Pomysł jadłodzielni, czyli lodówki, w której każdy może zostawić jedzenie, powstał w gronie osób zaangażowanych w działania grupy „Zupa za Ratuszem” – wspólne przygotowywanie posiłków dla potrzebujących. Pomysłodawcami byli Mirka Kluczniak i Bartek Bączek. Bartek obejrzał reportaż o jadłodzielni działającej gdzieś w Polsce. Mirka pisała nawet w tej sprawie do poprzednich władz miasta, ale odzewu nie było.
Obecnemu prezydentowi miasta Jarosławowi Klimaszewskiemu pomysł się spodobał i udzielił wsparcia. Pomógł znaleźć lokalizację, koło Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego, to samo centrum miasta.
Lodówki są dezynfekowane
Szybko okazało się, że pomysł to strzał w dziesiątkę. Do jadłodzielni zaczęło trafiać jedzenie nie tylko z domów bielszczan, ale także ze sklepów czy pozostałości z imprez. Zasada jest taka, że wziąć rzeczy z lodówki może każdy, nie tylko osoby bezdomne czy ubogie. Z czasem jadłodzielnie stanęły także na bielskich osiedlach. Lodówki bywały pełne jedzenia.
Niestety, wraz z wprowadzaniem kolejnych ograniczeń i rygorów związanych z zagrożeniem koronawirusem lodówki zrobiły się puste. Osoby opiekujące się jadłodzielniami proszą, by w tym trudnym okresie nie zapominać o potrzebujących.
– Dbamy o bezpieczeństwo, lodówki są dokładnie myte, dezynfekowane – zapewnia Bartek Bączek. – Prosimy także, by wkładając czy zabierając produkty dbać o higienę, używać rękawiczek, itd. Przykleiliśmy odpowiednie info na lodówkach – dodaje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS