publikacja
2020-10-22 13:10
Nie jest żadnym zaskoczeniem, że rok 2020 przyniósł skokowy wzrost zadłużenia publicznego i to nie tylko w Europie. Jednakże najnowsze dane Eurostatu rzucają więcej światła na to, jaka była skala ekspansji fiskalnej.
Na półmetku A.D. 2020 dług publiczny krajów Unii Europejskiej sięgnął 11,86 bilionów euro – poinformował Eurostat. To o blisko 800 miliardów euro więcej niż na koniec marca ’20. Relacja długu publicznego do PKB w zaledwie kwartał podniosła się z 79,4 proc. do 87,8 prod., a więc aż o 8,4 pkt proc.
W strefie euro dług publiczny stanowił aż 95,1 proc. PKB, czyli o 8,8 pkt proc. więcej niż kwartał wcześniej. Nikt już chyba nie pamięta, że formalnie wciąż obowiązują kryteria z Maastricht wyznaczające limit zadłużenia publicznego na 60 proc. PKB. Od dekady prawie żaden duży kraj unii walutowej nie spełnia tego warunku.
Największy przyrost zadłużenia względem PKB odnotowano na południu Europy. W przypadku Cypru wskaźnik ten podniósł się o 17,1 pkt proc., we Francji o 12,8 pkt proc., we Włoszech o 11,8 pkt proc., w Hiszpanii o 11,1 pkt proc., a w Chorwacji o 11 pkt proc. Można to uznać za bezpośredni koszt wiosennych lockdownów, podczas których władze wypłacały zasiłki za to, że pozbawiono ludzi możliwości wykonywania pracy i zarabiania pieniędzy. Najmniejszy względny przyrost zadłużenia odnotowano w Bułgarii (o 1,2 pkt proc. MDK), Szwecji (o 1,3 pkt proc.), Luksemburgu (o 1,6 pkt proc.) oraz Rumunii (o 3,6 pkt proc.).
W Polsce relacja długu publicznego do PKB podskoczyła o 7,2 pkt proc. i na koniec II kwartału wyniosła 55,1 proc. Najprawdopodobniej do końca 2020 roku wskaźnik ten przekroczy 60-procentowy limit zapisany w Konstytucji RP. To dług liczony według metodyki unijnej, uwzględniającej nie tylko budżet centralny, ale też finanse samorządów, sektora zabezpieczenia społecznego i rozmaite państwowe agendy, w których rządzący „upychają” zobowiązania państwa.
W koronawirusowy kryzys kraje europejskie wchodziły z bardzo różnymi poziomami zadłużenia. Co ciekawe, covidowe załamanie najmocniej uderzyło w najmocniej zadłużone gospodarki. Po wiosennym lockdownie dług publiczny w relacji do PKB w przypadku Włoch osiągnął blisko 150 proc., w Grecji 187 proc., w Portugalii 126 proc., w Belgii 115 proc., we Francji 114 proc., a w Hiszpanii 110 proc.
W „normalnych” warunkach rynek kwestionowałby wypłacalność tych państw. Ale warunki nie są normalne. Europejski Bank Centralny prowadzi zmasowany skup obligacji krajów strefy euro, utrzymując przy tym niedodatnie stopy procentowe. Dzięki temu rentowności europejskich obligacji są w sztuczny sposób utrzymywane w pobliżu zera. Zatem wypłacalność praktycznie połowy Unii Europejskiej jest teraz zapewniana przez EBC.
Jednakże są w Europie takie kraje, które utrzymują relatywnie niskie zadłużenie publiczne. Relacja długu do PKB w Estonii pomimo silnego wzrostu wciąż sięga tylko 18,5 proc. W Bułgarii jest to 21,3 proc. w Luksemburgu 23,8 proc., w Szwecji 37,1 proc., a w Czechach niespełna 40 proc.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS