Marta Titaniec: Każde ujawnienie wykorzystania seksualnego, ale także zaniedbań ze strony przełożonych jest wstrząsem dla ludzi, dla których Kościół jest ważny. Jest to trudny proces, który mam nadzieję prowadzi jednak do oczyszczenia i refleksji.
W tych historiach pojawia się podobny schemat: ofiara zgłasza się do kurii, tam nie otrzymuje pomocy, wobec tego szuka pomocy u dziennikarzy. Dopiero, gdy sprawa zostaje nagłośniona, biskupi nie mają już wyjścia i zaczynają reagować. Tak było również w Międzybrodziu Bialskim. Bp Roman Pindel oświadczył prawdę mieszkańcom dopiero po moim tekście.
– To jest przykre, że potrzeba czasami interwencji mediów, ale rzeczywistość jest szersza niż to, co ukazują media. Z doświadczenia pracy w inicjatywie Zranieni w Kościele i pracy w Fundacji św. Józefa znam wiele historii, gdzie osoba zgłosiła krzywdę w Kościele i otrzymała pomoc. System zadziałał bez rozgłosu medialnego.
Właśnie, co wy, jako fundacja św. Józefa, możecie zrobić dla ofiar?
– Fundacja powstała przede wszystkim by wspierać system udzielania pomocy, a nie tyle indywidualne osoby. Nie chcemy wyręczać przełożonych kościelnych w tym, do czego są zobowiązani wg prawa kościelnego tj. udzielenia pomocy psychologicznej, wsparcia duszpasterskiego oraz konsultacji prawnej.
Czasami zdarza się jednak, że Fundacja bierze na siebie pokrycie kosztów pomocy indywidualnej. Wszystkim trzem skrzywdzonym, którzy wystąpili w filmie “Zabawa w chowanego”, Fundacja zaproponowała taką pomoc. Jedna osoba z tego skorzystała i opłacamy jej koszty terapii. Niedawno zgłosiła się kolejna osoba.
A czy zgłosiły się do was jakieś podmioty kościelne, by razem działać na rzecz pomocy ofiarom?
– Obecnie do Fundacji wnioski o wsparcie złożyło 10 diecezji, Centrum Ochrony Dziecka oraz Inicjatywa Zranieni w Kościele na kwotę ponad 600 tys. zł. Chodzi przede wszystkim o dofinansowanie profesjonalnego wsparcia osób pracujących z osobami pokrzywdzonymi (np. studiów w zakresie seksuologii klinicznej), ale też dofinansowania systemu pomocy poprzez np. utworzenie Regionalnego Punktu Konsultacyjnego dla Osób Zranionych w Kościele w Poznaniu czy wsparcie pierwszej w Polsce grupy wsparcia dla osób zranionych przemocą seksualną w Kościele w Warszawie.
Angażujemy się również w wsparcie indywidualnych terapii osób pokrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym w Kościele. Finansowanie dotyczy przypadków luk prawnych i trudności w ustaleniu osoby prawnej odpowiedzialnej dzisiaj za udzielenie pomocy (np. popełnienie przestępstwa miało miejsce w nieistniejącej dzisiaj diecezji bądź w sytuacji gdy sprawca działał w jednej diecezji, a po podziale administracyjnym jest inkardynowany w innej).
Kolejnym kryterium wsparcia indywidualnej terapii jest tzw. terapia długotrwała. Ponadto Fundacja wspiera terapię na wniosek osób indywidualnych, które z różnych względów mają trudności w kontaktach z diecezjami.
Do kogo konkretnie osoby pokrzywdzone mogą zwrócić się po pomoc?
– Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia przed zgłoszeniem, to może dziś zwrócić się do takich inicjatyw jak Zranieni w Kościele, Centrum Ochrony Dziecka lub Regionalnego Punktu Konsultacyjnego dla Osób Zranionych w Kościele w Poznaniu. Wszystkie te podmioty w różnym stopniu są wspierane finansowo przez Fundację Świętego Józefa. Udzielają one wsparcia oraz rzetelnej informacji osobom, które jako osoby małoletnie zostały wykorzystane seksualnie w Kościele, a nie wiedzą co zrobić albo też boją się oficjalnie zgłosić swoją krzywdę.
Jeśli ktoś jest gotowy i zdecyduje się to zrobić, to od kilku lat we wszystkich diecezjach i zgromadzeniach zakonnych działają delegaci ds. ochrony dzieci i młodzieży. To oni odpowiadają za przyjęcie oficjalnego zgłoszenia w Kościele. Oczywiście osoba, która została skrzywdzona mając poniżej 15 lat, może zgłosić swoją sprawę państwowym organom ścigania.
Wiele osób jednak nie skorzysta z tej pomocy. Gdy zapytałem jedną ofiarę księdza pedofila o fundację św. Józefa, odpowiedziała: „KEP ma pomagać ofiarom księży? Chyba pan żartuje. Rączka rączkę myje”.
– Przyjmuję to w pokorze. Mamy stały kontakt z osobami pokrzywdzonymi i doskonale rozumiem ten żal. Z drugiej strony są osoby, które zwracają się do Fundacji i otrzymują pomoc, zgodnie z naszymi celami statutowymi.
Zdaję sobie sprawę, że ciągle jesteśmy w drodze i do zdobycia zaufania potrzeba czasu i cierpliwości. By otworzyć się i usłyszeć głos pokrzywdzonych, potrzeba przede wszystkim zmiany mentalnej.
Co to znaczy usłyszeć?
– Przez długi czas panowało w Kościele niedowierzanie pokrzywdzonym. Pierwsza więc rzecz to uwierzyć, że dokonała się w ich życiu krzywda, która zrujnowała ich świat i z której skutkami zmagają się często przez wiele lat.
Usłyszeć to także oznacza zrobienie wszystkiego, by odzyskali utraconą godność i poczucie bezpieczeństwa. To wymaga udzielenia pomocy i odbudowania poczucia sprawiedliwości, tam gdzie zostali skrzywdzeni.
Wiem, że ofiar wykorzystywania seksualnego szczególnie boli nieczułość i brak empatii ze strony pracowników kurii. Gdy już odważą się zgłosić swoją sprawę, często zostają wysłuchani, ale nikt nigdy więcej już się z nimi nie kontaktuje.
– Najpewniej zdarzają się przypadki, gdzie nikt później nie kontaktuje się z pokrzywdzonymi.
Bywa, że czasami sami pokrzywdzeni nie życzą sobie tego. Dopiero po pewnym czasie dojrzewają do ponownego kontaktu. Ostatnio miałam właśnie taką sytuację. Generalnie osoba pokrzywdzona powinna być informowana na jakim etapie jest jej postępowanie oraz jak się zakończyło.
W jednej z kurii delegatem ds. ochrony dzieci i młodzieży jest ksiądz, który niegdyś był sędzią Sądu Biskupiego, a obecnie jest też kanclerzem kurii. Ten człowiek już co najmniej 10 lat temu wiedział o księdzu pedofilu i zareagował dopiero wtedy, gdy sprawę niedawno nagłośnił ks. Isakowicz-Zaleski. Czy taka osoba powinna zajmować to stanowisko?
– Nie znam szczegółów tej sprawy, więc nie będę wydawać wyroków. Co do zasady – delegaci przechodzą szkolenia, zdobywają wiedzę jak wygląda to ze strony osoby pokrzywdzonej oraz zdobywają wiedzę prawną jak właściwie postępować i jakie organy zawiadamiać. I wiem, że większość z nich wypełnia swoją pracę dobrze.
W fundacji św. Józefa jest też osoba, która reprezentuje osoby skrzywdzone – Robert Fidura. Niedawno powiedział mi, że zna tylko dwie osoby, poza sobą, które zostały skrzywdzone przez duchownego i zostały w Kościele. Zdecydowana większość odchodzi z Kościoła i zwykle już do niego nie wraca.
– Przyjmuję ze zrozumieniem tych, którzy ze względu na doznaną krzywdę, nie chcą mieć nic wspólnego z Kościołem. Z doświadczenia pracy w inicjatywie Zranieni w Kościele, a także już teraz z działalności w Fundacji mam też jednak inne doświadczenie.
Wiele osób skrzywdzonych, z którymi mam kontakt jest nadal we wspólnocie, choć nie jest to czasami proste. Nie raz spotkałam się też z tym, że pokrzywdzeni wykorzystaniem seksualnym utrzymują kontakt z Kościołem, ale na daną chwilę nie chcą od niego żadnego wsparcia.
Czego więc chcą?
– Przede wszystkim, domagają się prawdy, uznania ich krzywd i sprawiedliwości. Bez tego, oferowana im pomoc może okazać się trudna albo wręcz niemożliwa do przyjęcia.
Jednak fundacja św. Józefa nie pomaga wszystkim, którzy chcą walczyć o zadośćuczynienia. Dlaczego?
– Fundacja udziela pomocy zgodnie ze swoim statutem. Po pierwsze, zgodnie z wytycznymi KEP, odpowiedzialność karną oraz cywilną za tego rodzaju przestępstwa ponosi sprawca jako osoba fizyczna. Episkopat Polski nie przewiduje wprost odpowiedzialności odszkodowawczej instytucji kościelnej, uznając, że należy tym obciążać wyłącznie sprawcę.
Dlatego wsparcie prawne przeciwko sprawcy jest uzasadnione, natomiast przeciwko diecezji byłoby niezgodne ze stanowiskiem KEP, który jest Fundatorem Fundacji. Owszem, według prawa polskiego, ponoszenie takiej odpowiedzialności przez diecezje jest możliwe, o czym świadczą wyroki, jakie zapadły.
Po drugie, na Fundusz którym operuje Fundacja składają się diecezje. Udzielenie więc wsparcia prawnego przeciwko diecezjom byłoby w jakimś sensie występowaniem przeciwko Fundatorowi. Wg prawa jest nim wprawdzie KEP, ale de facto są nim diecezje, bo to one się składają na Fundację.
Mówi pani: „żeby udzielić pomocy nie potrzebujemy wytycznych, ale Ewangelii”. To znaczy, że niektórzy polscy biskupi jej nie rozumieją?
– Patrząc na ostatnie wydarzenia, wszyscy w Kościele potrzebujemy nawrócenia na Ewangelię. Potrzebują go tak samo hierarchowie kościelni, szeregowi księża, siostry zakonne i osoby świeckie, w tym ja. Naprawdę nie zmienimy Kościoła jak będziemy tę zmianę zaczynać od innych.
Im bardziej słucham historii pokrzywdzonych, tym bardziej widzę jak wiele osób zawiodło w reagowaniu na zło. Nie tylko duchowni, ale także najbliżsi, którzy nie chcieli uwierzyć, że ksiądz jest zdolny do takich rzeczy.
Pani było łatwo w to uwierzyć?
– Im dłużej żyję, uczę się pokory w ocenianiu świata.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS