Po tym, jak w 2016 r. rząd zainicjował program 500 plus, kolejny rok był dla Polski rekordowy, urodziło się ponad 400 młodych Polaków i wskaźnik dzietności wyniósł 1,453. Jednak w kolejnych latach poziom ten już zaczął spadać. W 2019 r. urodziło się 13 tys. mniej noworodków niż rok wcześniej, a wskaźnik dzietności wyniósł 1,435. Malejąca tendencja cały czas się utrzymuje i według kwartalnych danych GUS w marcu 2020 r. zanotowano najniższy wskaźnik urodzeń od wprowadzenia świadczenia 500 plus – w trzech pierwszych miesiącach 2020 r. zarejestrowano ok. 88 tys. urodzeń żywych, czyli o prawie 3 tys. mniej niż w analogicznym okresie w 2019 r. Prognozy GUS pokazują również, że do końca roku nie należy spodziewać się cudu narodzin w narodzie, a różnica w porównaniu do 2019 r. może być nawet na poziomie 4 proc.
Rząd PiS chciał namówić Polki do rodzenia dzieci, oferując im po 500 zł na drugie i kolejne dzieci na początku funkcjonowania programu, zmieniając później założenia tak, aby świadczeniem było objęte także i pierwsze, czyli każde dziecko poniżej 18. roku życia. I tak, jak wynika z raportu NIK, na świadczenie socjalne przeznaczono 17,4 mld zł w 2016 r., 23,5 mld zł w 2017 r., 24,5 mld zł w 2018 r., 31 mld zł w 2019 r., a w 2020 r. w budżecie państwa zarezerwowano na ten cel 41,2 mld zł.
Zgodnie z informacją podaną przez Kancelarię Premiera na Twitterze od początku startu programu 500 plus w 2016 r. do końca sierpnia 2020 r. z budżetu państwa popłynęło w sumie już 120,9 mld zł wsparcia dla 6,5 mln dzieci.
Mimo to finansowa pomoc państwa nie przekłada się na liczbę urodzeń w Polsce, bo ta stale maleje. W ciągu 10 lat, jak podaje GUS, zanotowano spadek o ponad 40 tys. – w 2009 r. urodziło się 417,6 tys. noworodków, natomiast w 2019 r. na świat przyszło ich 375 tys.
Długoletnie perspektywy także nie napawają optymizmem. Z danych Eurostatu wynika, że już za 45 lat na demograficznej mapie Europy Polska będzie jednym z najszybciej starzejących się krajów Unii i nie zmieni się to do końca XXI wieku. Do 2100 r. w Polsce spadnie o ponad 40 proc. liczba najmłodszych oraz osób w wieku produkcyjnym, z kolei o tyle samo wzrośnie liczba seniorów, co sprawi, że za 80 lat będziemy europejskim liderem pod względem tzw. współczynnika obciążenia demograficznego osobami starszymi.
Obecna sytuacja związana z protestami kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego również może wpłynąć na decyzje prokreacyjne w społeczeństwie, a tym samym jeszcze bardziej uwypuklić tendencję do starzenia się społeczeństwa.
Decyzja TK nie bez znaczenia dla dzietności
Joanna Tyrowicz, profesor ekonomii z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i ośrodka badawczego GRAPE, zwraca uwagę, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego niesie za sobą konsekwencje średnio i długofalowe.
– Pierwsza grupa konsekwencji dotyczy decyzji prokreacyjnych. Językiem ekonomii, ograniczenie ludziom prawa wyboru – niezależnie od tego, czy chcieliby z niego korzystać – zwiększa poczucie ryzyka związane z ewentualną decyzją o prokreacji. Homo sapiens przeciętnie nie lubi ryzyka, szuka możliwości ubezpieczenia się od niego. I tak, jak ubezpieczeniem od ryzyka utraty dochodów jest życie we wspólnym gospodarstwie domowym, tak nie ma, jak realnie ubezpieczyć się od ryzyka emocji związanych z traumatyczną sytuacją, jaką wymusza decyzja TK. Do tego w parze z tą decyzją nie idzie żadne wsparcie instytucjonalne, organizacyjne ani finansowe dla rodzin, które tej traumy doświadczą. Dlatego większy odsetek osób powstrzyma się od decyzji prokreacyjnych, szczególnie dotyczyć to będzie kobiet po 35. roku życia. W normalnych krajach ta grupa wieku jest po prostu objęta szczególną opieką, żeby ułatwić zajście w zdrową ciążę i zwiększyć odsetek zdrowych poczęć doprowadzonych do szczęśliwego rozwiązania, i selekcja oraz wczesna interwencja są po prostu skutecznymi sposobami na więcej zdrowych matek i zdrowych dzieci – wyjaśnia Tyrowicz.
– Decyzja o posiadaniu potomstwa sama w sobie oznacza podjęcie ogromnego ryzyka, szczególnie przy pierwszym dziecku. Teraz decyzja ta wiąże się z dodatkowym ryzykiem, że nie będzie można dokonać wyboru. Brak takiego poczucia komfortu zmniejszy realizację aspiracji prokreacyjnych Polek – dodaje.
Dlaczego Polki rodzą mniej dzieci?
Polska z problemem dzietności boryka się od lat, a Polki coraz później decydują się na macierzyństwo. Jeszcze w 1990 r. średni wiek kobiety w Polsce rodzącej swoje pierwsze dziecko wynosił 22,7 lat, obecnie na ciążę decydują się Polki o pięć lat starsze – średnio mające 27,8 lat (dane GUS za 2018 r.). Najwięcej dzieci przypada teraz na kobiety w wieku 30-34 lat i stanowią 33,2 proc. Dla porównania w 1990 r. kobiet rodzących w tym przedziale wiekowym było 17,4 proc., w tym czasie największy odsetek kobiet (35 proc.) decydujących się na macierzyństwo był między 20. a 24. rokiem życia. W 2018 r. takich młodych matek było tylko 13,3 proc.
Przesuwanie się granicy wieku kobiet rodzących dzieci w konsekwencji prowadzi również do tego, że decyzja o kolejnych dzieciach zapada coraz rzadziej.
Jednak nie tylko skrócenie czasu na prokreację ma na to wpływ. Zgodnie z raportem z 2013 r. „Niska dzietność w Polsce. Diagnoza społeczna” przyczyną, dla której Polacy zrezygnowali z posiadania potomstwa to według 85 proc. badanych trudne warunki materialne, brak pracy i niepewność zatrudnienia, a także niemożność zajścia w ciążę. Następne na liście są złe warunki mieszkaniowe (74 proc.), brak odpowiedniego partnera (69 proc.), a także ryzyko chorób genetycznych dziecka (69 proc.).
W dużej mierze na decyzje prokreacyjne ma sytuacja materialna Polek. Z badania Instytutu Badań Zmian Społecznych z lutego 2020 r. wynika, że młodych kobiet nie stać na rodzenie dzieci. Co trzecia Polka w wieku 18-29 lat deklaruje, że nie ma własnych dochodów i jest na utrzymaniu innych osób, kolejne 25 proc. z nich zarabi … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS