Ostateczna decyzja władz Platformy Obywatelskiej będzie zależała między innymi od kalendarza wyborczego, który marszałek Sejmu ogłosi wraz z wyznaczeniem daty nowego głosowania.
Z nieoficjalnych informacji reportera RMF FM Patryka Michalskiego wynika, że duży wpływ na ostateczną decyzję będzie miało to, ile czasu na zebranie stu tysięcy podpisów będą mieli nowi kandydaci.
Władze PO zakładają, że operacja wymiany kandydata może się udać, jeśli będą mieli na to około tygodnia. Rezygnacja z Małgorzaty Kidawy-Błońskiej będzie niemożliwa, jeśli okaże się, że ten czas będzie ograniczony do dwóch – trzech dni.
Nowy kandydat to duże wyzwanie także pod względem finansowym, bo według najnowszego projektu ustawy Prawa i Sprawiedliwości, nowi kandydaci mogą wykorzystać tylko połowę ustawowego limitu na kampanię, czyli ponad 9 milionów złotych. Starzy kandydaci mogą wydawać też wcześniej zgromadzone środki.
Za rezygnacją z kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej mają przemawiać bardzo słabe wewnętrzne sondaże, w których wicemarszałek Sejmu zyskuje tylko kilka procent poparcia.
Dziś w Porannej rozmowie w RMF FM poruszony został również ten temat. Władysław Teofil Bartoszewski z PSL stwierdził, że “trudno powiedzieć”, czy PO zdecyduje się na zmianę kandydata. Myślę, że PO zrobiła krzywdę pani Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, wybierając ją jako kandydatkę, a następnie sugerując, że nie należy iść głosować; (…) To niespójny przekaz, który spowodował, że w sondażach Kidawa-Błońska wyszła przerażająco – mówił.
O tym, co powinna zrobić teraz PO, odpowiadał z kolei w poniedziałek prof. Rafał Chwedoruk. PO ma bardzo mało czasu na to, żeby podjąć jakieś działania, które pozwoliłyby pogodzić się z tym, że jej kandydatka w wyborach prezydenckich ma kłopoty – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM. To nie jest tylko tak, że obecna kandydatura ciągnie tę partię do dołu, ale trochę i odwrotnie – brak jasnej strategii politycznej nie służy wyborom prezydenckim i roli głównej partii opozycyjnej – tłumaczył politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Według eksperta, PO powinna “zdecydować się na to, co uratowało ją przy poprzednim jej kryzysie przy wyborach sejmowych”.
Musi wskazać tego, kto jest jej rywalem w opozycji (…) i podjąć polityczną walkę. Musi zdecydować się, czy bardziej niebezpieczne dla niej jest to, że lepiej w wyborach wypadnie Szymon Hołownia czy Władysław Kosiniak-Kamysz – stwierdził gość RMF FM.
Co jeśli Platforma Obywatelska zdecyduje się na wymianę kandydata? Wiele wskazuje na to, że wicemarszałek Sejmu mógłby zastąpić Radosław Sikorski. Możliwa byłaby też kandydatura Rafała Trzaskowskiego. Sikorski i Trzaskowski mogliby zmobilizować elektorat, ale słabością kandydatury Rafała Trzaskowskiego jest to, że nawet jeśli udałoby mu się wygrać, to rząd wprowadziłby do warszawskiego ratusza komisarza z PiS-u.
Jak usłyszał od polityków PO reporter RMF FM Patryk Michalski, naturalnym kandydatem jest Donald Tusk, ale były premier musiałby szybko i jasno zadeklarować, że chce startować. Jak mówi mi jeden z polityków tej partii, nie ma już czasu na hamletyzowanie i czekanie.
Problemem jest też to, jak wyłonić nowego kandydata w partii, żeby nie była to osoba narzucona przez władze.
Dyskusja trwa, przed Małgorzatą Kidawą-Błońską kilka dni niepewności, obecnie nie wie, czy jej przygoda z walką o Pałac Prezydencki się kończy, czy osłabiona dyskusjami w partii. na nowo będzie musiała prowadzić kampanię.
Jeszcze na początku tego roku wydawało się, że Małgorzata Kidawa-Błońska będzie najpoważniejszym rywalem Andrzeja Dudy w walce o prezydenturę. Świadczyły o tym sondaże poparcia. Z badania United Survey dla RMF FM i “Dziennika Gazety Prawnej” z 14 stycznia wynikało, że Kidawa-Błońska mogła liczyć na drugi wynik (23,30 proc.) po Andrzeju Dudzie, który miał 43 proc. poparcia. Sondaż przeprowadzony kilka dni później przez Instytut Badań Spraw Publicznych dla WP, pokazywał, że różnica między kandydatką PO a urzędującym prezydentem w drugiej turze byłaby minimalna (50,09 proc. do 49,91 proc.), później jednak wszystko się zmieniło. Poparcie dla Kidawy-Błońskiej zaczęło spadać. 2 maja sondaż Ipsos dla OKO.press pokazywał, że na wicemarszałek Sejmu chce zagłosować tylko 2 proc. wyborców.
Na wyniki Kidawy-Błońskiej oprócz pandemii wpływ miały też komunikaty kandydatki, które mogły sprawić, że jej wyborcy poczuli się zagubieni. W kwietniu posłanka walcząca o prezydencki fotel stwierdziła, że “w wyborach korespondencyjnych 10 maja nie weźmie udziału”. Wybory muszą być uczciwe, tajne, bezpieczne i przeprowadzone przez PKW.(…) Wybory mają być wyborami, a nie usługą pocztową. Poważny człowiek powinien wziąć udział w wyborach, które są wyborami, a nie w farsie i legalizowaniu planu Jarosława Kaczyńskiego – stwierdziła Kidawa-Błońska. Później precyzowała, że nie weźmie w wyborach udziału “ani jako kandydatka, ani jako obywatelka”. Jednocześnie deklarowała, że chce walczyć w wyborach i zachęcała swoich zwolenników do ich bojkotów.
Wczoraj w Popołudniowej w RMF FM poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński był pytany przez Marcina Zaborskiego o pomysł Romana Giertycha, który sugeruje, że Koalicja Obywatelska powinna wycofać z wyborów Małgorzatę Kidawę-Błońską i porozumieć się z Szymonem Hołownią albo Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem w sprawie wspólnego kandydata.
Jeżeli termin będzie bardzo krótki to pewnie nie ma żadnej przestrzeni, żeby przeprowadzić realne rozmowy, które nie udały się wcześniej. Przecież nie udało się wyłonić wspólnego kandydata. Mogę podkreślić jedną rzecz – że kandydatką jest Małgorzata Kidawa-Błońska – odpowiedział poseł Koalicji Obywatelskiej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nieoficjalnie: Mocna krytyka Gowina na posiedzeniu prezydium zarządu Porozumienia
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS