z którego wynika, że 87 proc. Polaków chce pozostania w UE. Przeciwnego zdania jest 8 proc. Zaledwie 5 proc. badanych przez Kantar nie ma na ten temat wyrobionej opinii. – Sondaż pokazuje, że stosunek Polaków do Unii jest jednoznaczny – mówi autor materiału red. Krzysztof Skórzyński.
– Weto oznaczałoby polexit budżetowy. I to składa się na takie bycie w UE jakby nas nie było – mówi w materiale europoseł PO Janusz Lewandowski.
Zacytowano także wypowiedź prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który zaproponował wpisanie polskiej obecności w Unii Europejskiej do konstytucji: – Na kanwie tej dyskusji, która rozpoczyna się z inspiracji radykałów obozu Zjednoczonej Prawicy, w tygodnikach, które są z nią związane.
Następnie pokazano okładkę najnowszego wydania tygodnika “Do Rzeczy”. – To ta okładka – na której pierwszy raz w Polsce pojawia się realne wezwanie do dyskusji o wyjściu z UE. Całkiem poważnia pada też wezwanie, aby UE powiedzieć “dość”. A to już musi budzić skojarzenia z tym, jak zaczęła się antyunijna kampania w Wielkiej Brytanii – mów autor materiału. Widzowie “Faktów” mogli zobaczyć zdjęcia zwolenników brexitu. Następnie głos zabrał korespondent TVN24 BiS z Brukseli, który przypomniał, że brytyjski premier nie chciał opuścić UE, a jedynie na antyunijnych hasłach zbijać kapitał polityczny. Skończyło się inaczej. I to według redakcji “Faktów” powinno być przestrogą dla Polski.
O czym przeczytamy w najnowszym numerze “Do Rzeczy”?
“Unia w kształcie zaprojektowanym przez Schumana i innych jej założycieli, jako wspólnota gospodarcza, oparta na trzech swobodnych przepływach (kapitału, pracy oraz towarów i usług), była politycznie niesterowna, funkcjonowała tylko o tyle, o ile była co do jej funkcjonowania jednomyślna zgoda – a ta była tak długo, jak długo trwała prosperity. Gdy zaczęły się problemy, naturalny odruch kazał każdemu z państw radzić sobie z nimi na własną rękę. Tymczasem dziesięciolecia funkcjonowania Wspólnoty Europejskiej we względnym dobrobycie wytworzyły wpływowe elity, zarówno polityczne, jak i opiniotwórcze, dla których jej ciągłe zacieśnianie stanowi być albo nie być. To one forsowały projekty, które miały uczynić integrację mocniejszą i nieodwracalną, nawet jeśli z merytorycznego punktu widzenia były nieuzasadnione czy wręcz nieracjonalne (przykładem wspólna europejska waluta). To te elity upowszechniły przekonanie, że integracja jest procesem nieodwracalnym i niemożliwym do zatrzymania ani nawet spowolnienia – a jedynym lekarstwem na wszelkie problemy jest jej przyśpieszanie i pogłębianie, wiodące ku przekształceniu Unii w stany zjednoczone Europy” – wskazuje Rafał Ziemkiewicz w artykule “Chcesz pozostać w Unii, szykuj polexit”.
“Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w latach 2005–2018 transfery z budżetu UE pomniejszone o polską składkę członkowską wyniosły 440,5 mld zł (przy użyciu średniorocznych kursów euro według GUS). To 2,03 proc. PKB Polski w tym czasie. Z drugiej strony wypływ kapitałów z Polski do innych państw UE w formie dywidend i innych przychodów (dochodów) z tytułu udziału w zyskach osób prawnych, odsetek, opłat licencyjnych, przychodów z tytułu świadczeń: doradczych, księgowych, badania rynku, usług prawnych sięgnął 758,9 mld zł, czyli 3,5 proc. polskiego PKB (…) W ciągu 14 lat Polska straciła na tym niemal 320 mld zł. Najwięcej zyskały gospodarki Holandii i Niemiec” – punktuje Tomasz Cukiernik w tekście “UE nas łupi”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS