Paweł Reszka, dziennikarz tygodnika “Polityka” opublikował wywiad z lekarzem pracującym w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym. Opozycja żąda zwołania komisji zdrowia, a dyrektor szpitala odpiera zarzuty.
Paweł Reszka opublikował na Facebooku wywiad z lekarzem pracującym w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym.
Doktor M. leczy na Narodowym. Zaprosił mnie do pięciogwiazdkowego Regent Warsaw Hotel (dawniej Hyatt Warszawa) – jednego z droższych w Warszawie. Tam właśnie zakwaterowano personel szpitala tymczasowego – pisze Reszka.
Jak opisuje, na Narodowym – są nowoczesne respiratory, najdroższy sprzęt medyczny, ale prawie nie ma pacjentów. Niektórzy lekarze dyżurują w pustych sektorach. Zarobki personelu są wysokie, koszty funkcjonowania ogromne. – Chciałem panu o tym opowiedzieć, bo mi wstyd, że w tym uczestniczę – mówi dziennikarzowi lekarz w wywiadzie.
Oto zapis rozmowy:
– Ładny apartamencik.
– Tak, większy niż mieszkanie, które wynajmujemy z żoną.
– Hotel też niczego sobie.
– Warszawa, 5 gwiazdek. Salon, sypialnia, wielka łazienka. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że będę mieszkał w kilkuosobowym pokoju. W jakimś akademiku. Albo w niższym standardzie.
– Rozumiem, że by to panu nie przeszkadzało.
– Zapisywałem się do pracy w szpitalu tymczasowym. W czasie szalejącej pandemii. Szczególnie nie myślałem o wygodach. Swoją drogą po drugiej stronie ulicy jest hotel Belweder, gdzie mieści się izolatorium covidowe. Przyzwoity, trzy gwiazdki. Moglibyśmy tam mieszkać. Myślę, że nikomu by to nie przeszkadzało.
– Czyli mieszka was tu więcej?
– Dwa piętra są wydzielone dla personelu Szpitala Narodowego. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy, strażacy. Wszyscy pojedynczo. W podobnych warunkach.
– Po co pan się zapisał do pracy?
– Jestem lekarzem, rezydentem. Pracuję w szpitalu wojewódzkim na SORze. Akurat z województwem, z którego przyjechałem wirus obszedł się stosunkowo łagodnie. Pomyślałem, że zapiszę się na Narodowy i pomogę. Kiedy karetki stoją w kolejkach na podjazdach, szpitale pękają w szwach przyda się ktoś kto potrafi zaintubować, kto miał do czynienia z respiratorem i ma doświadczenie z pacjentami covid plus.
– Jak pan sobie wyobrażał to wszystko?
– Jak człowiek słyszy zbitkę „pandemia” i „szpital tymczasowy” to wyobraża sobie rzędy łóżek polowych zajętych przez pacjentów w ciężkim stanie. Pracę 24 godziny na dobę. Podejmowanie trudnych decyzji. Ratowanie życia w ekstremalnych warunkach. Jestem młodym lekarzem, chciałem w tym uczestniczyć, przeżyć to.
– I się pan zgłosił
– Na tydzień, bo akurat na tyle mogłem „wypaść” z grafiku w swoim szpitalu. Chciałem zobaczyć jak będzie.
– I chciał pan zarobić, prawda? ,
– I chciałem zarobić. Oszczędzamy z żoną na mieszkanie. Zapisałem się na 84 godziny, za godzinę lekarzowi płacą 200 pln, lekarzowi w trakcie specjalizacji (czyli mnie) 150 pln.
– Wychodzi ponad 12 tysięcy za 84 godziny.
– Zgadza się. W papierach było napisane, że stawka godzinowa jest „do negocjacji”. Nie negocjowałem.
– 84 godziny w tydzień…
– To sporo, ale to zrobienia. W końcu mamy pandemię. Lekarze w Polsce pracują dużo, zdarzało mi się wyrabiać więcej godzin.
– Jak wyglądała rekrutacja?
– Kilka ankiet do wypełnienia, papierów do przesłania, szkolenie online. W skrócie to tyle. Wsiadłem w samochód i przyjechałem przed stadion…
– … żeby rzucić się do walki z pandemią…
– Tak, ale posłano mnie do hotelu, żebym się zakwaterował.
– I?
– No trochę się zdziwiłem przepychem. Pierwszy zgrzyt.
– Ale nie ostatni?
– Zdecydowanie. Wróciłem na stadion. Przepustki, żołnierze WOT, ochroniarze. Zostawiłem samochód na parkingu podziemnym i poszedłem do roboty.
– Jak wygląda praca?
– Szpital jest na poziomie minus jeden. Mówiąc inaczej – łóżka stoją w pomieszczeniach znajdujących się na wysokości murawy. Na poziomie zero jest pokój lekarski. Na poziomie plus jeden są loże, w których zrobiono miejsca do wypoczynku. Nic specjalnego – łóżka polowe, da radę się przespać.
– Mam wrażenie, że o spaniu jeszcze porozmawiamy. Teraz o pracy.
– Opowiem na przykładzie dyżuru 12 godzinnego. Zespół podzielony jest na dwie grupy. Pierwsze pracuje przez trzy godziny, druga odpoczywa. Potem zmiana. Dzień zaczyna się o 6.30 odprawą. Potem przebieramy się w ubrania ochronne i idziemy na stronę brudną.
– Czyli 12 godzinny dyżur oznacz 6 godzin pracy na brudnej stronie.
– Tak.
– Ubrań starcza?
– Z tym nie ma najmniejszego problemu. Maski FFP3, najlepsze. Kombinezony, przyłbice, gogle. Niczego nie brakuje.
– Jak jest na stronie brudnej?
– Szpital „zaczyna się” od punktu przyjęć. Tu podjeżdżają karetki. Tu kwalifikuje się pacjentów do przyjęcia albo nie. Dalej OIOM na 8 – 10 łóżek i zaraz za nim kolejny OIOM na 16. Pompy, respiratory, monitory. Wszystko jak należy. Potem normalne, nieoiomowe łóżka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS