A A+ A++

Na początek winni jesteśmy naszym czytelnikom wyjaśnienie. Pod koniec stycznia tego roku „Wyborcza” napisała, że Cinkciarz.pl nie sponsoruje już Chicago Bulls. Wniosek taki wysnuliśmy po tym, jak ze strony firmy zniknęło logo znanej drużyny NBA, które widniało tam nieprzerwane od podpisania umowy z amerykańskim klubem w 2015 r. Informacji o zakończonej współpracy nie podalibyśmy, oczywiście, bez sprawdzenia jej u źródła, ale na nasze twierdzenie o rozwiązanej umowie sponsorskiej i pytanie „dlaczego?” grupa Cinkciarz.pl odpowiedziała jedynie deklaracją o chęci dalszej współpracy z „Bykami” i poinformowała o trwających renegocjacjach warunków umowy.

Jak już wiecie, odpowiedź firmy odebraliśmy jako potwierdzenie rozwiązania kontraktu. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, sponsorowanie takiej marki jak Chicago Bulls to, jakby nie patrzeć, prestiżowa sprawa i stąd – w przypadku naszej pomyłki – spodziewaliśmy się wyraźnego jej zaprzeczenia. Po drugie, „renegocjacje” w języku polskim oznaczają tyle co „ponowne negocjacje” i równie dobrze mogą odnosić się do świeżo rozwiązanego kontraktu i próby ustalenia warunków nowego. Wyglądało więc na to, że Cinkciarz.pl unika jednoznacznej odpowiedzi (bo dlaczego nie powiedzieć: umowa jest ważna, ale renegocjujemy jej warunki), a to utwierdziło nas w przekonaniu, że prawdziwa jest mniej korzystna wizerunkowo dla firmy informacja. Sprawę odkręcił dopiero telefon, który odebraliśmy ponad dwa miesiące od publikacji tekstu.

Tyle słowem wyjaśnienia. Autor tekstu ze swej strony przeprasza grupę Cinkciarz.pl i zapewnia, że nie miał złych zamiarów. Jednocześnie liczy, że komunikacja w przyszłości będzie klarowniejsza. A dziś śpieszy już z samymi dobrymi wiadomościami.

Kontrakt między wywodzącą się z Zielonej Góry firmą a Chicago Bulls ani przez chwilę nie stracił na ważności. W ostatnich miesiącach strony wypracowały jednak nowe warunki i podpisały aneks do umowy. Nowe porozumienie obowiązywać będzie o rok dłużej niż zakładano pierwotnie, a więc do końca sezonu 2022/2023.

– Minęło pięć lat od podpisania kontraktu i w tym czasie zmieniły się dostępne świadczenia marketingowe. Niektóre dziś już nie istnieją, ale pojawiły się też nowe możliwości promocji, których tamten kontrakt nie ujmował – tłumaczy Piotr Kiciński, wiceprezes Cinkciarz.pl.

– To, co jest również istotne, nasze usługi w Ameryce świadczymy pod szyldem Conotoxia, co należało ująć w aneksie. Zmieniły się również warunki komercyjne kontraktu, ale jego poufność zabrania nam informowania o szczegółach. Najwięcej zyskamy na tej współpracy, kiedy jesienią ruszy nowy sezon NBA. Zarówno my, jak i Chicago Bulls mamy nadzieję, że odbędzie się to bez przeszkód – dodaje wiceprezes Kiciński.

2015 rok. Cinkciarz.pl podpisuje umowę z Chicago Bulls. Prezentacja w hali United Center Fot. Kamil Rutkowski/Gazeta.pl

Pytamy jeszcze, czy zmiana warunków kontraktu miała jakiś związek z co najwyżej przeciętną postawą „Byków” w minionych sezonach. Klub na wysokiej fali ostatni raz był jeszcze za czasów Derricka Rose’a, zanim jego karierę zahamowały liczne kontuzje. W kolejnych latach atmosfera wokół drużyny była raczej kiepska, kibice naciskali na zwolnienie duetu zarządzającego w osobach Gara Formana i Johna Paxsona. Zmiany nadeszły niedawno, bo w maju tego roku. Nowym menadżerem generalnym został Marc Eversley, a fotel wiceprezesa ds. operacji koszykarskich zajął Arturas Karnisovas.

– Postawa sportowa nie miała wpływu na zmianę warunków sponsoringu – zapewnia Kiciński. – To jest sport, a my wspieramy drużynę bez względu na jej performance. Jesteśmy z nią na dobre i na złe. Poza tym marka Chicago Bulls jest tak silna, a legenda drużyny z lat 90. tak mocna, że kilka słabszych sezonów, w naszej ocenie, nie ma wpływu na wartość komercyjną i marketingową płynącą z naszego kontraktu. Na poparcie moich słów podam przykład serialu „The Last Dance”, który bije rekordy popularności na całym świecie i staje się powoli fenomenem popkulturowym – mówi wiceprezes.

I rzeczywiście, Bulls dzięki 10-odcinkowemu serialowi wyprodukowanemu przez ESPN i Netflixa znów są na ustach całego koszykarskiego świata (i zresztą nie tylko), a legenda Michaela Jordana podbija serca i umysły już nie tylko starszych, ale i młodszych fanów basketu, którzy nie mieli okazji oglądać gry najlepszego koszykarza w dziejach w czasie rzeczywistym.

Dla Cinkciarza (Conotoxii) współpraca z „Bykami” jest o tyle istotna, że grupa w 2019 r. po latach żmudnych starań uruchomiła w USA przekazy pieniężne (na pierwszy ogień poszedł właśnie stan Illnois), a podbicie czy choćby wyraźne zaznaczenie się na amerykańskim rynku jest jednym ze strategicznych celów grupy.

Cinkciarz.pl pod względem obrotów jest największą prywatną spółką w Polsce. Sukces zawdzięcza internetowemu kantorowi wymiany walut, który przebojem zrewolucjonizował rynek pod koniec pierwszej dekady XXI w. Obecnie wpływy grupy sięgają jednak znacznie dalej – to globalna marka oferująca szereg usług w branży finansowej. Na europejskich i światowych rynkach znana jest jako Conotoxia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Cinkciarz.pl, od jednego kantoru do potęgi, która obraca miliardami

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAż 17 proc. mieszkańców Pomorza ma dziś swoje święto – Dzień Dziecka!
Następny artykułMundurowi dostarczyli płyn dezynfekujący do gminnych szkół