A A+ A++

Wtorkowe spotkanie ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i związkowców Polskiej Grupy Górniczej nie przyniosło rozwiązania płacowego impasu. Z relacji wynika, iż obie strony nie chcą ustąpić ani na krok.

– Związkowcy odrzucili propozycję zarządu, Sasin odrzucił postulaty związkowców – poinformował na Twitterze Janusz Piechociński, były wicepremier. Oznacza to zatem fiasko spotkania, które miało rozwiązać problem cięcia płac w Polskiej Grupie Górniczej. 

Do czwartku związkowcy mają jeszcze raz przedyskutować złożoną przez zarząd propozycję czasowego zmniejszenia wydobycia, czasu pracy i wynagrodzeń o 20 proc. Po spotkaniu, które odbyło się w Centrum Partnerstwa Społecznego “Dialog” w Warszawie, ani strona związkowa ani Ministerstwo Aktywów Państwowych nie wydały dotąd oficjalnego komunikatu – informuje agencja PAP. 

Szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek poinformował po spotkaniu, że do czwartku reprezentanci 13 central związkowych działających w spółce podejmą decyzję co do swoich dalszych działań odnośnie złożonej przez zarząd propozycji porozumienia antykryzysowego.

“Zarząd PGG podtrzymał swoje wcześniejsze stanowisko w sprawie działań antykryzysowych twierdząc, że to jedyna droga skutecznego ratowania firmy i że innej możliwości nie ma. Argumenty strony społecznej przemawiające za złagodzeniem zapisów porozumienia i mniejszym obciążaniem załóg skutkami działań antykryzysowych, niestety nie spotkały się ze zrozumieniem” – powiedział szef górniczej „S”, cytowany przez biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Resort aktywów państwowych zapewnia, że dąży do ustabilizowania sytuacji Polskiej Grupy Górniczej i wyprowadzenia spółki na prostą; warunkiem ma być wdrożenie zaproponowanego przez jej zarząd porozumienia antykryzysowego. Do czwartku związkowcy mają zdecydować, czy je przyjąć.

“Wicepremier Jacek Sasin jest zdeterminowany, żeby ustabilizować Polską Grupę Górniczą i wyprowadzić spółkę na prostą. Priorytetem jest uratowanie firmy oraz ustabilizowanie jej sytuacji finansowej. Jednym z warunków jest wdrożenie działań zaproponowanych przez zarząd. Obecnie nie ma alternatywy dla propozycji zarządu; rozwiązania zaproponowane przez stronę związkową są dalece niewystarczające” – powiedział PAP rzecznik resortu aktywów państwowych Karol Manys.

Cięcie z ukrytą podwyżką

PGG już wcześniej miała poważne problemy z rentownością, mimo to jeszcze w lutym przepchnięto 6-proc. podwyżki dla górników. Zbiegła się ona zresztą z informacją o stracie PGG za 2019 rok i problemami z rosnącymi zwałami polskiego węgla (efekt m.in. wysokich kosztów wydobycia). Wówczas jednak ani zarząd, ani ministerstwo, ani tym bardziej górnicy (ci żądali nawet 12 proc.) nie widzieli problemu, by pensje podnieść. Kwiecień przyniósł jednak refleksję, sytuacja spółki jest bowiem coraz trudniejsza. Receptą na problem miało być obniżenie produkcji.

– Polska Grupa Górnicza może zanotować ponad 700 mln zł straty w trzy miesiące, jeśli nie zostaną podjęte działania osłonowe – poinformował przed tygodniem Tomasz Rogala, prezes PGG. Zarząd wyszedł tym samym z propozycją tymczasowego obcięcia jednego dnia pracy i obniżki pensji o 20 proc. Konieczność działań oszczędnościowych tłumaczono koronawirusem (i spadkiem popytu na węgiel z tym związanym), jednak każdy z głową na karku wie, że pandemia tylko pogłębiła i tak już poważne problemy PGG.

Co ciekawe, powagę sytuacji na pozór zrozumieli związkowcy, którzy zgodzili się na nominalne cięcie płacy. Według ich propozycji tydzień pracy także miał być czterodniowy, za postojowy dzień mieli jednak – i tutaj znalazł się haczyk – otrzymywać 60 proc. wynagrodzenia. Realnie więc otrzymaliby podwyżkę za godzinę pracy, zaś propozycja zarządu zakładała neutralność w tej kwestii. Porozumienia nie udało się osiągnąć. Zarząd argumentował, że propozycja górników jest nieakceptowalna, bo nie przyniesie oszczędności, górnicy odpowiadali, że propozycja zarządu zbyt mocno uderza w ich portfele. Obie strony okopały się na swoich pozycjach i powstał płacowy impas.

“To byłoby zdecydowanie mniejsze obciążenie dla portfeli pracowników, niż zabranie całej dniówki raz w tygodniu” – podkreślił Hutek mówiąc o propozycji związków. Obie propozycje, zarządu i związków, zakładają, że obniżony czas pracy i niższe płace obowiązywałby od początku maja do końca lipca. Podpisanie porozumienia antykryzysowego w PGG jest jednym z warunków otrzymania przez przedsiębiorstwo pomocy finansowej w ramach rządowej tarczy antykryzysowej, wspierającej firmy dotknięte z powodu epidemii koronawirusa.

Padła groźba upadłości

Podobnie jak na początku roku zwrócono się więc do wyższej instancji, czyli ministra Sasina. Niestety, z relacji wynika, że efekt wtorkowych rozmów był podobny. Zarząd obstawał przy swoim, związkowcy przy swoim. Nie obyło się jednak bez ostrych słów. Daria Klimza z TOK.fm informuje, że Jacek Sasin miał zagrozić, iż jeżeli związkowcy nie przystaną na propozycję zarządu dotyczącą 20 proc. cięcia pracy i płacy, to alternatywą będzie wniosek o upadłość PGG. To jednak niepotwierdzona oficjalnie informacja.

Przypomnijmy, że na Bankier.pl pisaliśmy przed dwoma tygodniami o pomyśle ratowania górnictwa przez energetykę. Zakładał on przejęcie rentownych kopalń należących do PGG przez np. PGE i zamkniecie reszty. Pomysł nie wyszedł z obszaru plotek, patrząc jednak na opór związkowców w kwestii awaryjnego cięcia produkcji (i adekwatnego do niego cięcia płac), wydaje się, że choćby poruszenie przez rząd tematu zamknięcia jakiejkolwiek kopalni byłoby nie do zaakceptowania przez tzw. stronę społeczną.

Docenić należy jednak, że rząd w końcu dostrzegł, że nie może wiecznie zgadzać się na postulaty związkowców. Jest tutaj jednak i bardzo poważne “ale”. Decyzję o podwyżkach w lutym, gdy sytuacja sektora węglowego już była ciężka, można uznać za skrajną nieodpowiedzialność. Teraz zaś nie wspomina się nawet o cofnięciu tamtych zmian. Jest proponowana nominalna obniża pensji, ale idąca i za adekwatną redukcją dni pracy. Widać zatem, że rząd wciąż boi się iść na otwartą wojnę z górnikami i do rozpoczęcia ewentualniej skutecznej terapii sektora wciąż daleko. A przecież rzucanie przez ministra groźby upadłości to najlepszy dowód, że sytuacja jest poważna.

Adam Torchała/PAP

Źródło: Bankier24

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSkul: The Hero Slayer 06.04.2020 +3 Trainer PC
Następny artykułPierwszy transport WOŚP z Chin już w Warszawie